- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

A – JAK AZBEST

Szkodliwość azbestu była znana od lat siedemdziesiątych. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych podjęto prace usuwające ten materiał z obiektów użytkowych. Wielu naszych Polaków dobrze to pamięta – przy tych pracach zatrudnienie znalazło tysiące emigrantów zarobkowych. Paradoksalnie – w tym samym czasie, gdy jedni Polacy zarabiali usuwając azbest z domów w Chicago i Nowym Jorku; drudzy pracowicie upowszechniali stosowanie go w naszym kraju. Azbest był w latach 70-80-tych podstawowym materiałem izolacyjnym stosowanym do ocieplania bloków z płyty. W postaci eternitu – służył jako pokrycie dachowe domów mieszkalnych, obiektów gospodarczych, zakładów przemysłowych. Powszechnie stosowano go jako materiał przy układach hamulcowych, jako surowiec dla ubrań ochronnych strażaków, hutników itd. (niepalny – chroniący przed ogniem). Z azbestu budowano nawet linie wodociągowe. Materiał tani, niepalny, o wysokich współczynnikach izolacyjnych, odporny na zniszczenie…
Popularność w stosowaniu azbestu sprawiła, że obecnie stoimy przed astronomicznymi wręcz kosztami usunięcia go ze środowiska. Łatwo to sobie uświadomić biorąc pod uwagę koszty jednostkowe. Ocieplany za pomocą płyt zawierających azbest był blok przy ul. Lelewela. Kiepska jakość stosowanego materiału wymaga, by już podjęto prace remontowe. A zatem konieczne jest usunięcie poprzednich płyt (z zastosowaniem technik chroniących zarówno lokatorów, jak i pracowników realizujących to zadanie) oraz wykonanie kolejnego ocieplenia. Koszt takiej operacji może przekroczyć 100 tys. zł. Tego typu obiektów mamy w Częstochowie kilkadziesiąt. Prócz bloków mieszkalnych mamy w samym mieście kilkanaście tysięcy obiektów z dachami krytymi eternitem. Samo usunięcie nie rozwiązuje przy tym problemu. Materiał z azbestem trzeba jeszcze gdzieś składować. Uznany za odpad niebezpieczny nie może być kierowany na zwykłe składowisko. W całym kraju funkcjonuje tylko jedno składowisko – w Trzemesznie
woj. wielkopolskie – przystosowane do składowania wyrobów z azbestem. Przy tej skali problemu jest to dalece niewystarczające.
Najgorsze, że wielokrotnie w skali kraju zauważone zostały próby omijania prawa przy składowaniu azbestu. Eternit z rozbiórki obiektów gospodarczych trafia na normalne, komunalne składowiska – jako gruz. Często też można spotkać “dzikie wysypiska” – gruz przemieszany z materiałem zawierającym azbest. Jest to wyjątkowo niebezpieczne dla środowiska.
Nieliczne są przykłady pozytywnych programów. W powiecie tarnowskim Fundusz Ochrony Środowiska finansuje transport eternitu z rozbiórki na wysypisko w Trzemesznie. W ten sposób starostwo chce zminimalizować problem wzrostu “dzikich wysypisk”. Niestety program tarnowski jest wyjątkiem. W pozostałych powiatach widać “azbest nie występuje”.
Problem azbestu nie istnieje także w zestawieniach monitoringu Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska. Nie przekłada się także na działania podejmowane przez Narodowy i Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska. Podejmując trud usunięcia azbestu z bloku przy ul. Lelewela lub z dachów magazynu spółdzielni GS – nie możemy korzystać z żadnej formy publicznej pomocy.
Widać tak jest dla decydentów łatwiej. Nie stać nas na podjęcie narodowego programu – zatem łatwiej udać, że nie ma problemu.
I tak właśnie dochodzimy do granic śmieszności. Wydajemy miliony złotych, by zabezpieczyć się przed potencjalnym niebezpieczeństwem choroby BSE (wściekłych krów). Zachowujemy zaś pełny spokój w obliczu realnego niebezpieczeństwa. Kilkanaście tysięcy przypadków choroby nowotworowej rocznie jest prawdopodobnie pochodną obecności w środowisku substancji niebezpiecznych. Takich, jak azbest.
Co z tym zrobimy…

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się: