PANORAMA MIEJSKA
Jak mogło dojść do tego, że w Polsce, w Częstochowie legalnie można kupić narkotyki, których nazwę sprytnie ukryto pod określeniem: dopalacze. Tak w naszym mieście, w majestacie prawa, działa sklep z tymi silnymi środkami odurzającymi, które zdaniem specjalistów od narkomanii niczym nie różnią się od zabójczych substancji – heroiny czy LSD. Dopalacze to narkotyki, a zamanipulowano jedynie ich składem procentowym, by uniknąć obowiązującego w Polsce zakazu sprzedaży. Na nic są fałszywe zapewnienia dopalaczowych handlarzy, to tylko farmaceutyki. Prawda jest taka, że środki te wywołują w organizmie spustoszenie – fizyczne i psychiczne, i można je nabyć bez ograniczeń.
Polskę jak pajęczyna owinęła sieć sklepów z dopalaczami, jest już blisko 50. Ale dopiero teraz oburzyły władze samorządowe. Szkoda, że obudzenie nastąpiło post factum, lecz lepiej późno niż wcale. Czas zatem wytoczyć skuteczną wojnę legalności dopalaczom – dla dobra dzieci, młodzieży i dorosłych, bo każdy może ulec pokusie i szybko popaść w nałóg. Sławomir Szwajkowski, specjalista terapii i uzależnień, który prowadzi w Częstochowie dzienny oddział terapii dla uzależnionych, mówi że na narkotyki – wszelkiej odmiany – nie ma mocnych. W nałóg można wpaść nawet po pierwszym zażyciu, to wszystko kwestia psychiki biorącego. Niedawno odwiedziłam ośrodek, rozmawiałam z młodymi ludźmi, którzy przeszli piekło narkotykowe (w następnym numerze zamieścimy ich relacje) i teraz szukają ratunku.
Problemem muszą się zająć samorządy, choć twierdzą, że nie leży to w ich kompetencji. Efektywne korki obowiązkowo powinien podjąć rząd, wydając stosowne ustawy, zabraniające legalnego handlu nowymi odmianami narkotyków.
URSZULA GIŻYŃSKA