14. i 15. września, jak co roku od kilkunastu lat, ekipy uczniów ruszyły sprzątać nasz częstochowski świat.
I zaczęła się dyskusja, bo zaczęto w przedsięwzięciu doszukiwać się koneksji z PRL-mi czynami społecznymi. I niestety, poniekąd do tego się to sprowadza. Młodzież, zamiast zbierać ziemniaki, jak niegdyś, dzisiaj zbiera śmieci. I to wcale nie z własnej woli. Z pewnością przyświeca temu mądre powiedzenie, że “czym skorupka nasiąknie za młodu…”. Tylko dlaczego świecić przykładem ma tylko ta skorupka? Czy razem z młodzieżą i dziećmi z workami pod pachą nie powinni wyruszyć urzędnicy, strażnicy miejscy, strajkujący lekarze. Zwłaszcza ci ostatni mają teraz sporo wolnego czasu – jest okazja by go czynnie spożytkować.
Zrzucanie odpowiedzialności za czystość świata na dzieci, jest nieodpowiedzialne i niepedagogiczne. Jak społeczna akcja, to dla wszystkich, a nie wybranych. Edukacja ekologiczna powinna być permanentna, a nie wybiórcza. I warto pamiętać, że łatwo jest wypaczyć ideę, nawet najpiękniejszą i bardzo potrzebną.
URSZULA GIŻYŃSKA