- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

16. FESTIWAL WIOLINISTYCZNY IM. BRONISŁAWA HUBERMANA. W Częstochowie królowały smyczki

 

Amerykańska inauguracja

Wieczór rozpoczynający 16. Festiwal Wiolinistyczny im. Bronisława Hubermana zainicjował jednocześnie 81. sezon artystyczny Filharmonii Częstochowskiej. Gościem specjalnym była amerykańska skrzypaczka nowozelandzkiego pochodzenia Geneva Lewis, mimo młodego wieku już o międzynarodowym uznaniu i prestiżowych sukcesach na koncie (pierwsze nagrody na Concert Artists Guild Competition 2020 oraz Avery Fisher Career Grant 2021).

 

W Częstochowie królowały smyczki

 

Koncert skrzypcowy op. 14 Samuela Barbera rozpoczęła od wprowadzenia pierwszego tematu solo, by po dołączeniu Orkiestry stworzyć z nią przekonującą interpretację. Pierwsza część Allegro utrzymana w tempie umiarkowanym i następującej po niej Adagio – jedno z najpiękniejszych na skrzypce i z urzekającą partią oboju na wstępie – to charakterystyczne dla postromantycznych kompozytorów przykłady zgranego współbrzmienia sekcji instrumentalnych – smyczków, dętych i sekcji perkusji uzupełnionych o fortepian – z solistą. Z kolei w finałowym Presto Amerykanka miała możliwość zaprezentowania w pełni swoich wirtuozowskich umiejętności, dowodząc słuszności opinii, iż cechują ją muzykalność, techniczna precyzja i dojrzałość wykonawcza. W tej części widoczny też był następujący u kompozytora neoklasycystyczny zwrot, który w tym właśnie utworze się zaznaczył pod widoczną inspiracją Igorem Strawinskim.

Amerykańskiego klucza w programowaniu wieczoru należy upatrywać również w drugim utworze, którym była Suita z opery „Porgy and Bess” Georga Gershwina, jednego z najbardziej znanych kompozytorów w Stanach Zjednoczonych w XX wieku. Dzieło sceniczne opowiada o życiu czarnoskórych mieszkańców Charlstone i miłości kalekiego Porgy’ego do pięknej Bess. Twórca jako pierwszy łączył muzykę klasyczną i jazz, co miało wyraźne odzwierciedlenie w warstwie brzmieniowej częstochowskiego wykonania. Orkiestra po raz kolejny udowodniła, że w muzyce synkopowanej czuje się równie wyśmienicie co w repertuarze koncertowo-symfonicznym.

Inauguracyjny koncert był również okazją do wzniosłego momentu wręczenia zasłużonym pracownikom Filharmonii odznaczeń przyznanych przez Prezydenta RP z okazji ubiegłego, jubileuszowego sezonu (pełna lista w ramce poniżej) oraz ciepłej chwili podziękowania z lata pracy przechodzącym na emeryturę: Włodzimierzowi Gołębiowskiemu, Andrzejowi Michalakowi, Andrzejowi Bartnikowi, Andrzejowi Nowakowi i Januszowi
Wieczorkowi.

 

Ludowe inspiracje i jazzowe smaczki

Kolejne dwa koncerty przyniosły zdecydowaną odmianę gatunkową. W poniedziałkowym niezwykle intrygująco wypadły improwizacje na tematy ludowe w wykonaniu duetu skrzypcowo-wokalnego SEKUNDa. Dorota Błaszczyńska-Mogilska i Wiola Jakubiec zaprezentowały utwory ze swojego albumu „Tchnienie”, wyprodukowanego przez związanego z Częstochową i regionem Marcina Pospieszalskiego, który był obecny na występie i został zaproszony przez panie do wspólnego grania. Nie odmówił, a jako świetnej klasy gitarzysta basowy dodał całości rytmiczno-brzmieniowego uroku w kilku momentach.

Jako opinię o poziomie wykonawczym instrumentalistek i wokalistek – pojawiały się też piszczałki i dzwoneczki podsycające folkowy nastrój – niech posłużą słowa samego producenta ich nagrań: – O zespole dowiedziałem się od Piotra Kędziorka z Programu II Polskiego Radia, który zwrócił się do mnie z pytaniem, czy nie wyprodukowałbym im płyty. Dorotę znałem wcześniej jako koncertmistrzynię w orkiestrach symfonicznych, wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak świetnie improwizuje. Naprawdę trudno mi się wbić w tę wirtuozerię. Dziewczyny są tak utalentowane. Dziś grają utwory inspirowane muzyką tradycyjną, ale równie dobrze i na takim samym poziomie mogłyby wykonać koncert Brahmsa. Są tak utalentowane i wszechstronne.

Dwa dni później salą kameralną Filharmonii zawładnął już na dobre jazz, choć wsparty o instrumentalistów klasycznych z częstochowskiej Orkiestry: Tomasza Kulisiewicza (pierwsze skrzypce), Emilię Szłapę (drugie skrzypce), Tomasza Ptaka (altówka) i Adama Klocka (wiolonczela). Kwartet jazzowy z kolei wystąpił w składzie: Łukasz Kluczniak (saksofon altowy), Robert Jarmużek (fortepian), Mikołaj Pospieszalski (kontrabas), Arek Skolik (perkusja). Obie sekcje pięknie się uzupełniały w chorałach zaaranżowanych przez Łukasza Kluczniaka, zabierając słuchaczy w sugestywną podróż przez inspiracje z różnych stron świata.

Smaczkiem i ciekawostką tych dwóch nieklasycznych propozycji festiwalowych była możliwość posłuchania dwóch wybitnych basistów z rodziny Pospieszalskich: Marcina i Mikołaja – ojca i syna.

 Odczarować kontrabas

Koncert czworga kontrabasistów Orkiestry Symfonicznej FCz dostarczył niezapomnianych wrażeń. Od prawej: Klaudia Baca, Jakub Braun, Maksym Pistelok i Helena Bór

 

Najwięcej przyjemności jako odbiorcy dostarczył mi czwartkowy koncert Kwartet kontrabasowy. Przede wszystkim był wspaniale wykonany. Klaudia Baca już wielokrotnie dała się poznać jako wyśmienita i wszechstronna solistka w występach z częstochowską Orkiestrą Symfoniczną. W tej kameralistycznej odsłonie koledzy z sekcji Helena Bór, Jakub Braun i Maksym Pistelok nie ustępowali jej w najmniejszym stopniu.

Co podkreślił prowadzący wieczór Dariusz Madejski, było to prawdziwe odczarowanie kontrabasu, przełamanie ciążących na tym instrumencie stereotypów i ukazanie go w pełnej, różnorodnej krasie. Nie tylko jako nadającego i trzymającego rytm basu, ale obdarzonego szeroką skalą brzmieniową, melodyjnego, w odpowiednich rękach potrafiącego oddziaływać na emocje w równie wysokim stopniu co jego popularniejsi kuzyni: skrzypce, wiolonczele czy altówki.

A rozpoczęli artyści od czteroczęściowej Suity na kwartet kontrabasowy Bernharda Alta, w której liryzm mieszał się z radością, nastrój przechodził od majestatu po żart. W Largo z IX Symfonii Antonína Dvořáka w aranżacji Božo Paradžika dźwięk instrumentu stawał się głosem poruszającej pieśni.

Obaleniu mitu, że kontrabas jest zbyt klasyczny do roli wirtuozowskiej, posłużyły utwory bardziej współczesnych kompozytorów. W 4 kwartetach Detleva Glanerta został potraktowany w sposób wręcz eksperymentalny. Żaden inny gatunek do ukazania namiętności i pasji nie nadaje się bardziej niż tango. „Oblivion” Astora Piazzoli, mimo utrzymanej charakterystycznej linii melodycznej, w wykonaniu czworga kontrabasistów jawił się jako utwór zupełnie nowy, wręcz odkrywczy. Nie jest prawdą, że muzyka klasyczna nie potrafi zaskakiwać. W tym przypadku była olśnieniem.

Na finał przygotowany został II Kwartet smyczkowy Bogusława Furtoka, koncertmistrza kontrabasów w hr-Sinfonieorchester (Frankfurt). Tu instrument został przedstawiony w pełni swoich możliwości, obnażona została jego prawdziwa głębia. – Nie musi błyszczeć, bo brzmi prawdziwie. Nie naśladuje, bo gra własnym głosem – zapowiadał Dariusz Madejski. I jego słowa znalazły odzwierciedlenie w muzyce.

Z mojej strony wielki ukłon dla wykonawców. Chapeau bas.

 Dwie nie-symfonie

Dwóch wybitnych w swoich dziedzinach instrumentalistów Bartłomiej Nizioł na skrzypcach i Adam Klocek na wiolonczeli podczas wykonania Koncertu podwójnego op. 102 Johannesa Brahmsa na finał Festiwalu

 

Na zakończenie zaproponowano dwa utwory o wręcz symfonicznym rozmachu, choć, na co zwrócił uwagę maestro Adam Klocek, konstrukcyjnie należące do innych gatunków. Pierwszym był Kwartet smyczkowy nr 19 KV465 Wolfganga Amadeusa Mozarta w aranżacji na orkiestrę smyczkową. Czteroczęściowe dzieło, zbudowane w klasycznym schemacie sonatowym: I – szybka (Adagio – Presto), II – wolna (Andante cantabile, ala aria), III – taniec (Menuetto and Trio), IV – finał (Allegro molto), wymagało od wykonawców poszczególnych sekcji doskonałego zgrania. Instrumentaliści przy pustym pulpicie dyrygencki wywiązali się z zadania, ofiarując słuchaczom piękną, melodyjną ucztę, choć nie pobawioną artystycznej głębi. Mozart w utworach kameralnych wykonywanych w jego czasach najczęściej w gronie i dla przyjaciół był zazwyczaj śmielszy niż w symfoniach, eksperymentując z formą i strukturą. Dyrektor Filharmonii tym razem wystąpił w roli lidera wiolonczel…,

…by chwilę później u boku wybitnego muzyka o światowej renomie Bartłomieja Nizioła na skrzypcach wykonać partię solową w Koncercie podwójnym na skrzypce i wiolonczelę a-moll op. 102 Johannesa Brahmsa. To późne dzieło czwartego klasyka wiedeńskiego stanowiło w pewnym sensie zwieńczenie jego kariery. Początkowo spotkało się z opiniami, że kompozytorowi nie wyszło i było bez polotu, co potrafiła podkreślić nawet jego powierniczka Clara Schumann. Teraz jest uznawane za wybitne i niezwykle chętnie grane, przede wszystkim przez wiolonczelistów, którzy nie doczekali się z rąk Brahmsa partytury z koncertem na ich instrument, choć z zamiarem napisania takowego długo się nosił.

Soliści żartowali przed występem, że jest to ich mały jubileusz. Maestro Adam Klocek zdradził, że wykonywali ten utwór wspólnie już kilkukrotnie, ale pierwszy raz dokładnie trzydzieści lat temu. W trakcie rozumieli się i uzupełniali wyśmienicie, a ich wspaniałe zgranie było doskonale słyszalne. Batutę dzierżył coraz śmielej sobie w tej roli radzący oboista Wojciech Pompka.

 

Oby tak co rok

Festiwal Wiolinistyczny im. Bronisława Hubermana zmienił cykl i od trzech lat pojawia się na początku każdego sezonu artystycznego, bieżący nawet inaugurując. Jest wielce pożądane, aby ta tendencja się utrzymała. Dostajemy piękną inicjację kolejnych miesięcy z muzyką klasyczną na naprawdę wysokim poziomie, zróżnicowaną repertuarowo, stawiającą wyzwania muzykom własnym, a zapraszani goście bynajmniej nie są przypadkowi. Stanowią czołówkę światową w swoich specjalnościach i przedziałach pokoleniowych. Patron częstochowskiej świątyni muzyki z pewnością by przyklasnął przedsięwzięciu. Zadbane jest również o element edukacyjny, nie dużą w formie, ale zawsze ciekawą wystawę.

Posiadanie sztandarowego produktu, identyfikującego instytucję, w pewnym sensie ją określającego, z którym utożsamiają się artyści, pracownicy i melomani w równym stopniu, a nie omijają najwybitniejsi wykonawcy, jest też pewnego rodzaju prestiżem. Kształtuje wizerunek i rangę na zewnątrz, w skali krajowej i nie tylko. Wielka w tym zasługa dyrektora Adama Klocka. Wyrazy szacunku i uznania, i oby nic nie przeszkodziło tego kierunku utrzymać.

 

 

ŁUKASZ GIŻYŃSKI

 

Z okazji minionego, jubileuszowego sezonu artystycznego odznaczenia Prezydenta RP otrzymali zasłużeni, wieloletni pracownicy Filharmonii Częstochowskiej: Andrzej Bartnik, Beata Ciemny, Wanda Dudek-Kołodziejczyk, Ireneusz Duster, Jolanta Dziadkowiec, Beata Janus, Robert Jurecki, Tadeusz Kręblewski, Marek Limanowski, Bożena Łobos, Andrzej Michalak, Anna Murdzek, Andrzej Nowak, Małgorzata Nowak-Dąbrowska, Bartłomiej Pięta, Tomasz Ptak, Krzysztof Rajczyk, Michał Szymczak, Piotr Tyras, Arkadiusz Uchacz, Janusz Wieczorek i Anna Zmarzły.

 

foto główne: Na inaugurację z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Częstochowskiej pod batutą maestro Adama Klocka w Koncercie skrzypcowym op. 14 Samuela Barbera solowe partie zagrała Geneva Lewis ze Stanów Zjednoczonych. Był to jej pierwszy występ w Polsce

Fot.: Agnieszka Małasiewicz, Filharmonia Częstochowska

Podziel się: