ZMIANA WIZERUNKU


Pod koniec czerwca w Zarządzie Regionu częstochowskiej Solidarności odbyły się wybory nowego przewodniczącego. Do objęcia schedy po ustępującym z tej funkcji Tomaszu Michałowskim kandydowali: Ryszard Chochliński, Marek Wójcik i Mirosław Kowalik. Członkowie prezydium ZR – na 82 stawiło się aż 77 – największym zaufaniem obdarzyli Mirosława Kowalika, który uzyskał aż 39 głosów. Jego kontrkandydaci otrzymali odpowiednio: Chochliński 8, Wójcik 25 głosów.
Mirosław Kowalik – nowy przewodniczący Zarządu Regionu Solidarności w Częstochowie ma 44 lata, jest żonaty, ma jedno dziecko (syna, który ukończył właśnie gimnazjum). Z wykształcenia jest technikiem mechanikiem. Pracuje w zakładach Astra-Zenith. Interesuje się elektroniką. Lubi słuchać muzyki: rockowej, popowej i klasycznej. Ulubiona melodia, to piękny motyw z filmu “Ojciec chrzestny”.

Pod koniec czerwca w Zarządzie Regionu częstochowskiej Solidarności odbyły się wybory nowego przewodniczącego. Do objęcia schedy po ustępującym z tej funkcji Tomaszu Michałowskim kandydowali: Ryszard Chochliński, Marek Wójcik i Mirosław Kowalik. Członkowie prezydium ZR – na 82 stawiło się aż 77 – największym zaufaniem obdarzyli Mirosława Kowalika, który uzyskał aż 39 głosów. Jego kontrkandydaci otrzymali odpowiednio: Chochliński 8, Wójcik 25 głosów.
Mirosław Kowalik – nowy przewodniczący Zarządu Regionu Solidarności w Częstochowie ma 44 lata, jest żonaty, ma jedno dziecko (syna, który ukończył właśnie gimnazjum). Z wykształcenia jest technikiem mechanikiem. Pracuje w zakładach Astra-Zenith. Interesuje się elektroniką. Lubi słuchać muzyki: rockowej, popowej i klasycznej. Ulubiona melodia, to piękny motyw z filmu “Ojciec chrzestny”.
– Czym pan się zajmował zanim wybrano pana przewodniczącym Zarządu Regionu?
– Moim głównym zajęciem było prowadzenie szkoleń związkowych w Zarządzie. Uczestniczyłem także w wielu negocjacjach między pracodawcami a pracownikami. Czasami występowałem również jako “strażak”, czyli ktoś taki, kto rozładowuje skomplikowane sytuacje w różnych przedsiębiorstwach, nie dopuszcza do tego, by załodze stała się krzywda, dba o ludzi pracy.
– Czuje pan brzemię odpowiedzialności ciążące na przewodniczącym Zarządu Regionu?
– Tak. Odpowiedzialność jest ogromna. Na szczęście jest tak dużo pracy, że nie będę miał czasu, by o tym myśleć.
– Solidarność od wielu lat była bardziej partią polityczną niż związkiem zawodowym. Czy zamierza pan zmienić ten stan rzeczy?
– To jedno z najważniejszych zadań. Przed nami, jako związkiem jest wiele bardzo trudnych spraw. Czekają nas najróżniejsze negocjacje w zakładach pracy, związane z troską o los i byt załóg. Chodzi między innymi o układy zbiorowe. W tym, co będziemy robić nie ma miejsca dla polityki. Ważna jest praca, to wszystko co się z nią wiąże. Nikogo, kto ciężko pracuje i trudno mu żyć, utrzymać rodzinę, nie interesuje polityka, jakieś układy, układziki. Musimy od tego zdecydowanie odejść.
– Jak pan zamierza zmienić ten, głównie polityczny jednak jak dotąd, wizerunek Solidarności?
– Myślę, że zmiana tego wizerunku już następuje. I nadal chcemy i będziemy dawać sygnały naszym członkom, choć przecież nie tylko, że zmiany ciągle są dokonywane. Mam nadzieję, że już niedługo ani Zarząd Regionu, ani – mówiąc szerzej – Związek Zawodowy Solidarność nie będą kojarzyć się z niczym innym, jak tylko z działalnością związkową.
– Niedługo, bo już wczesną jesienią, nastąpi pierwsza weryfikacja deklaracji i dokonań związku. Zbliżają się bowiem wybory samorządowe, a tak liczny związek jak Solidarność jest, czy może być, atrakcyjnym sojusznikiem. Jaka będzie reakcja związku na ewentualne kokietowanie was przez różne ugrupowania?
– Myślę, że za wcześnie o tym mówić. W tej chwili w ogóle nie ma takiego problemu. Muszę powiedzieć tak: wolelibyśmy, jako związek, gdyby wybory samorządowe odbywały się wiosną. Mielibyśmy więcej czasu na zmianę naszego wizerunku, czyli odpolitycznienie Solidarności.
– Ale wybory odbędą się jednak jesienią…
– No tak. Nie ukrywam, że są próby wykorzystania związku do celów politycznych. Ale nie ma o tym mowy. Jeżeli nasi członkowie będą chcieli się angażować, to nie będziemy robić przeszkód. Ale jako związek na pewno nie damy się wciągnąć w żadną politykę. Oczywiście mamy swoje preferencje, ale nie ma to nic wspólnego z udzieleniem komuś poparcia. Wydaje mi się, że najlepiej i najpełniej nasze intencje w tej mierze oddaje słowo symbioza. Nie wyobrażam sobie poddanie się jakimkolwiek naciskom.
– Dziękuję za rozmowę.

ANDRZEJ KAWKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *