- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

ZANIM TAMTEN ŚWIAT RUNĄŁ.LUDNOŚĆ CZĘSTOCHOWY I OKOLIC WOBEC WIDMA WOJNY 1939 r.

Wiosna 1938 r. – „Wodzu, prowadź na Kowno”

Jak powszechnie wiadomo stosunki pomiędzy II Rzeczpospolitą a Litwą dalekie były od poprawności. Do wrzenia doprowadza tragiczny incydent na granicy obu krajów. W wyniku potyczki z litewskim policjantem nieopodal miejscowości Wiersze-Radówka zginął żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza, Stanisław Serafin. W odpowiedzi na to wydarzenie 17 marca 1938 r. strona polska wręczyła rządowi litewskiemu dyplomatyczną notę zawierającą ultimatum natychmiastowego uregulowania sąsiedzkich stosunków pod groźbą interwencji zbrojnej. Społeczeństwo Częstochowy i okolic dało się wówczas porwać fali antylitewskich nastrojów. Wieści o bieżacych wydarzeniach szybko rozchodziły się za pośrednictwem „Gońca Częstochowskiego”. W patriotycznym ferworze w mieście i powiecie organizowano manifestacje wyrażające poparcie dla stanowiska polskich władz. Jeden z takich wieców miał miejsce w Kłobucku i zgromadził około 3000 osób. Nie inaczej jak w innych częściach Polski, padały wówczas szumne i płomienne hasła. Żądano włączenia Litwy do Polski oraz deklarowano przywiązanie i poparcie dla polskiego wojska i marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Wśród uczestników znaleźli się przedstawiciele lokalnych władz, służb oraz społecznicy. Nie zabrakło także szerokiego przekroju społecznego; od nauczycieli i urzędników po pracowników fizycznych. Po odśpiewaniu roty i hymnu narodowego odbył się pochód na plac rynkowy, gdzie można było wysłuchać przemówień. 20 marca 1938 r. działacze lokalnych struktur Stronnictwa Narodowego (SN) zwołali połączoną z wiecem manifestację przy Katedrze Św. Rodziny w Częstochowie. Zgromadzeniu przewodził Piotr Kozerski, prezes częstochowskiego SN. Nieco ponad dwa lata później poniesie on śmierć od niemieckich kul podczas egzekucji w podolsztyńskim lesie. Podczas wiecu padły postulaty m.in. stworzenia na wybrzeżu litewskim przyczółka dla polskiej marynarki wojennej, zawarcia umowy celnej i gospodarczej z Litwą, rozpostarcia swoistego „parasola” niezależności nad tamtejszą polską mniejszością i zdominowania polityki litewskiego sąsiada celem lepszego zabezpieczenia interesów Polski. Jakkolwiek oceniać punkty owej rezolucji z dzisiejszej perspektywy, to na zdecydowane uznanie zasługuje silne zaangażowanie mieszkańców Częstochowy i identyfikację z ówcześnie obowiązującą wykładnią polskiej racji stanu. Podobne ożywienie w postaci manifestacji i formułowania politycznych odzew do władz RP miało miejsce m.in. we Wręczycy, Nowinach, Cisiu i Borze Zapilskim. Ludność, jak w tym ostatnim przypadku, gromadziła się po nabożeństwie, co z pewnością podnosiło rangę i uroczysty nastrój manifestacji. Być może na horyzoncie świadomości niektórych mieszkańców regionu (jak i w skali całego kraju) niewyraźne co prawda, ale majaczyło już widmo jakiegoś bliżej niesprecyzowanego zagrożenia ogólnoeuropejskiego. Od kwietnia 1938 r. bowiem zauważalne stało się zjawisko likwidowania przez klientów kas PKO depozytów oszczędnościowych. Częstotliwość tego procederu zaniepokoiła władze kieleckiego Urzędu Wojewódzkiego na tyle, że polecono podległym komórkom w Starostwach Powiatowych i Grodzkich zbadanie jego zasięgu i skali. Co ciekawe, okazało się, że duży odsetek osób wycofujących środki ze swoich kont to obywatele pochodzenia żydowskiego.

Wyrok nad Czechosłowacją
Jesień 1938 r. przyniosła prawdziwy wstrząs na arenie międzynarodowej. Po anschlussie Austrii zakusy Hitlera skierowały się na Czechosłowację. Spirala konfliktu w sprawie Niemców Sudeckich nakręcała się już od maja i tylko czekała na wybuch. Rozwiązaniem miała być konferencja w Monachium owocująca podpisaniem 30 września 1938 r. układu, na mocy którego Kraj Sudetów wchodził w skład Trzeciej Rzeszy. Gorzko się później przekonano jak bardzo doraźny i krótkowzroczny był to środek zaradczy. Korzystając z zaistniałej sytuacji, rząd polski skierował do władz Czechosłowacji notę domagającą się zwrotu Zaolzia, na które kilka dni później wkroczyły polskie oddziały pod wodzą gen. Władysława Bortnowskiego. Wśród Polaków zapanował entuzjazm z powodu powrotu Śląska Zaolziańskiego do macierzy. Nie inaczej było w Częstochowie, gdzie krzykliwe nagłówki z tejże okazji zagościły na stronach „Gońca Częstochowskiego” z 1 i 4 października. Jeszcze przez kilka numerów gazeta będzie tym wydarzeniom poświęcać swoje łamy. Na placu magistrackim (dziś im. W. Biegańskiego) odbyła się radosna uroczystość z udziałem ludności, która nie powściągała euforii. 1 października na ulice Częstochowy wyszły tłumy mieszkańców. Okrzykom radości wtórowały syreny fabryczne i sygnały alarmowe wozów strażackich. Zaroiło się od biało-czerwonych flag. O godz. 19 rozpoczęła się główna część manifestacji uświetniona obecnością starosty Władysława Rozmarynowskiego, prezydenta miasta Jana Szczodrowskiego i szczególnie owacyjnie witanego, reprezentującego polską armię, gen. Janusza Gąsiorowskiego. Podniosłość chwili podkreślały orkiestry i sztandary. Na wiec ściągnęli przedstawiciele wielu organizacji, związków i stowarzyszeń. Odbyło się również dziękczynne nabożeństwo na Jasnej Górze, podczas którego Mszę Św. celebrował Przeor Zakonu Paulinów – O. Norbert Motylewski. Równie entuzjastyczne manifestacje odbyły się w Lipiu, Dankowie i Krzepicach. Ludność z okazji odzyskania Zaolzia słała do władz dziękczynne odezwy w formie rezolucji, odbywały się zabawy wiejskie, grały orkiestry Straży Ogniowej, odprawiano nabożeństwa, a prominentni przedstawiciele społeczności wygłaszali przemowy. Na jedną z takich uroczystości w Krzepicach przybyli członkowie Związku POW, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej i Męskiej, Harcerze i uczniowie szkół. Podczas kazań i przemówień wyrażano gorące poparcie dla działań polskiego rządu i trudno jeszcze u zwykłych ludzi wśród tej radosnej i bez wątpienia pełnej patriotycznego zapału fety, dostrzegać jakieś oznaki głębszej refleksji, bardziej całościowego i zdystansowanego spojrzenia na realia międzynarodowe, nie mówiąc już o głosach zabarwionych nutą niepokoju. Na to przyjdzie jeszcze czas.
Dokończenie na stronie 14 / IV

Ciemne chmury, płomienne serca
Widmo zagrożenia wojną zaczęło się wyraźnie krystalizować na przełomie kwietnia i maja 1939 r. Józef Beck, minister spraw zagranicznych, swoim najsłynniejszym, sejmowym przemówieniem dawał stanowczy odpór podszytym bezprzykładną butą, ultymatywnym roszczeniom Hitlera wobec Polski. Wódz Rzeszy domagał się Wolnego Miasta Gdańska i budowy eksterytorialnych szlaków komunikacyjnych biegnących przez Pomorze do Prus Wschodnich. Obie przemowy w połączeniu z patriotycznymi pieśniami transmitowano 7 maja z megafonów umieszczonych w samochodzie polskiego radia, który krążył po Częstochowie i miejscowościach powiatu, a nawet dotarł do wsi leżących przy granicy niemieckiej. W Częstochowie żądania Hitlera i przemówienie ministra odbiły się głośnym echem i bardzo poruszyły opinię publiczną. Społeczeństwo zaczęło mentalnie przygotowywać się do wojny. Oprócz gorących patriotycznych emocji i ufności we własne siły, szczerze wierzono również w oddanie zachodnich sojuszników. Symboliczny wymiar w tym zakresie miał zjazd mieszkających w Polsce Francuzów, którzy byli wiarusami lub rezerwistami francuskiej armii. Odbył się on w Częstochowie 21 maja. Okazją do demonstracji patriotyzmu, przywiązania i lojalności wobec władz, polskiej armii oraz deklaracji wyrażających gotowość do walki i poświęceń były niezliczone manifestacje, akademie i wiece, które miały miejsce w Częstochowie przez cały 1939 rok. Możemy do nich zaliczyć czerwcowe uroczystości tzw. Dni Morza pod patronatem Ligi Morskiej i Kolonialnej, którym towarzyszyło hasło: „Nie damy się odepchnąć od Bałtyku”, Święto Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego, a także Święto Czynu Legionowego (5–6 sierpnia) oraz Święto Żołnierza Polskiego (15 sierpnia). Towarzyszyły im defilady, zawody sportowe, pochody i celebrowane na Jasnej Górze nabożeństwa. Podniosły nastrój i pełen patosu ton patriotycznych wystąpień mógłby z dzisiejszego punktu widzenia uchodzić nieco za fanfaronadę i tromtadrację, gdyby nie szczerość przeżywanych emocji i niezachwiane zaufanie ówczesnych ludzi do najwyższych władz państwowych i polskiej armii. Szczególnie poruszająca na tym tle jest rezolucja z 12 czerwca członków Związku byłych Żołnierzy Frontowych złożona na ręce gen. Gąsiorowskiego, deklarująca dyspozycyjność wobec rozkazów Naczelnego Wodza. Jednak tu i ówdzie można już spotkać bardziej trzeźwe opinie i próby podjęcia chłodnej analizy sytuacji międzynarodowej. W dniu 14 maja członkowie Narodowego Związku Robotniczego, dawnego Związku im. Jana Kilińskiego oraz Zjednoczenia Zawodowego Polskiego organizują zebranie, podczas którego, oprócz uczczenia pamięci Józefa Piłsudskiego, zostaje wygłoszona prelekcja na temat niebezpieczeństwa niemieckiego i niełatwego położenia geopolitycznego Polski. Natomiast 16 lipca przy ul. Narutowicza 13 (obecnie ul. Krakowska) odbyła się akademia połączona z konferencją, którą przygotowali członkowie Stronnictwa Narodowego. Głównym tematem wystąpień były nienasycone, zaborcze zakusy germańskiego żywiołu, które nie uległy zanikowi od czasów bitwy pod Grunwaldem. Duże wrażenie wywarło także przemówienie gen. Józefa Hallera na Jasnej Górze, wygłoszone przy okazji Kongresu Tercjarskiego, który odbył się w dniach 8–10 lipca. Mówiąc o cudzie 1920 r., generał podjął także temat aktualnego zagrożenia ze strony hitlerowskich Niemiec i dał do zrozumienia zgromadzonym, że pokój nie jest czymś danym raz na zawsze. Generał, przemawiając do ok. 120 tys. pielgrzymów, apelował o większe zaangażowanie w kwestie obronności zagrożonej ojczyzny. Mówił także o mobilizacji społeczeństwa przeciwko fali neopogaństwa, które zagraża niepodległości kraju. Co trzeba odnotować, władze ugrupowań politycznych i związków zawodowych w ostatnich miesiącach przed wybuchem wojny wyciszały antagonizmy i usuwały w cień sprawy sporne i konfliktogenne na rzecz kanalizowania wysiłków względem zapewnienia porządku publicznego i zachowania jednolitości społeczeństwa wobec zbliżającego się zagrożenia. Szczególną wstrzemięźliwość w zakresie bieżącej walki ideologicznej zachowywały partie polityczne.

Zbiórki pieniężne i nie tylko
Podejmowano się również konkretnych działań mających na celu m. in. zbiórkę pieniędzy na fundusze obronne. Często miało to miejsce właśnie przy okazji różnorakich uroczystości i nabożeństw. Ochoczo i szczodrze wspierano Pożyczkę Obrony Przeciwlotniczej, która w samym tylko mieście zgromadziła ponad 3 mln złotych. Szczególną hojnością odznaczył się dyrektor częstochowskiej elektrowni, który uiścił 50 tys. zł. Wysokie sumy wpłacane na zasadzie subskrypcji zadeklarowały również zrzeszenia cechowe, związki zawodowe, a także stowarzyszenia i organizacje o charakterze społecznym i politycznym. Na tym tle wyróżniał się częstochowski Związek Izb Przemysłowo-Handlowych oraz częstochowski cech rzeźniczo-wędliniarski. Jego członkowie w dniu 30 lipca 1939 r. ofiarowali majorowi Józefowi Herzogowi karabin maszynowy zakupiony z zaciągniętej pożyczki w wys. 6 tys. zł. Mieszkańcy miasta i powiatu subwencjonowali także Fundusz Obrony Narodowej i Fundusz Obrony Morskiej. Załoga fabryki „Warta”, która na oba fundusze zebrała w sumie prawie 7 tys. zł., powierzyła owe środki gen. Januszowi Gąsiorowskiemu. Sami żołnierze 27 pułku piechoty podczas swojego święta w dniu 15 czerwca przekazali na FON około 5 tys. zł. Godną odnotowania obrotnością odznaczały się kobiety, które chętnie angażowały się w kwestowanie na rzecz podniesienia polskiej obronności. Jedną z takich akcji była zbiórka pod hasłem „Kobiety polskie na samolot dla armii”, która odbyła się 2 lipca 1939 r. Panie chętnie zapisywały się także do służby Przysposobienia Wojskowego Kobiet, w czym prym wiodło kilkaset pracownic „Częstochowianki” będących pod silnym wrażeniem przemówienia Józefa Becka. W Poraju załoga i właściciele firmy M. Ciurzyński w lipcu 1939 r. przekazali dla armii rowery i motocykl. Na bojowe nastroje wśród ludności musiały z pewnością oddziaływać też wieści o niemieckich represjach i prowokacjach wobec mniejszości polskiej zamieszkującej tereny Rzeszy. Wyobraźnię podsycały również pogłoski z pogranicza mówiące o tajemniczych osobach o nieustalonym pochodzeniu, o których obecności informowano policję podejrzewając, że mogą to być niemieccy szpiedzy lub dywersanci. Włodarze organizowali akcje mające na celu przysposobienie częstochowskich cywili do stanu wojny. W sekretariacie Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej przy ul. Dąbrowskiego 7 wyposażano ludność w maski przeciwgazowe. Nie lada problemem, któremu nie zdążono już w pełni sprostać ze względu na brak środków pieniężnych było przystosowanie wszystkich budynków mieszkalnych w mieście do obrony przeciwlotniczej, co rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych nakazywało uczynić do dnia 1 sierpnia. Dla właścicieli koni, rowerów, wozów i pojazdów mechanicznych kłopotliwe było zarządzenie, które podporządkowywało owe środki transportu celom wojskowym. Od dnia 16 sierpnia wzywano fachowców, rzemieślników, kierowców i pracowników różnych gałęzi przemysłu do stawienia się w siedzibie Funduszu Pracy, która mieściła się przy ul. Powstańców Śląskich.

Ostatnie dni
„Goniec Częstochowski” z 26 sierpnia informuje o masowym znikaniu chleba z częstochowskich piekarń, co najprawdopodobniej wskazuje na to, że mieszkańcy postanowili gromadzić zapasy żywności. Brak pieczywa szczególnie dotknął dzielnice Lisiniec, Ostatni Grosz i Stradom. Wprowadzono również zakaz sprzedaży alkoholu i nałożono wysokie kary na sprzedawców, którzy próbowaliby łamać prawo w tym zakresie. Następnego dnia na łamach tej samej gazety opublikowano odezwę prezydenta Szczodrowskiego do ludności Częstochowy, aby stawić się do prac przy budowie rowów przeciwlotniczych. Grupowano się w parku 3 Maja, przy kościele Św. Jakuba, na Starym Rynku i na placu przy Katedrze. Nie słabnie, a wręcz przeciwnie, intensyfikuje się zycie religijne. Od 25 sierpnia codziennie odprawiane są nowenny. Dzień później na uroczystości święta Matki Boskiej Częstochowskiej pod jasnogórski szczyt przybywa ze wszystkich stron kraju około 100 tys. pielgrzymów. 29 sierpnia kupcy, właściciele nieruchomości i rzemieślnicy zawiązują straż obywatelską, która ma być ciałem pomocniczym służb mundurowych w zakresie utrzymania porządku publicznego.Władze apelują do ludności o odkopanie i renowację studni. W przypadku bombardowania bowiem sieć wodociągowa będzie bardziej narażona na zniszczenie. Ponadto nakazano wydawać dzieciom identyfikatory, które w nadchodzącej wojennej zawierusze mogą okazać się bezcenne. W pierwszym dniu walk nakazano również właścicielom radioodbiorników wystawianie ich w oknach, aby każdy mógł być na bieżąco z komunikatami i zarządzeniami. Prac mających na celu przystosowanie miasta do warunków wojny nie dokończono, nie miało to już jednak żadnego znaczenia. W dniu 3 września dla Częstochowy rozpoczęła się długa, okupacyjna noc.

fot. Częstochowa Kas Film

MICHAŁ KULIG

Podziel się: