WYBIERZEMY NAJLEPSZYCH!


– Jest Pan jednym z założycieli koalicji skupionej wokół posła Szymona Giżyńskiego.
– Tak, zostałem przez Pana posła zaproszony do współpracy i z radością z tego zaproszenia skorzystałem. Wspólnie z posłem i gronem założycieli tworzyliśmy tę koalicję.
– Czym Pana przekonał Giżyński?
– Nie musiał w ogóle przekonywać. Przede wszystkim trzeba przypomnieć, że to jedyny częstochowski poseł z prawej strony sceny politycznej. Mamy jeszcze w regionie posła Edwarda Maniurę z Platformy Obywatelskiej, także naszego koalicjanta, ale on bardziej działa w okręgu lublinieckim. Tam został wybrany, jest znany i tam przydaje się jego ogromne doświadczenie. Działania obu posłów są zatem względem siebie komplementarne. A wracając do posła Szymona Giżyńskiego, muszę stwierdzić, że jego kwalifikacje polityczne czynią zeń naturalnego lidera prawicy w naszym mieście.

– Jest Pan jednym z założycieli koalicji skupionej wokół posła Szymona Giżyńskiego.
– Tak, zostałem przez Pana posła zaproszony do współpracy i z radością z tego zaproszenia skorzystałem. Wspólnie z posłem i gronem założycieli tworzyliśmy tę koalicję.
– Czym Pana przekonał Giżyński?
– Nie musiał w ogóle przekonywać. Przede wszystkim trzeba przypomnieć, że to jedyny częstochowski poseł z prawej strony sceny politycznej. Mamy jeszcze w regionie posła Edwarda Maniurę z Platformy Obywatelskiej, także naszego koalicjanta, ale on bardziej działa w okręgu lublinieckim. Tam został wybrany, jest znany i tam przydaje się jego ogromne doświadczenie. Działania obu posłów są zatem względem siebie komplementarne. A wracając do posła Szymona Giżyńskiego, muszę stwierdzić, że jego kwalifikacje polityczne czynią zeń naturalnego lidera prawicy w naszym mieście.
– Ale nie udało mu się skupić wokół siebie wszystkich sił prawicowych. Część z nich zgłosiła akces do Wspólnoty samorządowej. Są więc dwie koalicje.
– Nie będzie drugiej koalicji! Jestem przekonany, że wcześniej czy później powstanie, musi powstać, jedna lista, pod przywództwem posła Szymona Giżyńskiego. Nasze listy wyborcze we wszystkich obwodach są, i będą, otwarte dla kolegów ze Wspólnoty samorządowej. Czekamy. Proszę sobie przypomnieć wybory w roku 1994 czy 1998. Było wiele list prawicowych i żadna nie osiągnęła sukcesu. Teraz też może powstać na przykład partia zmotoryzowanych czy miłośników chmielu. Ale same nie mają najmniejszych szans na sukces wyborczy.
– Czym różni się koalicja Porozumienie Obywatelskie – Prawo i Samorządność od Wspólnoty?
– W naszej koalicji są duże partie i stowarzyszenia. To bardzo istotne rozróżnienie. Celem partii jest bowiem napisanie programu, wygranie wyborów i realizacja programu wyborczego. Natomiast celem stowarzyszenia jest kształtowanie osobowości człowieka – jak robiła to na przykład Unia Laikatu Katolickiego w 1990 roku. PO-PiS skupia i partie, i stowarzyszenia, w liczbie już 40 podmiotów. Trzon Wspólnoty natomiast stanowią dwa stowarzyszenia, które w Polsce, poza Częstochową, nie występują nigdzie albo prawie nigdzie. W każdym innym, normalnym, polskim mieście, Łomży czy Wrocławiu, to, co do tej pory zrobiliśmy jako koalicja PO-PiS zostałoby uznane, jako definitywnie zakończony proces zjednoczenia prawicy.
– W skład PO-PiS wchodzi już kilkadziesiąt podmiotów. Przy tak dużej ilości koalicjantów nietrudno o konflikty interesów. Na przykład wśród liderów, w sprawie wspólnego programu.
– Nie ma takiego zagrożenia. Chciałbym to z całą mocą podkreślić. Przecież już przy ustalaniu nazwy koalicji mogło dojść do sporów. Mógłbym się sprzeciwiać, że w nazwie zabrakło jakiegolwiek elementu z nazwy mojej partii. Każdy inny koalicjant także mógłby mieć podobne zastrzeżenia. Zapewniam jednak, że nie było nawet cienia wątpliwości. Wszyscy członkowie koalicji przyjęli nazwę PO-PiS jako własną, bo wszyscy nie tylko czują się, ale są – równi. Nie ma i nie będzie żadnego kupczenia stanowiskami, tytułami, honorami czy prestiżem.
– Wspomniał Pan, że celem partii jest, między innymi, napisanie programu. Jaki będzie program PO-PiS? Czy zdołacie uwzględnić w nim interesy wszystkich koalicjantów?
– Nie chodzi o interesy koalicjantów, ale o interesy społeczeństwa, mieszkańców naszego miasta, regionu. W ciągu najbliższego tygodnia, najdalej dwóch, przedstawimy nasz program dziennikarzom. Już teraz, choć do wyborów jest jeszcze kilka miesięcy. Zdajemy sobie sprawę, że wśród wielu naszych pomysłów możemy jednak coś przeoczyć. Dlatego będziemy pilnie wsłuchiwać się w głosy społeczeństwa, aby nasz program sukcesywnie doskonalić. Pewne jest, że będą go realizować najlepsi, ludzie sprawdzeni, znani w swoich środowiskach.
– Na ile mandatów liczycie?
– Przyszła Rada Miasta ma mieć 28 radnych. My liczymy na większość. Konstruujemy listę, która powinna być najsilniejszą pośród wszystkich konkurentów. Jestem optymistą.
– Dziękuję za rozmowę.

ANDRZEJ KAWKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *