WPUSZCZENI W CANAL


Kilka miesięcy temu do mojego domu przyszła kobieta. Przedstawiła się i powiedziała, że ma dla mnie wspaniałą ofertę – dekoder Canal+. Przystałem na propozycję, bo nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że zostanę oszukany – opowiada Piotr G., mieszkaniec Częstochowy. Jedna z firm katowickich, zajmująca się dystrybucją dekoderów Canal+ utworzyła w Częstochowie filię. Do obowiązków pracowników należało zebranie jak największej liczby podpisanych umów sprzedaży dekoderów. Nie chodzi o to, że sprzedaż odbywała się w sposób tak zwany bezpośredni, ale o to, że nie powiedziano mi całej prawdy – mówi Piotr G. Akwizytorka zaproponowała przyszłemu klientowi dekoder w promocji. Przez pierwsze 3 miesiące telewidz miał nie płacić za korzystanie z urządzenia i w tym czasie w każdej chwili mógł z niego zrezygnować. Po upływie okresu próbnego miałem wpłacać 29 złotych – jak to określiła pani akwizytor – abonamentu promocyjnego. Faktem jest wprawdzie, że podpisałem wstępną umowę, ponieważ kobieta potrzebowała potwierdzenia zabrania przeze mnie dekodera. Umowa zawierała inne informacje od tych, o których mówiła akwizytorka – mówi nabywca. Podstępem zdobyty podpis na umowie obligował klienta do systematycznych wpłat w wysokości nie 29 a 39 złotych miesięcznej opłaty abonamentowej. Przyznaję szczerze, że nie doczytałem umowy w sposób wystarczający, ale gdy zapytałem o inne punkty, które zawierała umowa, kobieta uspokajała mnie, tłumacząc, że to wyłącznie kwestia starych druków. Po kilku dniach postanowiłem jednak sprawdzić całą sprawę w siedzibie firmy przy ulicy Kołakowskiego w Częstochowie – opowiada poszkodowany. Pan Piotr po przybyciu na miejsce przekonał się, że załatwienie jakiejkolwiek sprawy będzie raczej niemożliwe, bowiem drzwi wejściowe do firmy są zamknięte. Po upływie 30 minut do pana Piotra dołączyli inni poszkodowani. Jeden z mężczyzn twierdził, że przychodzi tu codziennie od ponad tygodnia, ale nigdy nikogo nie ma – mówi mieszkaniec Częstochowy.

Kilka miesięcy temu do mojego domu przyszła kobieta. Przedstawiła się i powiedziała, że ma dla mnie wspaniałą ofertę – dekoder Canal+. Przystałem na propozycję, bo nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że zostanę oszukany – opowiada Piotr G., mieszkaniec Częstochowy. Jedna z firm katowickich, zajmująca się dystrybucją dekoderów Canal+ utworzyła w Częstochowie filię. Do obowiązków pracowników należało zebranie jak największej liczby podpisanych umów sprzedaży dekoderów. Nie chodzi o to, że sprzedaż odbywała się w sposób tak zwany bezpośredni, ale o to, że nie powiedziano mi całej prawdy – mówi Piotr G. Akwizytorka zaproponowała przyszłemu klientowi dekoder w promocji. Przez pierwsze 3 miesiące telewidz miał nie płacić za korzystanie z urządzenia i w tym czasie w każdej chwili mógł z niego zrezygnować. Po upływie okresu próbnego miałem wpłacać 29 złotych – jak to określiła pani akwizytor – abonamentu promocyjnego. Faktem jest wprawdzie, że podpisałem wstępną umowę, ponieważ kobieta potrzebowała potwierdzenia zabrania przeze mnie dekodera. Umowa zawierała inne informacje od tych, o których mówiła akwizytorka – mówi nabywca. Podstępem zdobyty podpis na umowie obligował klienta do systematycznych wpłat w wysokości nie 29 a 39 złotych miesięcznej opłaty abonamentowej. Przyznaję szczerze, że nie doczytałem umowy w sposób wystarczający, ale gdy zapytałem o inne punkty, które zawierała umowa, kobieta uspokajała mnie, tłumacząc, że to wyłącznie kwestia starych druków. Po kilku dniach postanowiłem jednak sprawdzić całą sprawę w siedzibie firmy przy ulicy Kołakowskiego w Częstochowie – opowiada poszkodowany. Pan Piotr po przybyciu na miejsce przekonał się, że załatwienie jakiejkolwiek sprawy będzie raczej niemożliwe, bowiem drzwi wejściowe do firmy są zamknięte. Po upływie 30 minut do pana Piotra dołączyli inni poszkodowani. Jeden z mężczyzn twierdził, że przychodzi tu codziennie od ponad tygodnia, ale nigdy nikogo nie ma – mówi mieszkaniec Częstochowy.
Filia jak szybko powstała tak szybko zniknęła z mapy gospodarczej naszego miasta. Po miesiącu oglądania kilkudziesięciu kanałów poinformowałem dyrekcję Canal+ w Warszawie o mojej rezygnacji z urządzenia. Wkrótce jednak otrzymałem do zapłacenia rachunek za wszystkie miesiące, w których dekoder był u mnie w domu – mówi Piotr G. Farid Belkhadja – dyrektor firmy nie raczył zapoznać się z argumentami częstochowskich klientów. Pan Piotr otrzymał pismo z informacją o bezwarunkowym obowiązku przestrzegania umowy przez okres dwóch lat, czyli przez czas jej obowiązywania. W końcu dowiedziałem się, że miałem prawo zwrócić dekoder po dziesięciu dobach od dostarczenia mi go do domu, a nie, jak zapewniał akwizytor, w czasie 3 miesięcy próbnych. Ale o takiej możliwości oczywiście nie zostałem poinformowany – opowiada mieszkaniec Częstochowy. Plan firmy precyzyjnie zakładał oszukiwanie swoich klientów lub delikatnie mówiąc niedoinformowanie ich, co w gruncie rzeczy sprowadzało się do tego samego. Ja i wielu moich znajomych zgłosiliśmy sprawę na Policję i do prokuratury. Okazało się, że nie jesteśmy jedynymi poszkodowanymi. Takich zgłoszeń w samej tylko Częstochowie było już ponad 50 – mówi Piotr G.
W krótkim czasie sprawa nabrała rozgłosu. Proceder z powodzeniem praktykowały także inne firmy na terenie całej Polski. Wyglądało to tak: biznesmen po otwarciu działalności gospodarczej zawierał umowę z Canal+ na sprzedaż dekoderów. Pracodawca akwizytorów zatrudniał wyłącznie na umowę o dzieło bądź zlecenie. Ponieważ umowa przynosiła zyski tylko w postaci prowizji od sprzedanych sztuk, w związku z tym wszystkim zależało na dużej ilości transakcji. Stąd dyrekcja Canal+, mimo skarg ze strony odbiorców, zdawała się nie dostrzegać, że problem w ogóle istnieje. Firmy pośredniczące natomiast prześcigały się w pomysłach, by zachęcić klienta do kupna dekodera. Gdy rynek lokalny był już opanowany i, jak życie pokazało, grunt pod nogami zaczął się palić z powodu interwencji nabywców oczekujących na spełnienie nieprawdziwych obietnic dystrybutor zamykał działalność. A klient płacił. Kilkumiesięczna walka przyniosła efekt. Niedawno przyszedł do mnie mężczyzna i zabrał dekoder. Dał mi potwierdzenie, ale umowy ze mną nie rozwiązał. Przecież powinno to być jakoś załatwione do końca, a nie tak na wariackich papierach – opowiada pan Piotr.
O skali zjawiska świadczą liczby. W naszym regionie w 2001 roku ponad dwa tysiące osób podpisało umowy nabycia dekodera. Ponad pięciuset klientów wycofało się. Ograny ścigania prowadzą działania zmierzające do ustalenia, kto i w jakim zakresie odpowiada za przestępczy proceder. Połączenie Canal+ i Wizji nie oznacza, że znikną akwizytorzy. Bogatszy asortyment, to większe możliwości dla przedsiębiorczych pośredników. – Ostatnio usłyszałem w rozgłośni ogólnopolskiej przeprosiny ze strony dyrekcji i zapowiedź zmian w umowie na korzyść klienta. Ale przyznam, że już nigdy nie skorzystam z żadnej oferty, która tylko z pozoru jest promocyjna. To jedno wielkie oszustwo. Mam nadzieję, że mój przykład
będzie ostrzeżeniem dla innych – mówi Piotr G.

RENATA KLUCZNA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *