Wołyń – 70 lat niepamięci


Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie,
Zapomnij o mnie.
Adam Mickiewicz, Dziady cz. III

Siedemdziesiąt lat. Dużo i mało. Z perspektywy jednego człowieka – dość dużo. Z perspektywy narodu – raczej niewiele. Dla pamięci – powinno być mało; dla niepamięci – całe siedemdziesiąt za dużo!
Jak pisać o ludobójstwie na Kresach II Rzeczypospolitej? Jakich słów użyć, żeby nie bezcześcić ofiar masakry w Parośli, zbrodni w Porycku, Kisielinie, Majdańskiej Hucie, Rudni, Złoczówce i wielu innych…?
Nie sposób powstrzymać emocji, kiedy czyta się wspomnienia tych, co przeżyli. Trudno o spokój, kiedy ogląda się zdjęcia ofiar makabrycznych zbrodni, które nie mieszczą się w ludzkiej wyobraźni. A winą ich była Polskość. I wstyd mi za posłów, którzy zastanawiają się nad tym, czy liczba 130 tysięcy zamordowanych – na przestrzeni od lutego 1943 do lutego 1944 – to już ludobójstwo czy jeszcze masowa zbrodnia. Dlaczego, będąc Polakami – a z nadania obywateli – posłami, mającymi służyć ojczyźnie, nie potrafią bronić prawdy o zbrodni najbardziej krwawej, bezwzględnej, w której najważniejsze było: przed zabiciem zadać największe cierpienie?
Przerżnięta piłą na oczach dzieci matka; rozdarty końmi Kapitan wysłany do kwatery UPA z misją ostatniej szansy; rozcinane brzuchy ciężarnych kobiet; maleńkie dzieci, drutem kolczastym wokół pnia drzewa przywiązane – czy oni wszyscy zbyt mało wycierpieli za Polskość? A przecież to tylko 4 z listy (niepełnej) 135 sposobów mordowania przez UPA… A Sejm Rzeczypospolitej ciągle ma dylemat, jakim przymiotnikiem określić zbrodnię na nich popełnione…
Nie chcę takiej Polski, ani takich posłów. Jeśli nie ma w Polaku świadomości tego, co winien przeszłym pokoleniom, nie ma nadziei, że rozumie, co to suwerenna Ojczyzna, taka, którą oni kochali.
Przez ponad pół wieku odmawiano ofiarom Rzezi Wołyńskiej prawa do posiadania grobów, niektórym również do posiadania nazwisk. Nawet dziś, z niezwykłym oporem upamiętniania się miejsca mordów. Nie ma filmów, nie ma audycji radiowych czy telewizyjnych, które pozwolą odzyskać dla polskiej pamięci tamto straszne lato. Bogu dzięki jest ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i grono ludzi opisujących historie Wołyńskich Męczenników, ludzi świadomych, że przyszłości, bez prawdy o przeszłości, nie da się zbudować.

Anna Dąbrowska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *