W minorowym, mimo igrzysk, nastroju


MYŚLENIE NIE BOLI

No i mamy Igrzyska! EURO w rozkwicie! Mimo niegasnącej nadziei na sukces, nie ma zbyt wielu powodów do optymizmu. Za poetą można by powtórzyć, że „rzeczywistość skrzeczy”. Ceny rosną, bezrobotnych przybywa, a perspektywy wcale nie optymistyczne. Dbają rządzący abyśmy nie mieli zbyt wiele czasu na refleksję. Codzienność, mimo spełniających się właśnie igrzysk, nie daje zapomnieć, że chleba brakuje coraz większej liczbie Polaków. Tylko władza zdaje się ciągle na zielonej wyspie. Premier okiem gospodarza, choć z lotu ptaka, dojrzał przejezdność autostrad, z których po EURO zapewne już nie skorzystamy. Minister Zdrowia, choć już nawet media przyjazne zauważają, że eutanazja staje się coraz powszechniejszą metodą leczenia wielu chorób, dalej z determinacją kontynuuje reformę resortu, zmieniając nawet szefa NFZ! Ministra Sportu nieustannie – i pewnie nieświadomie – wydaje nasze pieniądze: a to na wymianę murawy Narodowej Dumy Stadionowej a to na premie dla tych, którzy ją kilka miesięcy temu położyli. I szkoda, że tak niewielu dziś pamięta, że miało się lepiej żyć wszystkim, bo wychodzi, że niestety tylko wybranym.
Ciekawe byłoby spytać Niemca, czy Anglika, jak ocenia, że w Polsce ludzie głodują przeciw obcinaniu liczby godzin nauczania ojczystej historii czy języka; że ludzie, którzy docieką prawdy o przyczynach katastrofy samolotu, w której zginęło dwóch Prezydentów kraju i 94 reprezentantów elity Polski są nazywani oszołomami i zdrajcami. Czy zrozumiałby Szwed czy Francuz, że parlamentarzysta, który szarpie i obrzuca wyzwiskami dziennikarkę jest wspierany i chroniony zarówno przez kolegów partyjnych, jak dziennikarzy, tzw. mainstreamowych mediów? Zresztą czy my sami rozumiemy, np. laureata Pokojowej Nagrody Nobla wzywającego Premiera do pałowania robotników, którzy próbują skłonić sprawujących władzę do refleksji i podjęcia dialogu? Pytań przybywa, bo rządowa zielona wyspa coraz się bardziej oddala od brzegów Polski. Nie pomogą medialne kreacje na mężów stanu panów, których jedyną metodą jest obrażanie i poniżanie adwersarzy, podważanie autorytetu Kościoła i prowokacja. To już nie działa, bo coraz mniej przysłowiowej kaszanki na grilla a z plazmowego telewizora wyziera nuda odgrzewanych tańców, piosenek i zdewaluowanych słów wygłaszanych przez coraz mniej wiarygodne „autorytety”. Prawdę coraz częściej wykrzykuje ulica, gdzie odważnie maszerują obywatele, dając dowód dojrzałości społecznej i niezgody na fałsz.
Bogu dzięki jeszcze nie zmieniło się w przyrodzie. Kasztany dalej kwitną na matury a kto na wsi ma szansę pomieszkiwać, ciągle o tej porze roku usłyszy wieczorne stukanie do okien chrząszcza, majowym zwanego. I dzieci Pierwszokomunijne białymi tygodniami świadczą, że Polska dalej Bogu wierna pozostaje, choćby i nie wiadomo, jak głośno apostazję ten czy ów polityczny pajac, ogłaszał i do oswajania się z myślą o rezygnacji z Polskości namawiał. Póki tak jest, ciągle mamy szansę na normalność, zupełnie niezależnie od tego czy wyjdziemy z grupy czy nie, choć życzę Naszym jak najlepiej!

Anna Dąbrowska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *