- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Uczniowie nie zostali wpuszczeni na lekcje

 

LIPIE / RĘBIELICE SZLACHECKIE

 

27 listopada, godzina przed ósmą rano. Do szkoły Rębielicach Szlacheckich zmierzają dzieci wraz z rodzicami. Jeszcze do końca nie wierzą, że ich szkołę zamknięto i lekcje się nie odbędą. – Wczoraj wyszliśmy ze szkoły jak zawsze, lekcje dzieciom zostały zadane. Nikt nas nie powiadomił, że stanie się to najgorsze ‑ mówią rodzice. O tym, że zapadała decyzja zamknięcia placówki  dowiedzieli się wczesnym wieczorem, 26 listopada. – Informację, że nie będzie zajęć, bo szkoła została zamknięta, przekazali nam smsami wychowawcy. To był szok, nie dowierzaliśmy. Przecież o takim kroku powinno się nas powiadomić wcześniej, to powinno być przeprowadzone z szacunkiem dla rodziców i dzieci  – mówią rodzice. Równie zaskoczeni zostali nauczyciele. – Nic nie wiedzieliśmy o planach zamknięcia placówki. Wczoraj lekcje odbyły się bez jakichkolwiek zakłóceń. Wprawdzie przewinął się po korytarzu jakiś pan, ale nic nie wskazywało, że wójt podejmie decyzję o zamknięciu – mówią nauczyciele. Jak dodają, ich praca jest co rusz przerywana niepewnością, bo o zamknięciu szkoły mówi się od dawna. – W tej chwili nie wiemy co robić, jaka będzie nasza przyszłość. Ani dyrektor, ani wójt z nami nie rozmawiały. My pracujemy z poświęceniem, zawsze uczeń jest na pierwszym miejscu – podkreślają. Potwierdzają to uczniowie. – Nasza szkoła jest bardzo przyjazna, nauczyciele są mili i opiekuńczy. To bardzo fajna szkoła, czujemy się tu bezpiecznie, nigdy nie wydarzył się żaden niepokojący przypadek. Nie chcemy iść co innej placówki, przecież mieliśmy mieć Andrzejki, spotkanie ze świętym Mikołajem – mówią dzieci.

A wójt planuje przenieść ich do szkoły w Lipiu. Z tym tylko, że tak nagłe zamknięcie szkoły w Rębielicach spowodowało, że nie zapewniła uczniom ani dojazdu do oddalonej o pięć kilometrów sąsiedniej placówki w Lipiu, ani planu zajęć. – Jutro już to będzie uregulowane. Będzie bus, odbędą się lekcje. Szkoła w Lipiu jest przygotowana, bo ma miejsc na 300 osób, a uczy się w niej około 170 – mówi wójt Wieloch.

Do szkoły Rębielicach Szlacheckich, która obejmuje dwie wsie – Rębielice i Szyszków – uczęszcza 72 dzieci, a uczy 15 nauczycieli. Rodzice obawiają się, że wójt wymyśliła, aby zaoszczędzić, przeniesienie szkoły do Lipia. – Takie zakusy były już cztery lata temu, ale nie dopuściliśmy do tego. Wówczas wykonany został plan techniczny modernizacji szkoły, ale poszedł do kosza, bo do dzisiaj nie został wdrożony. Nie wykonuje się też wszystkich zaleceń pokontrolnych. Szkoła jest kompletnie opuszczona przez władze gminy, nie otrzymuje żadnego wsparcia na unowocześnianie i remonty. My ze swej strony wspieramy naszą szkołę, aby dzieci uczyły się w dobrych warunkach. I takie tu mają. Klasy są ładnie urządzone, nauczyciele zaangażowani i kompetentni – mówią rodzice Anna Wester i Magdalena Radek. Członkowie Rady Rodziców: Iza Bąk, Dorota Hadaś, Renata Kocot, Lidia Knop są zdumieni postawa dyrektor i wójt. – To niedopuszczalne, aby tak bez żadnych wyjaśnień postawić nas pod ścianą. Nigdy nie słyszeliśmy o jakich niebezpiecznych zdarzeniach zagrażających bezpieczeństwu uczniów. Można przypuszczać, że stan budynku został przez organ zarządzający i nadzorujący zaniedbany i zlekceważony. Przecież przez cztery lata nie został tu przeprowadzony żaden remont z udziałem funduszy gminy – mówią panie.
Mirosław Klimaszewski, sołtys Rębielic Szlacheckich i radny powiatu kłobuckiego, zwraca na sprzeczne opinie rzeczoznawcy. – Dwa tygodnie temu pan elektryk Michał Ząbkowski, uprawniony do wykonywania prac pomiarowo-kontrolnych, uznał że wszystko jest w porządku. Po tygodniu nagle wydał diametralnie różną opinię. I teraz – wezwani przez dyrektor szkoły Dorotę Cer oraz wójt Wieloch inspektorzy z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego – nakazują zamknięcie szkoły. Gdzie byli przez cztery lata? Gdzie były dyrektor i wójt, które teraz tak skwapliwie wykonują zalecenie zamknięcia placówki? Dlaczego nie wykonywały sukcesywnie remontów w szkole i doprowadziły, jak twierdza rzeczoznawcy, do tak dużego zaniedbania instalacji elektrycznych? Jakie kompetencje ma biegły, który w tak krótkim okresie czasu wydaje tak sprzeczne opinie? – pyta Mirosław Klimaszewski.
– To wszystko jest co najmniej dziwne. Nie godzimy się na takie traktowanie naszych dzieci. Z pewnością nie puścimy ich do żadnej innej szkoły – deklarują rodzice. Zastanawiają się, dlaczego ich dzieci nie mogą przebywać w szkole, skoro dyrektor z rodziną nadal w niej mieszka. – Ten lokal jest w budynku szkoły. Czy tam nie ma zagrożenia z powodu złej instalacji elektrycznej? – dopytują
Co dalej ze szkołą? Decyzja należy do wojewody śląskiego. Starosta powiatowy Henryk Kiepura stwierdził, że temat szkoły nie leży w kompetencjach starostwa powiatowego. – To sprawa wójt oraz wojewody – stwierdził.
W godzinach popołudniowych odbyło się kolejne spotkanie rodziców z wójt Bożeną Wieloch. Uczestniczyły w nim poseł Lidia Burzyńska oraz dyrektor biura posła Szymona Giżyńskiego – Grażyna Matyszczak. Po burzliwej dyskusji, rodzice potwierdzili swe deklaracje, że nie poślą swoich dzieci do innej szkoły. Wygląda na to, że do końca tygodnia będą miały przymusową przerwę, bo wójt Bożena Wieloch stwierdziła, ze nie otworzy drzwi szkoły. Pytanie, czy będą musiały odrabiać przymusową nieobecność i jak będą wyglądać wynagrodzenia nauczycieli?
URSZULA GIŻYŃSKA

 

Podziel się: