- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

TRAGEDIA NA RAJDZIE WARSZAWSKIM

W niedzielę 21 października na 10. odcinku secjalnym “Białołęka” Rajdu Warszawskiego doszło do tragedii. Samochód marki daewoo lanos, oznaczony numerem 30, prowadzony przez warszawianina Andrzeja Spławę-Nejmana wypadł z trasy i uderzył w drzewo. Kierowca wyszedł z upadku bez poważniejszych kontuzji. Tragedia dotknęła za to jego pilota, 24-letniego częstochowianina, Rafała Stodółkę, który mimo natychmiastowej interwencji zmarł w warszawskim Szpitalu Brudnowskim. Obrażenia głowy okazały się zbyt poważne, by można było uratować życie młodego rajdowca.
Rafał Stodółka, który w październiku miał bronić pracy magisterskiej na częstochowskiej Politechnice, po raz pierwszy wziął udział w tak poważnej imprezie, zaliczanej do klasyfikacji Rajdowych Mistrzostw Polski. Wcześniej ścigał się z powodzeniem w mniej znaczących, regionalnych imprezach samochodowych. Rajd Warszawski miał być dla niego przepustką do prawdziwych zmagań, w których rywalizują takie tuzy tego sportu jak: Krzysztof Hołowczyc, Janusz Kulig czy Leszek Kuzaj.
W samochodzie Andrzeja Spławy-Nejmana znalazło się miejsce dla Rafała Stodółki pod nieobecność etatowego partnera tego pierwszego, także częstochowianina, Pawła Żaka. Gdy tydzień przed rajdem Stodółka dowiedział się, że zadebiutuje w rajdowych mistrzostwach kraju, zastępując Żaka, nie krył radości.
– To wspaniała sprawa, jestem podekscytowany – zwierzał się swojej koleżance, także uczestniczce rajdów, Magdalenie Krząpie. Spława-Nejman, Żak i Stodółka znali się jeszcze z wyścigów samochodowych rozgrywanych na torze – Pucharu Peugota. Występy warszawianina, tak jak Żaka i Stodółki, wspierał bowiem częstochowski salon Peugot Snooker. Stąd zażyłe kontakty między całą trójką.
Kilka dni po wypadku trudno jednoznacznie wskazać na przyczyny tragedii. Specjalna komisja powołana przez władze sportów samochodowych być może jednak je wyjaśni. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy, że przyczyną śmierci Rafała Stodółki mógł być nie dopięty kask, który po zderzeniu z drzewem wypadł, jak mówią świadkowie, z samochodu. To są, póki co, domniemania.

ANDZREJ ZAGUŁA

Podziel się: