- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Rozmowa z Janem Krzystyniakiem, trenerem drużyny Włókniarza

– Zgadza się, w końcu odbijamy się od dna. Przed tym meczem zajmowaliśmy przedostatnią pozycję tylko z dwoma punktami. Powodem tego mogło być to, że mieliśmy tylko jeden mecz u siebie, a reszta to były trudne wyjazdy. Ciężka przeprawa
była w Tarnowie i we Wrocławiu, możemy jedynie żałować dwóch punktów straconych w Rzeszowie. W tym sezonie, przynajmniej na razie, wygląda tak, że zespoły zdobywają punkty przeważnie u siebie. Należy chyba pominąć tutaj ekipę z Tarnowa, która
naprawdę jest bardzo mocna i praktycznie poza zasięgiem pozostałych. Jednak dzisiaj dużą niespodziankę zrobił również
Wrocław wygrywając w Rzeszowie. Tak więc widać, że te dwa zespoły, to główni faworyci do pierwszej czwórki.
Powiedział pan, że Tarnów jest kandydatem do pierwszej czwórki, mimo to Włókniarz powinien chyba lepiej się zaprezentować w poprzednim meczu właśnie w Tarnowie, zwłaszcza, że gospodarze jechali w krajowym składzie.
– Tak, powinniśmy pojechać wtedy lepiej. Ja nawet nie próbuję usprawiedliwiać siebie ani nikogo, bo była to po prostu
kompromitacja. Byłoby może kilka słów wytłumaczenia, gdyby pojechał Rickardsson lub Nicholls i wówczas mógłbym powiedzieć,
że obsada była bardzo mocna. Jednak Tarnów jechał w krajowym składzie i to jeszcze bardziej nas pogrąża. Była to
zdecydowanie za wysoka porażka, tak jak mówię, kompromitacja i nie mam najmniejszego słowa wytłumaczenia.
Z dobrej strony zaczyna pokazywać się Christian Hefenbrock. Czy to oznacza, że ten zawodnik już przestawił się na polskie tory?
– Nie do końca, jeszcze zdarzają mu się drobne wpadki. Widać, że to taki pewien zwyczaj, że przyjeżdżają zawodnicy zagraniczni
i dopiero muszą się “wjeździć” w te polskie tory, wczuć się w tą całą atmosferę w parkingu i na stadionie, bo u nas jest
nieco inaczej niż w ligach zagranicznych
Wracając do dzisiejszego meczu. Jest nadzieja na punkt bonusowy?
Jest nawet duża nadzieja, choć wszyscy wiemy, jakie to będzie trudne wyzwanie. My tracimy dużo punktów z Bydgoszczą na
skutek defektów, tak jak właśnie dzisiaj. Gdyby było 60:30, wtedy moglibyśmy spokojnie jechać na rewanż, bo to byłby duży
zadatek. A z wynikiem 54:36 będziemy naprawdę musieli się napracować na bydgoskim torze. Ja wierzę w to, że nasz zespół
zacznie wygrywać i sam uwierzy w siebie. Wtedy zaczniemy również skutecznie jeździć na wyjazdach i może nawet zaczniemy
przywozić dwa duże punkty.
Rozmawiał

PAW

Podziel się: