Rodacy chwytajcie za broń


Wśród historycznych dat wspominamy 1 sierpnia 1944 ─ rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. 66 lat temu okupowana przez hitlerowskiego najeźdźcę stolica podjęła nierówną walkę z wrogiem. Sytuacja w Warszawie w czasie okupacji była bardzo trudna ─ ciągłe łapanki, rozstrzeliwanie ludzi na ulicach. Do podjęcia decyzji o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego przez dowódców AK przyczynił się m.in. fakt, że na Pradze stacjonowały wojska radzieckie, których obecność pozwoliła przypuszczać, że wkrótce nadejdzie pomoc…

Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną Polskiego Państwa Podziemnego. W lipcu 1944 r. w stolicy zaczęło pojawiać się coraz więcej niemieckich samochodów. Widać już było totalny odwrót Niemców. Gdyby w takiej atmosferze, jaka zapanowała, Powstanie nie wybuchło, i tak byłoby wiele ofiar. Niemcy bowiem wydali nakaz, aby 100 tys. mężczyzn zgłosiło się do pracy przy kopaniu okopów ─ stawiło się kilkanaście osób. Niemcy odebrali to jako otwarty bunt. Ich reakcja mogła być tylko jedna ─ zmusić ludzi, np. przez aresztowania. Żołnierze armii podziemnej przypuszczali, że hitlerowcom nie chodzi o kopanie okopów, ale o zabezpieczenie się przed Powstaniem poprzez wywózkę lub masowe rozstrzeliwania.
Niemcy wiedzieli, że Warszawa jest największym punktem oporu w Europie. Znane były również, już od 1942 r. plany Hitlera odnośnie naszej stolicy, że ma zostać 200-tysięcznym niemieckim miastem Warschau, bez Polaków. Z ww. powodów istniała groźba niekontrolowanego wybuchu Powstania, tym bardziej, że w Polsce i w Warszawie, oprócz AK działała też Armia Ludowa, która mogła pierwsza rozpocząć walkę. Tym bardziej, że właśnie w tym czasie nadająca z Moskwy radiostacja im. Tadeusza Kościuszki apelowała do Polaków: „Rodacy chwytajcie za broń. Przyszła chwila zemsty. Armia Czerwona jest blisko, pomożemy wam. Skończy się ten straszny czas okupacji”.
Sytuacja była bez wyjścia. Położenie polskich żołnierzy AK pogarszał fakt, że Stany Zjednoczone i Francja przyznały im prawa kombatanckie, uznając AK za część Polskich Sił Zbrojnych dopiero pod koniec Powstania, zamiast na początku, czyli najpóźniej trzeciego dnia po wybuchu. Taka opieszałość w uznaniu polskich żołnierzy za armię aliancką była wręcz zbrodnicza, bo gdy Niemcy pochwycili żołnierzy AK, to ich mordowali, nawet rannych. W ten sposób wymordowali m.in. rannych powstańców ze szpitala na Starówce. Wobec Powstania Warszawskiego nie pozostali obojętni mieszkańcy Częstochowy, ale od samego początku interesowali się jego losami oraz losami wysiedlonych i uciekinierów z powstańczej stolicy. Częstochowa niosła powstańcom m.in. pomoc militarną. Reakcja okupantów na ten czyn była natychmiastowa. Już 6 sierpnia 1944 r. Niemcy odpowiedzieli rozkazem, na mocy którego miało zginąć 10 tys. mieszkańców Częstochowy, zwłaszcza tych najbardziej zaangażowanych w pomoc. Po Powstaniu wielu mieszkańców stolicy znalazło schronienie w Częstochowie, m. in. ludzie kultury, inteligencja. Wśród nich Zofia Kossak-Szczucka. Od 7 października 1944 r. przebywał w Częstochowie również dowódca Armii Krajowej gen. Leopold Okulicki, skąd dowodził całością prac konspiracyjnych. Przebywają jeszcze wśród nas osoby, które brały udział w walkach powstańczych lub niosły pomoc walczącym. Są to: Gustaw Gracki ps. „Junek”, Bogumiła Kulik ps. „Wiśka” oraz Antoni Paluszyński. Żyje także Zofia Wawrzynkiewicz, której dwaj bracia brali udział w Powstaniu Warszawskim za co dostali się do niewoli niemieckiej. Ona sama natomiast włączyła się do pomocy jako sanitariuszka, dostarczając żywność i ubrania. Stan psychiczny i fizyczny wysiedleńców wymagał dużej troski, pani Zofia poświęcając wiele dni i nocy, podobnie jak wielu innych częstochowian uznawała tę działalność za obowiązek patriotyczny.

JS

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *