PPS czyli Piłka Piłkarze Służby


Piłka nożna zawsze pozostawała w centrum zainteresowań nie tylko piłkarzy i kibiców, ale także tych, którzy po pierwsze chcieli na piłce zarobić, a po wtóre „wpływać” zarówno na zawodników, jak i manipulować emocjami sympatyków tej dyscypliny.

Szczególnie mocno ta postawa niegdysiejszych VIP-ów dawała się wszystkim we znaki w okresie PRL-u. Trwające właśnie„EURO 2012” czyli turniej o mistrzostwo „starego kontynentu” nie tylko wyzwolił nadzieje na sukces naszej reprezentacji, ale także przywołał dawne chwile świetności polskiego footballu. Przywołał też czasy, kiedy to wokół boiska krążyły różnego rodzaju „hieny” i „upiory” próbujące zbić polityczny kapitał na przysłowiowym umiłowaniu sportu.
Jak nie dawno powiedział wybitny przed laty bramkarz Jan Tomaszewski „Kiedy zacząłem grać, bez polityki nie było sportu, a bez sportu nie było polityki. Kto nie ma miedzi ten w domu siedzi i nic nie gra. Wówczas pieniądze mogli zapewnić tylko politycy, ludzie rządzący.” Pan Jan nie „odkrył Ameryki”, jednak mówił o przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Ciekawe jest jednak, że w chwili obecnej mówi to samo, co więcej, toczy nieustanną walkę z wciąż obecnymi w sporcie „upiorami” i „hienami”.
Ci, jak na „monstra” przystało, odgryzają się człowiekowi, który 17 października 1973 roku na stadionie Wembley „powstrzymał Anglię”, przywołując jego dwuznaczne zachowania z minionego okresu. „Krwiożercy” posiłkują się nie tylko faktami z życia bramkarza, ale sięgają i głębiej, przytaczając jakoby potwierdzone przez Instytut Pamięci Narodowej (IPN) informacje o funkcjonowaniu w łódzkim środowisku sportowo – biznesowym od 26 lipca 1986 roku, konsultanta Służby Bezpieczeństwa (SB) o pseudonimie „Alex”. „Orzeł Górskiego” unosi się ponad to, a jak na ten moment tzw. kłamstwa lustracyjnego mu nie udowodniono.
W archiwach IPN znajduje się wiele dokumentów, które dotyczą piłkarskiego światka, a Jan Tomaszewski nie jest jedynym, którym interesowała się SB.
W czasie ostatniej „nocy muzeów”, warszawski oddział Instytutu prezentował min. akta innego wybitnego piłkarza, długoletniego kapitana „złotej jedenastki” Kazimierza Deyny, czy
innego piłkarza, reprezentanta Polski, zawodnika klubów zagranicznych, ale i stołecznej „Legii” – Dariusza Dziekanowskiego. Można było również obejrzeć materiały opisane kryptonimem „PIŁAT”, które w „pozasportowy” sposób opisują sylwetkę jednego z najlepszych skrzydłowych świata, członka „kadry Górskiego” Roberta Gadochy.
Szerokiej publiczności udostępniono również dokumenty dotyczące igrzysk olimpijskich w Moskwie w 1980 roku, oraz piłkarskiej kadry uczestniczącej w piłkarskich mistrzostwach świata w 1986 roku w Meksyku, wtedy prowadzonej już przez Jacka Gmocha, pod kryptonimem „Mexico”.
Sportowcy, a piłkarze szczególnie, bardzo często reprezentując kraj wyjeżdżali poza granice Polski, a i całej „wspólnoty państw demokracji ludowej”, tym samym pozostawali pod ciągłą inwigilacją służb specjalnych. Co ciekawe jedną z atrakcji „stołecznej nocy muzealnej”, a warszawskiego archiwum IPN szczególnie, były tajne dokumenty odnoszące się do sprawy „znieważenia flagi państwowej Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich” przez jednego z kibiców częstochowskiego Robotniczego Klubu Sportowego „Raków” w 1987 roku.
Działania operacyjne bezpieki były bardzo rozległe i obejmowały całe środowisko piłkarskie. Rozpracowywano kibiców, kontrolowano i zabezpieczano stadiony, infiltrowano działaczy, a Milicja Obywatelska (MO) wykorzystywała do tego wszelkie dostępne wtedy środki, od zastraszania po tzw. prewencyjne zatrzymywania. Kręcono również filmy oraz fotografowano wszystkich i wszystko co dało się fotografować. Do dzisiaj zachowała się bogata dokumentacja fotograficzna dotycząca spotkania reprezentacji Polski z reprezentacją Niemiec Zachodnich w 1971 roku czy rywalizacji łódzkiego „Widzewa” z Manchester City z 1977 roku. Swoistym kuriozum są materiały dotyczące „pokazu” siły i sprawności milicji, zaprezentowane na stadionie Gwardyjskiego Towarzystwa Sportowego „Wisła” Kraków w czerwcu 1967 roku. W pokazie tym oprócz dziarskich funkcjonariuszy, wzięła udział niezwyciężona załoga czołgu „Rudy – 102” czyli bohaterowie kultowego wtedy serialu „Czterej pancerni i pies” z Szarikiem na czele.
Zachowania te, w pewnym sensie były również metodą na utrzymanie spokoju, porządku, a i dyscypliny w czasie masowych imprez sportowych. Nie zawsze się to jednak służbom udawało. Wielce atrakcyjne są dzisiaj zdjęcia z meczu piłkarskiego, który miał miejsce w Gdańsku 28 września 1983 roku, w ramach rewanżu rozgrywek europejskich I rundy Pucharu Zdobywców Pucharu. W spotkaniu zmierzyły się jedenastki miejscowej „Lechii” i turyńskiego „Juventusu”. Na imprezie obecny był Lech Wałęsa, a publiczność zgromadzona na stadionie, gdy tylko dowiedziała się o tym fakcie, nie zważając na obecność wzmocnionych i przygotowanych na taką ewentualność sił milicyjnych, rozpoczęła manifestacje polityczną. Skandowano imię przewodniczącego zdelegalizowanego Związku i wykrzykiwano nazwę „Solidarności”. Gdańska drużyna nie miała szans na pokonanie wielkiego rywala i poniosła porażkę 2:3, ale zawody przeszły do historii,zostały odnotowane w światowych mediach i…dokumentach SB. Może warto przypomnieć, iż rozstrzygającą bramkę strzelił występujący wtedy w „Juventusie” kolejny wybitny polski piłkarz Zbigniew Boniek. Ten sam, który rok wcześniej, na hiszpańskich mistrzostwach w piłce nożnej, udzielał telewizyjnego wywiadu w koszulce z napisem na piersiach „CCCP”. Młodszym można przypomnieć, że było to kilka miesięcy po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, a „logo” i koszulka należały do jednego z zawodników reprezentacji Związku Radzieckiego.
Piłkarski turniej „Euro 2012” w toku, naprawa tego, co w polskiej piłce nożnej, ale i polskim sporcie da się jeszcze naprawić ciągle trwa. Dobrze, że dyskutują o tym zarówno sportowcy jak i działacze. Nieustannie mówią o tym i politycy, chociaż w czasie „Euro” powinni tylko celebrować atmosferę radości i szeroko pojmowanych naszych sukcesów. Bardzo dobrze, że słychać również głos służb porządkowych i jeszcze lepiej, że brzmi on jedynie na logistyczną nutę, bo przecież święto sportu to również święto demokracji, a czasy PRL-u mamy już za sobą.

Sławomir Maślikowski

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *