Piosenka nieobojętna


Rozmowa z Agatą Ślazyk, piosenkarką i Tomaszem Kmiecikiem, muzykiem, kompozytorem.

? Kiedy zaczęła się pani przygoda ze śpiewaniem?
? A.Ś. Nie jestem osobą przebojową i dużo mnie kosztowała decyzja wybrania drogi publicznej prezentacji siebie na estradzie. Po raz pierwszy wystąpiłam w konkursie poezji śpiewanej w 1993 roku w „Biłgorajskich spotkaniach z poezją śpiewaną i piosenką autorską”. Miałam wówczas 17 lat i sama sobie akompaniowałam na gitarze. Widzowie przyjęli mnie niezwykle ciepło. Otrzymałam nagrodę publiczności, ogromnego misia. Z pewnością był to dla mnie sygnał, by pomyśleć poważniej o piosence. Do udziału w konkursie nakłoniła mnie, pracująca w ówczesnym Wojewódzkim Ośrodku Kultury Maja Hadryś. Sądzę, że przełomowym zwrotem w moim życiu artystycznym było spotkanie z Tomkiem.
? T.K. Agata jest skromną osobą i nie lubi się chwalić więc ja wspomnę, że jest dwukrotną laureatką Studenckiego Festiwalu Piosenki w latach 1997 r. i 2000 r. W 2000 roku wygrywając na Festiwalu Promocji Artystycznych w Łodzi zdystansowała odtwórczynię głównej roli musicalu Miss Sajgon z warszawskiego Teatru ROMA. A w ubiełym roku zdobyła pierwszą nagrodę na Festiwalu Sztuki Estradowej organizowanym przez Zarząd Główny Związku Artystów Scen Polskich (ZASP). Jednak wszelkie festiwale i konkursy to dla Agaty dość traumatyczne przeżycie gdyż konkurencja na scenie bardzo kłóci się z jej wrażliwością.
? Jak doszło do państwa współpracy?
? T.K. Agatę obserwowałem przez parę lat, najpierw jako juror. Widziałem, że rozwija swój talent i wrażliwość muzyczną.
?A.Ś. Stała współpraca zaczęła się w1996 roku, przygotowaliśmy wówczas autorski program na podstawie piosenek Tomka.
? Jak wyglądała pani edukacja stricte muzyczna?
? A.Ś. Nie ukończyłam żadnej szkoły muzycznej. W dużej części jestem samoukiem. Dopiero Tomek wziął mnie pod swoją kuratelę. Byłam trudną osobą do kształcenia i krnąbrną uczennicą, Nielekko przyjmowałam uwagi i upomnienia.
Ciężko było mi zrezygnować z piosenek, które były mi bliskie, do których się przywiązałam. Sama przecież pisałam teksty, układałam muzykę. Wiem, że to było szczęśliwe spotkanie.
? Z jakich odniesień literackich korzysta pani najczęściej?
? A.Ś. Jest z tym różnie. Piszę dużo, ale rzadko uważam, że coś z tego nadaje się do śpiewania. Przez kilka lat intensywnie poszukiwałam tekstów, by rozszerzać swój repertuar. Przypadkowo trafiłam na tomik poezji Katarzyny Grzesiak z Krakowa. Jej język, sposób widzenia świata i wyrażania uczuć i emocji okazały mi się tak bliskie, że zdecydowałam się na telefon. Teraz jesteśmy dobrymi koleżankami. W tej chwili na mój repertuar składają się głownie teksty Kasi i moje, ale śpiewam też np. tekst Bonifacego Dymarczyka, satyryka z dużym dorobkiem kabaretowym.
? T.K. Bonifacy, według mnie, pisze na poziomie Jeremiego Przybory. Niestety w Częstochowie nie ma stałego miejsca gdzie tacy twórcy jak Boniek mogliby prezentować swoje teksty i piosenki.
? Czy pani też ma podobne odczucie?
? A.Ś.W pewnym momencie straciłam wiarę, że bycie tu ma sens. Wyjechałam do Krakowa. Tam jest zupełnie inaczej. To miasto życzliwe, ludzie serdeczni, zainteresowani życiem kulturalnym. Tam mogę porozmawiać o tym co robię.
? A co pani robi w Krakowie?
? A.Ś. Tak się złożyło, że mogę śpiewać co tydzień w Piwnicy pod Baranami. Z początku śpiewałam przed kabaretem, obecnie mam swoje pięć minut w głównym programie Piwnicy, choć nie mogę jeszcze powiedzieć, że jestem „Piwniczną artystką”. Jednak Piwnica to nie jest główne zajęcie ani realizacja marzeń artystycznych. Ciągle najlepiej czuję się ze swoimi piosenkami i słuchaczami na kameralnych spotkaniach gdzieś w Polsce.
? Dla kogo pani śpiewa?
? A.Ś. Nie mam konkretnej grupy odbiorców. Jeżeli ktoś tak naprawdę poświęci mi drobną chwilę, da sobie szansę wysłuchać choć kilku moich zdań, to już jest to osoba dla której bardzo chętnie zaśpiewam.
? Repertuar pani jest dość zróżnicowany, jakie piosenki są pani bliższe, te liryczne i nastrojowe, czy te dowcipne i rytmiczne?
? A.Ś. To zależy od nastroju w danym dniu. Mam takie dni, że dowcipne piosenki śpiewam bardziej lirycznie.
? W jakich miejscach lubi pani śpiewać?
? A.Ś. Nigdy nie chciałabym śpiewać w miejscach, gdzie miałabym być konkurencją dla czyjegoś smacznego posiłku. Każde miejsce ma swoją magię i zawsze można je zaaranżować przyjaźnie dla artysty i publiczności.
? Jak wygląda życie kulturalne w Częstochowie?
? T.K.W zasadzie nie ma go, bo nie ma forum rozmowy o wartościach. Jest jedynie walka. Kultura jest uważana za narzędzie walki politycznej. Widać to w wielu miastach, ale tu jest to szczególnie mocno akcentowane. W Częstochowie nie ma miejsca gdzie artyści, dla których aktualne treści są istotą ich działań, mogą się poznać i gdzie ich można poznać. Nie ma stałego i niezależnego, na ile to możliwe, miejsca wymiany myśli, dyskusji, miejsca gdzie artysta może się określić i powiedzieć kim jest. Miejsca gdzie miejscowi artyści i twórcy, jakich wyżej zdefiniowałem, mogliby się spotkać z podobnymi sobie z całego kraju. Brak takiego miejsca powoduje, że artyści, o których mowa, stąd uciekają. W swoim czasie stworzyliśmy Scenę Błazen, przy Gaude Mater, gdzie zapraszaliśmy znane nam osoby potrafiące odważnie określić siebie wobec świata i ludzi. Byli tu: Andrzej Poniedzielski, Tadeusz Woźniak, Robert Kasprzycki, Jarek Wasik, kilka osób z Lubelskiej Federacji Bardów, Leszek Wójtowicz i Szymon Zychowicz z Piwnicy pod Baranami i wielu innych, którzy występowali za symboliczne pieniądze. Była to próba stworzenia takiego miejsca. Jednak nie czuję się organizatorem a Scena wymagała dużego zaangażowania czasowego. Nie byłem w stanie prowadzić jej dalej. Wydaje się, że taką scenę powinna prowadzić jakaś powołana do tego instytucja. Nie tracę nadziei na to, że jest w Częstochowie możliwy prawdziwy stały kabaret literacki.
? Kim jest więc artysta?
? T.K. Artysta musi być niezależny. Jeśli określa się politycznie, to staje się rzemieślnikiem na usługach. Doświadczali tego artyści w czasach socrealizmu i boję się, że doświadczamy tego i teraz.
Kultura zawsze była związana z władzą i nigdy sama na siebie nie zarabiała. Zatem życie kulturalne miasta zależne jest od zapotrzebowań kulturalnych władzy. Jeżeli władza nie będzie chciała rozmowy o wartościach a jedynie będzie nastawiona na propagandę, to nie stworzy się prawdziwego środowiska artystycznego a jedynie grono dyspozycyjnych rzemieślników utyskujących na swój marny los. A artysta powinien rozmawiać o wartościach a nie propagować wartości. Musi odważnie określać siebie, dążyć do jasnego przedstawienia tego jak indywidualnie widzi i odczuwa rzeczywistość.
? Ale artysta musi mieć publiczność, nie tworzy dla próżni.
? T.K. Dlatego tak ważne jest rzemiosło rozumiane jako opanowanie formy. Ważne dla siebie treści artysta musi ubrać w odpowiednio nośną formę, aby zdołać zainteresować możliwie najszerszą rzeszę odbiorców. A co z tym zrobi publiczność, to już jej sprawa. My w zasadzie nie mamy na to wpływu. To nieodzowny w każdym działaniu prawdziwie artystycznym element ryzyka. Artysta powinien mieć odwagę takie ryzyko podjąć.
? A. Ś. – Ale oczekujemy uczciwości w ocenach od naszej publiczności. Jeżeli to co robimy jest komuś bliskie, to odbiera nas pozytywnie. A jeżeli dla kogoś to co chcemy przekazać jest obce, to ja to rozumiem i nawet jestem wdzięczna, gdy mi o tym mówi otwarcie. Nie wymagam od wszystkich, by się ze mną zgadzali.
? Uprawia pani dość trudny rodzaj muzyki poezję śpiewaną.
? A.Ś. My to nazywamy piosenką nieobojętna. Ten termin mówi dużo więcej. Poezja śpiewana to termin trochę niezgrabny i źle się kojarzący.
? Piosenka nieobojętna już w samej nazwie ma oddziaływać na drugiego człowieka.
? A.Ś. Tak, ma wpływać, ale nie koniecznie wywoływać aprobatę mojej osoby i moich treści bez zastrzeżeń.
? T.K. Jej zadaniem jest dotarcie i wywołanie reakcji, nie koniecznie pochwalnych. Zawsze podaję przykład Roling Stonsów i ich koncert na stadionie śląskim. Oddają całkowicie znaczenie piosenki nieobojętnej. Wyszli, pokazali jacy są, nie okłamali mnie, powiedzieli mi swoją prawdę, przez swój śpiew, obecność i zachowanie. Można się z nimi nie zgadzać, jednak trzeba przyznać, że powiedzieli swoją prawdę.
Poezja śpiewana ma w tej chwili różnorodny charakter. Ostatnio byliśmy w Warszawie na imprezie o charakterze kabaretu literackiego w Teatrze Nowym. Wśród wykonawców byli m.in. Ryszard Rynkowski kojarzony bardziej z piosenką popową, kapela Siwy Dym – folklor góralski, i Hanka Bielicka – wciąż aktywna mistrzyni monologu. To co łączy tych, jak się wydaje, odległych formalnie wykonawców, to obecność na scenie i odwaga mówienia o swoich uczuciach, obserwacjach, postawie, emocjach.
Szkoda, że te cechy artystów nie są obecnie doceniane przez wytwórnie płytowe.
? Co to jest więc poezja śpiewana?
? T.K. Z poezją śpiewaną jest tak jak z kabaretem literackim. Kabaret literacki to ani kabaret, ani literatura tylko człowiek, tak samo poezja śpiewana, to ani poezja ani śpiew, tylko człowiek, który wychodzi na scenę i mówi kim jest, i z tym trafia do swoich odbiorców. I wcale nie musi być to wielka poezja, może to być drobiazg, fraszka, ale w ten sposób powiedziana i podana, że wiemy kim śpiewający jest.
? Jak żyje się artystom w dzisiejszych czasach?
? T.K. Dokładnie oddaje to dowcip. Przychodzi artysta z podejrzeniem o nowotwór do lekarza i mówi: Panie doktorze proszę powiedzieć szczerze, ile mi zostało jeszcze życia? Lekarz zmartwiony mówi: Jeszcze tylko miesiąc?!. A artysta wykrzykuje: Ale za co?!

Urszula Giżyńska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *