- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Pilot z ulicy Małej. Por. pil. Henryk Kazimierz Krakowian (1919-2013)

 

Rodzice oprócz Henryka Kazimierza mieli jeszcze syna i 2 córki. Henryk w 1939 roku został absolwentem Gimnazjum i Liceum  im. Henryka Sienkiewicza w Częstochowie, po czym zamierzał ubiegać się o przyjęcie na studia medyczne w Poznaniu, niestety nadchodząca wojna pokrzyżowała te plany. W połowie sierpnia 1939 wraz z grupą rówieśników pojechał do miejscowości Osowiec nad Biebrzą na Podlasiu (słynącej ze zbudowanej przez Rosjan pod koniec XIX w. twierdzy) w pobliżu granicy z Prusami Wschodnimi. Celem pobytu tam było przygotowanie do zbliżającej się wojny: umacnianie fortyfikacji, oczyszczanie przedpola przed bunkrami, oczyszczanie brzegów rzek, reperacja drewnianych mostów i wiejskich dróg.

Po wybuchu wojny wraz z całym obozem do 8 września przebywał w Osowcu, następnie wszyscy udali się pociągiem do Lidy, gdzie zmobilizowano ich i wcielono do 77 Pułku Piechoty. Szlak bojowy szybko zawiódł ich do Grodna, gdzie byli świadkami wkroczenia sowieckich czołgów. Wypełniając otrzymany rozkaz uniknięcia niemieckiej lub sowieckiej niewoli, Pułk udał się na Litwę, przekraczając granicę 24 września w pobliżu miejscowości Olita (Alytus), gdzie wszyscy zostali rozbrojeni i  internowani.

Henryk Krakowian przebywał w litewskim obozie do 20 lipca 1940, kiedy to „przejęli” ich sowieci anektujący kraje bałtyckie (w międzyczasie w Częstochowie w czasie srogiej zimy zmarł jego ojciec), by w trakcie 5-dniowej mozolnej jazdy pociągiem wywieźć ich do obozu jenieckiego w Juchnowie w głębi Związku Radzieckiego. Tam jeńcy poddawani byli nieudanym próbom komunistycznej indoktrynacji, co zaowocowało w końcu dla nich grupowym wyrokiem 10 lat obozu pracy. Wiosną 1941 roku przewieziono ich zatem do innego obozu na półwyspie Kola, gdzie warunki życia były już znacznie trudniejsze. Ciężka praca przy rozładowywaniu statków oraz transporcie materiałów budowlanych  i żywności do obozu znacznie nadwątliła siły i nadszarpnęła zdrowie naszego bohatera, jak również pozostałych więźniów. To co w tej  sytuacji ich uratowało, to atak Hitlera na Związek Radziecki 20 czerwca 1941. Obóz został ewakuowany – więźniów przetransportowano na południe, początkowo statkami, następnie koleją do Wiaźnika, gdzie poinformowano ich  o nowym porozumieniu polsko-radzieckim, oznajmiono im też, że odtąd są wolnymi ludźmi i będą tworzyć polskie wojsko walczące u boku Rosjan przeciwko III Rzeszy. Warunki bytowania poprawiły się, zarówno pod względem klimatycznym jak i żywnościowym, a także nie zmuszano ich już do wyniszczającej pracy. Kolejnym tego lata miejscem pobytu Krakowiana był obóz 5 Polskiej Dywizji Piechoty w Tatiszczewie. O ile latem warunki klimatyczne były tam sprzyjające, o tyle wraz z nadejściem zimy znów stały się bardzo trudne (minus 30 stopni, wiatr, spanie w namiotach). W połowie zimy 1941/42 żołnierzy czeka stąd ponowna ewakuacja na południe: przez Kazachstan, Uzbekistan do Kirgizji. W tym też czasie odkryto masowe groby polskich oficerów zamordowanych w Katyniu przez Sowietów, co znacznie pogorszyło stosunki polsko-radzieckie i w następstwie spowodowało opuszczenie „nieludzkiej ziemi” przez Polaków pod dowództwem generała W. Andersa. W tej dużej grupie znalazł się też Henryk Krakowian. Na początku lipca 1942 popłynęli statkiem z Krasnozawodska do Bandar Pahlevi w ówczesnej Persji. Następnie żołnierze skierowani zostali do Khanaqin w Iraku, gdzie mieli odbyć szkolenie wojskowe. Tam, dowiedziawszy się o możliwości ubiegania się o przyjęcie w skład personelu lotniczego, Krakowian zgłosił się doń i po przejściu badań lekarskich został przyjęty. W swoich wspomnieniach nadmienia, że już w Polsce chciał zostać lotnikiem, ale wówczas w wyniku badań uznano go za niezdolnego ze względu na następstwa obrażeń odniesionych w wypadku komunikacyjnym we wczesnej młodości. Dodaje jeszcze, że według jego domysłu wojna spowodowała obniżenie kryteriów przyjęcia. Przebieg późniejszej służby wojskowej w RAF potwierdza, że przyjęcie go w szereg pilotów wojskowych nie było żadnym błędem.

Wojenna odyseja naszego bohatera trwała zatem nadal, z Iraku trafił do Indii, a stamtąd przez Południową Afrykę drogą morską ostatecznie do Wielkiej Brytanii pod koniec marca 1943. Wkrótce rozpoczął niemal dwumiesięczne podstawowe szkolenie lotnicze w Hucknall koło Nottingham. Po jego ukończeniu szkolenie zaawansowane odbył w Brighton, po czym znowu wrócił do Hucknall. Pierwszy lot odbył samolotem Tiger Moth 24 września 1943, w ramach szkolenie zgromadził nalot 38 godzin z instruktorem oraz 35 solo. Z właściwą sobie skromnością określa siebie jako przeciętnego i wolno uczącego się kursanta, jednakże opierając się na życiorysach innych pilotów i kandydatów można uznać, że gdyby nie miał predyspozycji do pilotażu, nie ukończyłby tego szkolenia; względnie zginąłby w jakiejś katastrofie spowodowanej własnym błędem. Kolejny etap szkolenia odbył na samolocie Miles Master. Zostawszy pilotem z przydziałem do 679 Dywizjonu w Ipswich rozpoczął służbę podejmując zadanie holowania samolotem celu służącego do ćwiczeń ostrego strzelania artylerii przeciwlotniczej, co pozwoliło na dalsze doskonalenie kunsztu lotnika. Kolejnym etapem służby było pilotowanie Martineta i Hurricane’a w szeregach 291 Dywizjonu w Hutton Cranswick; tam Henryk ćwiczył już atakowanie celów naziemnych. To jeszcze nie był koniec szkolenia, opuściwszy Hutton Henryk Krakowian przesiadł się za stery Spitfire’a Mk V i IX, obie wersje z silnikiem Merlin 66. Pilotem bojowym został 3 lutego 1945 w Belgii, gdzie wówczas stacjonował „Krakowski” dywizjon 308, w którego składzie służyli Polacy. Minęły niemal 2 lata od rozpoczęcia szkolenia podstawowego do pierwszej misji bojowej. Należy wspomnieć, że w tym dywizjonie Krakowian pilotował samolot Spitfire Mk IX w wersji bombowej, nie zaś myśliwskiej, z jaką częściej kojarzy się ta maszyna. Wersja do bombardowania z lotu nurkowego była nieco zmodyfikowana, do skrzydeł podwieszano 2 bomby 250 kg, eliptyczne końcówki skrzydeł były odcięte, co z 1 strony zapewniało lepszą stabilność w locie nurkowym, z 2 zaś obniżało siłę nośną. Ponadto ciężkie bomby pod skrzydłami zmieniały aerodynamikę samolotu, co miało duży wpływ zwłaszcza podczas startu maszyny. Oprócz lotów bojowych Henryk przewoził także wysokich oficerów samolotem typu Auster. Przy okazji pobytu w Belgii odnowił kontakt z przyjacielem, Jeanem Deckierem, Belgiem, który przed wojną mieszkał w Częstochowie z rodzicami, przemysłowcami z branży włókienniczej. W następnych tygodniach jego dywizjon zmienił miejsce stacjonowania na Holandę, a potem na terytorium Niemiec.

Podczas służby w wojskach lotniczych Henryk Krakowian odbył w sumie 47 lotów bojowych w przeciągu niecałych 3 miesięcy, począwszy od 6 lutego 1945 do 26 kwietnia tegoż roku; zakończył służbę w stopniu porucznika Polskich Sił Powietrznych, w RAF natomiast miał stopień P/O (Pilot Officer, odpowiednik podporucznika), odznaczony  został dwukrotnie Krzyżem Walecznych oraz udekorowany Medalem Lotniczym, ponadto przyznano mu Krzyż Kampanii Wrześniowej 1939 oraz brytyjskie odznaczenia: 1939/Star, France and Germany Star, a także War medal. W styczniu 2004  otrzymał także holenderskie odznaczenie „Dziękujemy Wam Wyzwoliciele”.

Po zakończeniu działań wojennych Henryk Krakowian zdecydował się wrócić, ale nie do Polski lecz do Wielkiej Brytanii, zdemobilizowany został z końcem grudnia 1947. W tym samych czasie rozpoczął studia na Wydziale Włókiennictwa Uniwersytetu w Leeds. Niestety po ukończeniu studiów nie mógł znaleźć pracy w zawodzie, co gorsza podupadł na zdrowiu – zdiagnozowano u niego gruźlicę. Nie widząc innej możliwości zaproponował swoje umiejętności przyjacielowi z Belgii, który chętnie go zatrudnił w swojej fabryce w charakterze inżyniera. Henryk przeprowadził się więc do Belgii, w 1953 roku ożenił się z poznaną wcześniej Angielką o imieniu Yvonne.

W Belgii mieszkali do 1966 roku, tam urodziły im się 2 córki, Sophia i Julia, po czym wrócili do Wielkiej Brytanii. Ze swoim bogatym doświadczeniem zawodowym tym razem Henryk nie miał problemów ze znalezieniem nawet bardzo prestiżowej pracy w International Wool Secretariat w Londynie jako Główny Konsultant i Doradca. Pojawiła się możliwość podróży służbowych m. in. do Polski, z czego skwapliwie skorzystał. Opracował i opatentował urządzenie przędzalnicze „strand gripping device” co można przetłumaczyć jako „urządzenie chwytające splotki”. Był członkiem  stowarzyszeń naukowo-technicznych, przyznawano mu także odznaki organizacji branżowych. Prowadził także pracę naukową, czego owocem były liczne publikacje, a  uwieńczeniem obrona pracy doktorskiej na Uniwersytecie w Leeds w 1980 roku (rok później uhonorowaną medalem „The Workshop Company of Woolman”). Niestety, pod koniec tego roku zmarła Yvonne, u której w 1979 roku zdiagnozowano nowotwór, którego nie udało się operacyjnie wyleczyć.

Przez szereg ostatnich lat życia był najdłużej żyjącym absolwentem częstochowskiego „Sienkiewicza”, ponoć przy każdej okazji, kiedy odwiedzał Częstochowę, zaglądał też chętnie do „Sienkiewicza”. Swoje wspomnienia zebrał w polsko-angielskiej książce „Destination Belgium” wydanej w 2004 roku przez Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Oprócz interesujących faktów czysto biograficznych wspomnienia są cennym źródłem informacji na temat życia oraz przemysłu włókienniczego w przedwojennej Częstochowie.

Henryk Krakowian zmarł 29 czerwca 2013 w Londynie i pochowany został na cmentarzu w Ikley w grobie rodzinnym.

 

Opracował: Maciej Świerzy

Wykorzystano następujące materiały:

[1] „Destination Belgium”, Henryk Krakowian, Muzeum  Lotnictwa Polskiego, Kraków 2004.

[2] https://www.polishairforce.pl/krakowian.html

[3] https://www.polishairforce.pl/_1krakowian.html

[4] https://listakrzystka.pl/krakowian-henryk/

[5] http://www.absolwenci.sieniu.czest.pl/index.php?show=art&which=3510

 

Podziel się: