PIECZONE JEDWABNIKI


Częstochowscy filharmonicy wrócili właśnie ze swojego pierwszego egzotycznego tournee. W Korei Południowej dali 16 koncertów w 7 miastach. O wrażenia z podróży zapytaliśmy Leszka Hadriana, dyrektora Filharmonii Częstochowskiej.

– W jaki sposób udało Wam się wyjechać do tak dalekiego kraju, czyimi gośćmi byliście?
– Do Korei pojechaliśmy na zaproszenie Kim Yong – Keunema, prezesa Stowarzyszenia Międzynarodowej Współpracy Kulturalnej w Busan. Wszelkie zagraniczne tournee, jakie się odbyły, odkąd to ja jestem dyrektorem Filharmonii, były możliwe tylko dzięki moim osobistym kontaktom. W 1995 roku, kiedy Daewoo otwierało swoją fabrykę w Lublinie, jego przedstawiciele bardzo zaprzyjaźnili się z tamtejszą Filharmonią; zorganizowali nawet w niej promocję Nexii. Orkiestra Filharmonii Lubelskiej była w Korei dwa razy, niestety, już beze mnie, potem pojechała tam Filharmonia Świętokrzyska; trzecią byliśmy my.
– Ogólne wrażenia z pobytu?
– Było to najdłuższe, a zarazem najbardziej egzotyczne tournee. Do tej pory, poza Europą, Częstochowska Filharmonia nigdzie nie koncertowała. A tu, od razu Azja i jeden z Tygrysów. Korea Południowa bardzo przypomina Stany Zjednoczone. Amerykanie, którzy w latach 70-tych postawili ten kraj na nogi wywarli piętno na całym życiu Koreańczyków. Z dominującej do niedawna religii buddyjskiej, teraz w Korei jest zaledwie 50% buddystów. 20% to katolicy, a 30% to ewangelicy, głównie kościołów angloamerykańskich. Daliśmy jeden koncert dla prezbiterian w przepięknej sali Expo-Parku w miejscowości Dea-Jun. Przez to, że jest tam taki kult Amerykanów kochano i nas, bo gdzie leży “Polanda”, czyli Polska, to oczywiście nie mają pojęcia. Dla nich każdy biały, to Amerykanin. Korea jest niezwykle oświetlona, nawet nad nędznym sklepem czy garażem wisi neon.
– Jak porozumiewaliście się z Koreańczykami?
– Tu był problem. Bardzo niewielu z nich mówi po angielsku. Boy hotelowy mówił, to powiedziałem mu, że zostanie dyrektorem… Język koreański jest piękny, śpiewny; może nie wszyscy wiedzą, że należy do grupy języków ugrofińskich. Mają świetnie rozwiniętą muzykę pop, rock.
– A co się nie podobało w Korei?
– W ogóle nie smakowała mi tamtejsza kuchnia. Oni jedzą wszystko; robaki, pieczone jedwabniki, owoce morza, jakieś wielkie, szare, morskie ślimaki… Sposób przyrządzania jest inny niż w kuchni chińskiej. Całe szczęście są McDonaldsy i pizzerie.
– A psy?
– Niestety, też jedzą. Choć chciałbym obalić mit, że to najbardziej popularne mięso. Jest najdroższe i uważane za najwykwintniejsze, można go zjeść tylko w bardzo dobrych, drogich restauracjach.
– Korea jest bezpiecznym krajem dla turystów?
– Jest bardzo bezpieczna. Nocą chodziliśmy po mieście.
– No dobrze, a jak podobali się koreańskiej publiczności częstochowscy filharmonicy?
– Bardzo. Orkiestra bardzo ciężko pracowała. Dali 16 koncertów z 16 programami. Mieli po dwie próby dziennie, następnego dnia próbę generalną i koncert. Każdy koncert zaczynał się koreańskim utworem “Arirang”, który jest oparty na motywach ludowych i narodowych. Potem był już program klasyczny: Mozart, Bethoven, Brahms, Wieniawski…
– Jak Koreańczycy reagują na polską muzykę Wieniawskiego?
– Obok Chopina, to właśnie Wieniawski spośród polskich kompozytorów jest tam bardzo popularny. Niektóre okoliczniościowe koncerty kończyliśmy odegraniem “Sto lat” i ten utwór podobał się najbardziej Koreańczykom… Jeden koncert przygotowaliśmy z galą Verdiowską w Cultural and Arts Center w Gwang-Ju. Zaprezentowali się na nim najwybitniejsi koreańscy śpiewacy operowi i 240-osobowy chór. Sala była wypełniona po brzegi, dwa i pół tysiąca osób… Ostatni koncert, 11 grudnia, zorganizował ambasador RP w Seulu, Tadeusz Chomicki. Był wspaniały bankiet, na którym zjawiło się 40 akredytowanych w Korei ambasadorów.
– Kto dyrygował częstochowską orkiestrą?
– Oprócz koreańskich dyrygentów robił to jeszcze stale z nami współpracujący dyrygent, mieszkający w Krakowie – Tomasz Chmiel. – Kiedy rewizyta, bo rozumiem, że na tym jednorazowym kontakcie wasza współpraca z Koreą się nie skończy?
– Z ustaleń kontraktowych wynika, że 8 lutego w Częstochowie odbędzie się koncert z dyrygentem i solistami koreańskimi i 3 października – koncert Ambasadora Korei, w dniu ich święta narodowego.
– Kiedy kolejna egzotyczna podróż częstochowskich filharmoników?
– Planujemy wyjazd w drugiej połowie marca, tylko do Włoch.
– Dziękuję za rozmowę.

SYLWIA BIELECKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *