Odnosimy sukcesy, ale problemy nadal mamy te same – rozmowa z Włodzimierzem Seifrydem, prezesem ISD AJD Gola Częstochowa


Częstochowskie piłkarki awansowały w minionym sezonie do ekstraklasy, ale ich sukces przeszedł w naszym mieście bez większego echa. O sukcesach ,ale i o problemach z jakimi muszą na co dzień zmagać się zawodniczki spod znaku Gola rozmawiamy z prezesem i twórcą tej drużyny – Włodzimierzem Seifrydem.

Na początku rozmowy gratuluję pańskim podopiecznym tego sukcesu, jakim bez wątpienia jest awans do ekstraklasy. Po rundzie jesiennej i porażce u siebie z Czarnymi Sosnowiec wydawało się, że o promocję będzie bardzo trudno.

Dziękuję bardzo za gratulacje. Awansowaliśmy w bardzo przyzwoitym stylu, wygrywając na wiosnę w Sosnowcu 1-0, ta wygrana otworzyła nam furtkę do tego awansu. W pozostałych spotkaniach zanotowaliśmy tylko jeden remis, wygrywając wszystkie pozostałe mecze.

Z awansu na pewno trzeba się cieszyć, ale wyższa liga to także wyższe koszty utrzymania drużyny. Niestety nigdy drużyna Gola nie była ulubieńcem rajców miejskich odpowiedzialnych za podział środków na sport…

Jakby prześledzić naszą historię i te kilka tytułów mistrzyń Polski w futsalu, udział w Pucharze UEFA i inne sukcesy, które opisujemy w książce o naszej drużynie to wygląda na to, że my wszystkim w Częstochowie robimy na złość, bo warunki w jakich trenujemy i gramy są co najwyżej na poziomie trzeciej ligi. Nadal jest się nam ciężko przebić, aby mieć jakiś swój własny kąt. Mam tu na myśli własne boisko i szatnię, gdzie moglibyśmy przechowywać swój sprzęt. Szatnię nadal mamy w bagażniku i trenujemy to raz na jednym boisku, raz na drugim. Te dziewczyny nadal są niedoceniane. Nie chciałbym tu mówić o dyskryminacji w stosunku do mężczyzn, ale niestety tak to wygląda. Urząd Miasta za bardzo nie pomysłu co z nami zrobić. W Częstochowie za mało jest bazy sportowej i to powoduje takie problemy. Do tego dochodzą nietrafne decyzje inwestycyjne, stadion Włókniarza nie posiada pełnowymiarowej płyty piłkarskiej. Halę sportową wybudowano na środku boiska piłkarskiego. Uważam, że lepszą lokalizacją dla niej byłyby tereny nieczynnej kopalni kamienia, dosłownie kawałek dalej. W Częstochowie panuje taka tendencja budowania różnych rzeczy na środku boisk piłkarskich. Liczymy na to, że w końcu doczekamy się swojej bazy.

Awans może chyba tylko takie decyzje przyspieszyć. Sprawić, że piłka nożna kobiet zostanie zauważona.

Na świecie, a w Europie szczególnie ta dyscyplina cały czas się rozwija. Ta tendencja, jak wszystko w świecie idzie z Zachodu na Wschód. W Niemczech czy Austrii popularność kobiecej piłki jest bardzo duża. Agnieszka Winczo i Marta Stobba – nasze wychowanki awansowały właśnie w dobrym stylu do Bundesligi. W Częstochowie niepokoi to, iż nikt nawet za bardzo nie koordynuje tych poczynań, nie wspominając o wsparciu finansowym. Nikt nie jest w stanie nawet złożyć nam deklaracji, że takie boisko powstanie za 10 lat. Mamy przez to utrudnione warunki rozwoju. Gdyby pojawił się jakiś sponsor to nawet nie mamy gdzie zawiesić jego reklamy, musielibyśmy tę reklamę każdorazowo zwijać ze stadionu na Rakowie. Wyglądałoby to trochę mało poważnie. Pan senator Szewiński wraz z innymi radnymi podejmując decyzję o budowie hali w takim miejscu praktycznie zlikwidował drugi klub i jeszcze mówi, że o tym nie wiedział. Niektórzy mają chyba zamiast głów kartofle.

Z jakimi nadziejami przystąpicie do sezonu 2013/2014?

Wywalczyliśmy w tym roku awans, ale najprawdopodobniej znów będziemy musieli cofnąć się o kilka lat do tyłu, budować ten zespół od nowa. Najlepsze zawodniczki zapewne zechcą odejść, będziemy musieli dokooptować do składu zawodniczki, które dopiero od roku, dwóch grają w piłkę. Trudno w tym wypadku mówić o szansach na utrzymanie. Trzeba by to rozpatrywać w kategorii cudu. Na pewno o zwycięstwa będzie nam bardzo trudno, choć oczywiście mogę obiecać, że będziemy walczyć.

Widzi pan jakąś szansę na zwiększenie zainteresowania kobiecą piłką w Polsce? Może pomoże jej sukces reprezentacji do lat 17, która niedawno zdobyła mistrzostwo Europy?

Problem z małą popularnością faktycznie istnieje, choć ja widzę problem w mentalności. Dziewczynki bardzo chcą grać w piłkę, ale często przychodzą do domu i mamy wybijają im to z głowy. Czy kobieta ma tylko siedzieć w domu i gotować obiad? Dziewczyny uprawiają boks, walki MMA. My musimy nauczyć się inaczej na to patrzeć. Powoli coś zaczyna się zmieniać, mamy 150 klubów w rozgrywkach ligowych, to więcej niż w koszykówce, zaczynamy doganiać siatkówkę. Zdaję sobie jednak sprawę, że do poziomu Niemiec brakuje nam jeszcze bardzo dużo.

Mariusz Rajek

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *