NASZE NEKROPOLIE


Gdzie wieczność styka się ze współczesnością…

Śmierć od prawieków odnosiła się do określenia procesu umierania człowieka. Aspekt biologiczny określający “stan pozbawiony życia”, został przyjęty przez ONZ jako pojęcie śmierci. Stan ustania życia biologicznego od dawna był w kręgu zainteresowania ludzi. Czy jest to stan ostateczny dla określonej jednostki, jak w przypadku każdej innej istoty żywej? Czy jest to jakiś etap “wędrówki życia” w świecie przyrody? Czy stanowi kres doczesnego życia biologicznego, by zapoczątkować próg życia duchowego? W każdy bądź razie śmierć jest pojęciem odnoszącym się do najgłębszych i najrozleglejszych koncepcji życia, natury, wszechmocy, ruchu. Stanowi ona odwieczną zagadkę dla człowieka. Utrzymuje się przekonanie, iż śmierć rodzi życie, ale w religijnym ujęciu człowiek przekracza “próg” do życia wiecznego.
Ludzie od dawna w różnorodny sposób podchodzili do zwłok swoich bliskich. Rozumieli pod nimi ciało pozbawione duszy, która je ożywiała. Powstał więc problem stosownego traktowania zwłok. Utartym zwyczajem stało się przekazywanie zwłok ziemi w określonym miejscu, które stało się świętym lub poświęconym, przeznaczone na modły za dusze zmarłych. Tym samym cmentarz stał się świętym dominitoriun i łonem Kościoła, miejscem gdzie “ogrzewają się” dusze zmarłych przed ostatecznym odejściem ku wiecznemu życiu. Cmentarz stał się miejscem silnie związanym z Kościołem i był dziedzińcem kościoła. Niezależnie od tego, cmentarz stawał się miejscem, w którym historia styka się ze współczesnością, nekropolią (miastem zmarłych) minionych pokoleń.
Pierwotnie zmarłych grzebano przy kościele lub w jego najbliższym sąsiedztwie. Współczesny cmentarz jest tworem z końca XVIII w. Edykt króla Ludwika XVI z 1776 roku stanowił, że grzebanie zmarłych powinno mieć miejsce poza obszarami zabudowanymi. Dopuszczał tylko do pochówku w kościołach pewnych dostojników, a niektórych zmarłych można było grzebać przy murach kościelnych.
Edykt Ludwika XVI został przetłumaczony na język polski i pomógł rozwiązać sprawy cmentarzy miejskich.
Od przełomu XVIII i XIX wieku zaczął się proces rozdzielania kościoła od cmentarza. Sprawa nie była łatwa i napotykała na opór ze strony mieszkańców, jak i duchowieństwa. Wcześnie rozwiązano problem w miastach, natomiast nastąpiło to z pewnym opóźnieniem na terenie parafii wiejskich. Duży wpływ wywarły tutaj zarządzenia władz oraz stanowisko hierarchii kościelnej.
Problemy te interesowały również władze pruskie i austriackie, co wywarło wpływ na ziemie polskie znajdujące się pod zaborem tych państw. W Warszawie biskup Andrzej Stanisław Młodziejowski, w instrukcji “O założeniu cmentarzy za miastem Warszawą dla chowania ciał zmarłych…”, przygotował w pewnym sensie grunt do założenia cmentarza poza zabudową miejską.
W Częstochowie cmentarz miejski znajdował się przy kościele św. Zygmunta na obecnym Pl. Daszyńskiego, który zlikwidowano wraz z istniejącą tam kaplicą cmentarną podczas wytyczania Alei NMP. Część prochów zmarłych przeniesiono w miejsce u zbiegu ulic Ogrodowej i Fabrycznej (ob. Mielczarskiego). Nowy cmentarz okazał się jednak zbyt mały, toteż w 1881 roku powstał nowy cmentarz na gruncie zakupionym od Przemysława Pusza (Kule), na którym 18 czerwca 1884 r. dokonano pierwszego pochówku. W 1898 roku wybudowano tam kaplicę (od 1972 r.
będącą kościołem parafialnym św. Kazimierza Jagiellończyka). Cmentarz przy ul. Ogrodowej ostatecznie zlikwidowano w Odrodzonej Polsce, w 1921 roku.
W dawnej Częstochowie grzebano zmarłych “wzdłuż traktu warszawskiego”. U zbiegu obecnych ulic Warszawskiej i Kiedrzyńskiej (Pl. Bohaterów Getta) znajdował się cmentarz, na którym grzebano zmarłych na cholerę w poł. XIX wieku. Miała tu być wówczas kapliczka cmentarna, na miejscu której znajdują się obecnie trzy krzyże. Również wzdłuż murów Klasztoru Jasnogórskiego znajdował się cmentarz grzebalny, a wejście do niego prowadziło przez Bramę Potockich h. Pilawa. Dziś na tym miejscu znajduje się Wieczernik i dzwonnica. Do czasu utworzenia cmentarza prawosławnego zmarłych grzebano także wokół cerkwi św. Cyryla i Metodego (ob. plac przy kościele św. Jakuba).
W sąsiedztwie kościoła św. Rocha i św. Sebastiana powstał w I poł. XVII wieku cmentarz, na którym początkowo grzebano zmarłych w czasie epidemii. Prowincjał paulinów, o. A. Gołdanowski ufundował na nim kaplicę. Do 1925 r. cmentarz ten należał do parafii św. Barbary. W 1862 r. założono obok cmentarz ewangelicki, a następnie wydzielono obszar pod cmentarz prawosławny.
W 1798 r. na terenie Mirowa założono cmentarz żydowski na obszarze wynoszącym obecnie 5 ha. Cmentarz ten znajduje się aktualnie na terenie Huty “Częstochowa” i mimo zabytkowego charakteru ulega systematycznemu niszczeniu.
W regionie częstochowskim już tylko nieliczne cmentarze znajdują się w najbliższym sąsiedztwie kościoła. Można przypuszczać, że kościoły i parafie sięgające epoki średniowiecza miały cmentarze przykościelne. Tak niegdyś było w Brzeźnicy, Dworszowicach Kościelnych, Jedlnie i Wiewcu (XV w.). Epoki średniowiecznej sięgają cmentarze w Białej Górze, Kłobucku, Kłomnicach, Koziegłowach, Koziegłówkach, Kruszynie, Lelowie, Miedźnie, Przyrowie, Zrębicach i Żurawiu. Do dawnych czasów odnoszą się miejsca pochówku w Dankowie, Dąbrowie Zielonej, Krzepicach, Mstowie, Mykanowie i Niegowej oraz Starokrzepicach i Żarkach.
Po tych najdawniejszych nie pozostały ślady, ponieważ ostatnie pokolenia przechowują pamięć tylko o swoich najbliższych. Parafie powstałe w czsach nowożytnych lokalizowały cmentarze grzebalne w pobliżu, ale nie przy kościele.
Dawne cmentarze przykościelne napełniały się kilku warstwami nieboszczyków, stawały się ciasne, a przy wzroście liczebnym mieszkańców utrudniały także sprawowanie obrzędów religijnych w sąsiedztwie kościoła. Stąd też poczęto zakładać nowe cmentarze na skraju wsi, na wolnej przestrzeni, którą otaczano murem lub płotem i zamieniano na miejsce pochówku dla kilku wsi tworzących wspólnotę parafialną (np. Kamienica Polska – druga poł. XIX w., Wrzosowa, Wanaty).
Stare cmentarze przykościelne stały się terenem uroczystości kościelnych. Pod murawą znajdują się setki bezimiennych zmarłych, oczekujących na swe ostateczne, zgodnie z poglądami religijnymi, przeznaczenie.

BOGDAN SNOCH

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *