Na Dzień Matki inaczej


Dzień Matki. Piękne święto. Nie uwierzę żadnej z Pań, które będę się zarzekały, że wcale nie oczekują życzeń, bo kochać się nas powinno po prostu a takie świętowanie jest sztuczne. Może i są mamy, co tak myślą, ale nie uwierzę, że tak czują. Ta nasza miłość jest chyba najbardziej wiarygodna, bo bezwarunkowa.

Kochamy dziecko, dlatego, że jest, nie za to, jakie jest. Potrafimy bardzo szybko wybaczać, choć przecież łatwo nas zranić. Nie pamiętamy tych ran, bo za bardzo kochamy. Czasem zupełnie nierozsądnie, czasem zbyt zaborczo. Bywamy nadopiekuńcze, despotyczne, zbyt pobłażliwe, cierpimy na przerost ambicji, ale nigdy nie mamy złych intencji. Nasze dzieci są dla nas najważniejsze, choć czasem zbyt późno uświadamiamy sobie, że przecież one też są już matkami, ojcami… Nie sposób przy okazji tego dnia nie przypomnieć, że od nas mam w ogromnym stopniu zależy czy nasze dzieci będą kochały. Nie zżymajmy się na młodzież, że zła. Nie załamujmy rąk nad ich bezczelnością, lenistwem, egoizmem. Kto je wychowuje? To dobry moment żeby zastanowić się nad swoją miłością – czy jest destrukcyjna, czy twórcza? Czy daje nadzieje, czy zabija osobowość? Trudno obiektywnie osądzić swoje największe uczucie i czasem przyznać się do błędów, ale zbyt wiele od tego zależy, żeby nie spróbować. Kochajmy, więc nasze dzieci mądrze, uda się, jeśli odwołamy się do naszej wspólnej Matki, Matki wielu imion, ale jednej Miłości. Zawierzenie swoich matczynych trosk i oddanie w Jej opiekę swych dzieci, to najlepsza dla nich gwarancja na życie. Jej wstawiennictwo u Pana to wielka łaska i wsparcie w coraz trudniejszej naszej codzienności.
Najpiękniejszą, choć smutną, opowieść o matczynej miłości odnalazłam – chyba w rosyjskiej – baśni. Działo się to bardzo dawno temu, w dalekim królestwie. Młody Książę zakochał się do szaleństwa w bardzo pięknej, ale złej kobiecie. Pragnęła ona władzy i bogactw. Książę miał być drogą do spełnienia pragnień. Pewnego dnia zapytana przez Księcia, co może jeszcze zrobić żeby ją uszczęśliwić, odpowiedziała, że chce, aby przyniósł jej serce swojej matki. Książę nie wahał się długo. Jeszcze tego samego dnia niósł je swojej wybrance na tacy. W pewnym momencie potknął się i upadł. Serce stoczyło się z tacy. Kiedy wstał i schylił się, żeby je ponownie na niej położyć. Usłyszał głos matki: „Synku, czy nic Ci się nie stało?”

ANNA DĄBROWSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *