Monte Cassino – duma i chwała Wojska Polskiego


18 maja br. minęła 75. rocznica zdobycia przez polskie wojska włoskiego wzgórza Monte Cassino, będącego częścią Apenin Środkowych. Było to najważniejsze zwycięstwo II Korpusu Polskiego pod dowództwem Władysława Andersa w kampanii włoskiej.

Oddziały generała Andersa walczyły wówczas w szeregach 8. Armii brytyjskiej. Uczestniczyły w operacji „Diadem”, będącej czwartą próbą przedarcia się przez niemieckie linie obronne, potocznie nazywane „linią Gustawa”. Znajdowały się na południe od Rzymu. Z kolei najważniejszą lokalizacją niemieckich pozycji obronnych był rejon wzgórza nr 516 Monte Cassino. Największe siły, jakimi dysponowali Polacy, stanowiły 3 Dywizja Strzelców Karpackich dowodzona przez generała brygady Bronisława Ducha, a także 5 Kresowa Dywizja Piechoty, na czele której stanął gen. bryg. Nikodem Sulik.

Pierwszy manewr polskich oddziałów nastąpił w nocy z 11 na 12 maja 1944 r. Walczyły one niezwykle dzielnie przeciwko nieprzyjacielowi. I choć Polacy przelali sporo krwi, nie udało im się przełamać „linii Gustawa”. Zdecydowano się przeczekać kolejny atak, który przeprowadzono 17 maja. Był on tak skuteczny – 3 Dywizja Strzelców Karpackich zdobyła, dnia następnego, wzgórze nr 593, dzięki czemu nawiązano kontakt z, nacierającymi od strony południowej, oddziałami brytyjskiej 78 Dywizji Piechoty. 18 maja upływał również pod znakiem walk z udziałem 5 Kresowej Dywizji Piechoty, która zajęła wzgórze San Angelo, zaś dzień później wzgórze nr 575. Ostatecznie najważniejsze niemieckie punkty obronne zostały przełamane 18 maja, a dokonali tego żołnierze 12 pułku ułanów podolskich, zdobywając wzgórze klasztorne Monte Cassino. Wówczas na ruinach klasztoru, przez tych samych żołnierzy, została przymocowana polska, biało-czerwona flaga. Po stronie II Korpusu Polskiego poległo 924 ludzi, 2930 było rannych, zaś zaginęło 345.

Monte Cassino okiem częstochowianina

W tym jakże wielkim zwycięstwie nie zabrakło mieszkańców Częstochowy. Do jednych z najbardziej znanych należał Jan Mlek, którego wspominał Melchior Wańkowicz w słynnej publikacji „Bitwa pod Monte Cassino”. Jan Mlek o niepodległość kraju walczył już w czasie kampanii wrześniowej w 1939 r. Następnie został wywieziony na Syberię do sowieckich łagrów. Po wyjściu z więzienia wcielono go do tworzącej się w ZSRS Armii Polskiej gen. Andersa. Początkowo został wyznaczony do służby w 6 Dywizie Piechoty gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego w miejscowości Tockoje w 1941 r. Rok później, wraz z Armią Andersa, znalazł się w Iranie, by następnie przejść szlak północnoafrykański (Palestyna, Syria, Liban oraz Egipt). W końcu, wiosną 1944 r., dotarł do Włoch, biorąc udział w tamtejszej kampanii. Jako plutonowy należał do 17 Lwowskiego Batalionu Strzelców, wchodzącego w skład 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Uczestniczył w drugim natarciu polskich oddziałów 17 maja, które zostało zwieńczone m.in. zajęciem wzgórza San Angelo. Tak oto plutonowy Mlek, w wywiadzie dla „Gazety Częstochowskiej” w 1989 r. (nr 20) wspominał ówczesny okres – Właśnie naszemu batalionowi powierzono zadanie zdobycia San Angelo. Zanim to nastąpiło, batalion poniósł duże straty w zabitych i rannych. Niemcy huraganowym ogniem bronili dostępu do wzgórza. O zmierzchu dopadliśmy wzgórza. Jego zbocza były zaminowane. Zdobytych pozycji pilnowaliśmy całą noc. Wczesnym rankiem saperzy przystąpili do rozminowania terenu. W miarę upływu czasu niemiecki ogień artyleryjski rzedł, aż w końcu ucichł prawie zupełnie. Okazało się, że nieprzyjaciel ogniem z własnych dział osłaniał odwrót swoich wojsk. 18 maja w południe zostaliśmy wycofani na tyły. Nasz atak na San Angelo był ostatnim akordem bitwy pod Monte Cassino.

W tej samej rozmowie Jan Mlek podkreślał, że wysiłek i postawa Polaków były doceniane nawet przez samych wrogów – Jeśli idzie o waleczność? Polacy nie mieli sobie równych. Kiedyś w czasie kolejnej podróży do Anglii, spotkałem na promie Niemca, który brał udział w bitwie pod Monte Cassino i dostał się do niewoli. Wyrażał się z uznaniem o polskich żołnierzach i ich waleczności. Przypomniał, jak to im, wygłodniałym i rannym, pierwszej pomocy udzielali sanitariusze polscy. A propaganda hitlerowska głosiła, że Polacy nie biorą jeńców żywych.

Plutonowy Mlek wspominał jednocześnie innych częstochowian, walczących o Monte Cassino. Wymienił takie nazwiska jak: Henryk Kozłowski, Antoni i Zygmunt Rogowscy, Jerzy Wereszczyński, Kazimierz Osowski, Zbigniew Winkler, Kazimierz Graj, Ludwik Nowiński czy plutonowy Grochowski

Jan Mlek do kraju powrócił w sierpniu 1947 r. Wówczas rozpoczął pracę w Rzemiośle. Był cenionym działaczem częstochowskiej Izby Rzemieślniczej, jako starszy Cechu Rzemiosł Różnych. Chętnie udzielał się w spotkaniach z młodzieżą, opowiadając o swoich losach wojennych. Uczestniczył także w wydarzeniach rocznicowych bitwy pod Monte Cassino. Jedno z nich miało miejsce 18 maja 1996 r. w Zespole Szkół im. Generała Władysława Andersa w Częstochowie. Oprócz Mleka zjawili się na nim inni weterani tej jakże ważnej dla polskiej historii bitwy: Tadeusz Kuśmierczyk, Franciszek Łużny, Kazimierz Janik i Józef Natali. Jan Mlek zmarł 23 lipca 2002 r. w wieku 87 lat. Został pochowany na częstochowskim cmentarzu Kule.

Norbert Giżyński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *