Miłe złego początki


„To jest jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu” – oczywiście nie w moim, lecz w życiu naszego wojowniczego premiera, który odniósł dla Polski tak ogromny sukces, że prawdopodobnie ani on, ani tym bardziej nikt inny nie zdoła go powtórzyć.

Jak było naprawdę, tego z pewnością się nie dowiemy, a jedyne co zdradził pan Tusk to fakt, że nie zmrużył oka z powodu nadmiernego chrapania ministra Arabskiego (oczywiście to polski minister), o ile pamiętam odpowiedzialnego również za organizację lotu do Smoleńska z 10 kwietnia 2010 r. Widocznie i wówczas i teraz zrobił wszystko, skoro ma taki dobry sen.
Wracając jednak na sam szczyt bądź co bądź przodującego świata, jakim podobno jest nasza Unia Europejska można odnieść wrażenie, że to już kiedyś było, a mianowicie w schyłkowym okresie ZSRR, kiedy to władza w Moskwie niby czuwała nad wszystkim, a jednak poszczególne republiki robiły swoje. Takich podobieństw można zresztą wyszukać wiele, począwszy od komisarzy, których wiedza i kompetencje podobnie jak w Związku Radzieckim nie muszą iść w parze. Czy los obydwu tworów historii będzie podobny? Czy Unia ma szansę na przetrwanie, jeśli jedynym spoiwem są pieniądze? Widzimy z jaką determinacją politycy z różnych państw wyrywają sobie nawzajem coraz mniejszy obrus z europejskiego stołu dobrobytu. Pamiętamy, jak pan Zagłoba obiecywał Inflanty, to kto wie, czy aby pan premier nie pospieszył się z tym tortem, i czy przyznane nam pieniądze będą realne. Może się okazać, że Bruksela podobnie jak kiedyś Moskwa już nie panuje przynajmniej nad niektórymi republikami (państwami). Wracając jeszcze do samego hojnego budżetu, to obdarowuje on wszystkich czymś, czego oczywiście nie ma, ponieważ jak przystało na świat postępowy, zawiera również deficyt i kto wie, czy podczas obiecywanego referendum w 2015 roku Brytyjczycy zgodzą się na dalsze członkostwo, aby go spłacać.
Niestety, nie od dzisiaj wiadomo, że można kupić lub sprzedać również poglądy. Wystarczy otrzeć się odrobinę o Brukselę, a wówczas można się nawrócić bez problemu na właściwy światopogląd. Takie przypadki oświecenia chodzą na naszych oczach, a nawet jeżdżą, chociaż nie powinny, ale czego się nie robi dla dobra innych? I chociaż póki co glejt z Brukseli nie wystarczył, aby ochronić pana Serafina, to gdy zacznie się robić zbyt gorąco wokół jego osoby, to centrala z pewnością mu pomoże, ponieważ zbiera również na ocieplenie klimatu.

ANNA GAUDY

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *