Między sercem a rozumem


Z cyklu „Pisane przy świeczce” cz.5

Zapaliłam świecę. Jest maj 2010 roku. Od stycznia tego roku, po awariach sieci energetycznych w rejonie Częstochowy powstał cykl moich artykułów. Ten tekst jest częścią piątą – ostatnią. Od samego początku wiedziałam, że powinien powstać. I od samego początku wiedziałam, że będzie najtrudniejszy do napisania. Siedząc przed klawiaturą komputera, raz po raz patrzę na płomień, by skupić myśli…
Ogień – symbol energii, ciepła, miłości… Na początku tego roku, płomień świec wielu mieszkańcom miasta i okolic Częstochowy kojarzył się z awariami energetycznymi, a zapach stearyny gościł zbyt długo w wielu podczęstochowskich domach. Mam wrażenie, że od tamtego czasu wszyscy przebyliśmy bardzo długą drogę …
Na początku roku zapalałam święcę przy komputerze, by pisząc, pamiętać o tych, którzy mieli mniej szczęścia ode mnie i wciąż pozostawali w domach bez zasilania w energię elektryczną, a często również bez wody i ciepła. Dzisiaj, gdy patrzę na płomień, mam przed oczami tłumy przejętych ludzi, płomienie zniczy zapalane na ulicach, cmentarzach, w kościołach i w sercach. Ogień symbol piekła, kary, ofiary i wieczności. 10 kwietnia 2010 roku wiele polskich serc zadrżało i zjednoczyło się w bólu. Życie to podobno marność nad marnościami. Życie też bywa piękne i pasjonujące. Co znajduje się pomiędzy tą marnością, a tym pięknem? Co motywuje ludzi do tak, wydawałoby się, irracjonalnych, ale jakże pięknych postaw?
Odkąd sięgam pamięcią, w domu zawsze słyszałam opowieści o energetyce. Miałam szczęście słuchać relacji o elektryfikacjach wsi, o przedwojennej energetyce, o wielu niecodziennych zdarzeniach i wspaniałych ludziach związanych z energetyką. Zawsze w tych relacjach przewijała się ofiarność ludzi. Energetyka zawsze służyła ludziom. Praca w energetyce była nobilitacją. Wymuszała od człowieka posiadanie wysokich kwalifikacji zawodowych, pokory wobec stałego zagrożenia w pracy i służby dla innych. Duszą i motorem napędowym energetyki od zawsze byli ludzie. Urządzenia, osprzęt, narzędzia zmieniały się na przestrzeni lat, ale ofiarność ludzi, ich zaangażowanie, inwencja twórcza i organizacyjna była podstawą funkcjonowania całości.
Kiedyś opowiadano mi w jaki sposób pogotowie energetyczne dojechało na miejsce awarii mimo piramidalnie gęstej mgły. W samochodzie były trzy osoby. Każda biegła na zmianę przed samochodem, by kierowca mógł dalej jechać. Na miejsce tej awarii jechało kilka ekip pogotowia z różnych kierunków. Mimo najdłuższego dystansu do pokonania, oni dotarli najszybciej, bo w ekstremalnych warunkach nie wystarczy standardowe myślenie. By pokonać siłę żywiołów, często trzeba wykazać się wyjątkową pomysłowością i ofiarnością.
Pamiętam początek tego roku i szaro-zielone ze zmęczenia twarze moich kolegów w pracy. I smutne, zmęczone oczy. Relacje o przenikliwym zimnie, wpadaniu do wody po pas, podejmowaniu decyzji o wejściu na oblodzone słupy, na które ostrożny człowiek by nie wszedł. Relacje co się czuje w lesie, gdy obok spadają drzewa i konary, a człowiek idzie dalej mimo świadomości, że następnym razem może mieć mniej szczęścia i nie dojść do celu. Relacje o poobijanych do krwi łydkach i kostkach, po wielogodzinnym marszu po zapadającym się lodzie na powierzchni głębokiego śniegu. Relacje o zapaleniu spojówek od długiego marszu pod wiatr bez osłony oczu. Po takich doświadczeniach można zadać pytanie: Gdzie kończy się praca, a zaczyna służba? Doświadczony energetyk, o tym wszystkim, o czy teraz piszę, wie. Doświadczony energetyk wie jeszcze wiele więcej. Na przykład zna przebieg niejednego wypadku, a czasem i zapach spalonego ciała…
Piszę o tym dlatego, bo osobiście nie spotkałam ani w prasie, ani w Internecie, relacji przekazywanych z poziomu pracowników energetyki bezpośrednio usuwających awarie. Czytałam oficjalne komunikaty z konkretnymi liczbami podawane przez przedsiębiorstwa energetyczne i władze samorządowe, czytałam relacje osób dotkniętych długotrwałym pozbawieniem dostaw energii, a nie spotkałam relacji z pracy energetyków w tych trudnych dniach.
W energetyce pracuję od ponad 20 lat. Jestem energetykiem już w drugim pokoleniu i wiem, że praca brygad pogotowia energetycznego, dyspozycji energetycznych i wielu innych działów, jest traktowana jak służba. Uważam, że przekazywanie relacji z pierwszej linii walki z żywiołem w czasie długotrwałych awarii sprzyjałoby lepszej komunikacji i empatii pomiędzy pracownikami a klientami energetyki, z korzyścią dla obu stron.
Energetyka dla gospodarki i społeczeństwa kraju jest tym, czym krwioobieg dla żywego organizmu. Rozwój tej branży jest warunkiem koniecznym prawidłowego rozwoju innych dziedzin, a przez to gwarantem dobrobytu jego mieszkańców. Dostępność i cena energii wpływa na jakość i poziom życia ludności. Od lat 90. w Polsce następują poważne zmiany organizacyjne i właścicielskie w energetyce. Na początku zakłady energetyczne będące przedsiębiorstwami państwowymi zostały przekształcone w jednoosobowe spółki Skarbu Państwa. Następnie łączono poszczególne jednoosobowe spółki Skarbu Państwa w większe spółki akcyjne. Potem z działalności zakładów energetycznych wyodrębniono przedsiębiorstwa obrotu energią elektryczną, powołując się na wymogi Unii Europejskiej. Powyższe decyzje podejmowane były na szczeblu rządowym. W sposób istotny zmieniono podstawę prawną, strukturę organizacyjną i decyzyjną polskiej energetyki. W efekcie podjętych działań przedsiębiorstwa energetyczne dalej pozostają przedsiębiorstwami użyteczności publicznej i w dalszym ciągu zobowiązane są wypełniać wymagania związane z przyznanymi koncesjami, ale jednocześnie stały się spółkami akcyjnymi. Spółki akcyjne obowiązują zapisy Kodeksu Handlowego, czyli ich menedżerowie zobowiązani są kierować się dobrem spółki i zyskiem. W praktyce obsługa przeciętnego, drobnego klienta – przysłowiowego Kowalskiego – została rozdrobniona, a rachunek za energię stał się bardziej skomplikowany. Powyższe zmiany następowały pod szyldem wymogów Unii Europejskiej. Lecz Unia Europejska nie wymagała rzeczywistego podziału przedsiębiorstw energetycznych na osobne przedsiębiorstwa obrotu i dystrybucji, tylko księgowego rozdziału przychodów z tych dwóch działalności – czego najlepszym dowodem jest energetyka niemiecka, gdzie takich przekształceń nie dokonano.
W ostatnich latach w polskiej energetyce nastąpiły poważne zmiany, które oczekują w najbliższym czasie na podjęcie ostatecznych decyzji. W branżowej prasie ten temat jest wciąż omawiany i dyskutowany. Niestety, mam wrażenie, że dyskusja ta toczy się tylko w wąskim gronie specjalistów i nie przedostaje się do świadomości większego grona osób. Dziś w polskich, popularnych mediach nie ma poważnej debaty na ten temat. A powinna taka być, bo zmiany w polskiej energetyce mogą mieć bezpośredni wpływ na wypełnianie przez przedsiębiorstwa energetyczne zadań wynikających z bycia przedsiębiorstwami użyteczności publicznej i wpływać na wysokość cen w dobie lansowania energetyki ekologicznej. Planowane zmiany będą dotyczyć wszystkich użytkowników energii elektrycznej, czyli NAS WSZYSTKICH!
Najwyższy czas, by Polacy zaczęli bardziej interesować się problemami Polski. To są NASZE problemy, dlatego to MY powinniśmy domagać się informacji i debaty na tematy bezpośrednio NAS dotyczące. Od naszej dociekliwości w szukaniu prawdy, mądrości, kreatywności i zdolności budowania państwa obywatelskiego, zależy rozwój naszych małych, lokalnych Ojczyzn. Zależy, czy nasze dzieci będą mogły egzystować w Ojczyźnie, czy też będą zmuszone emigrować za nauką i chlebem.
Często słyszę bardzo modne stwierdzenie:„Ja polityką się nie zajmuję”. Gdyby jakakolwiek gospodyni domowa powiedziała „Mnie, mój dom nie interesuje.”, to z pewnością byłaby negatywnie oceniona. „Postępowanie rozsądne to takie, które podejmuje osoba rozumiejąca swoje interesy i dbająca o swoje własne sprawy i korzyści.”– stwierdzenie to, jest jedną z wielu definicji polityki! Dlaczego więc przeciętny Obywatel Polski nie chce zajmować się polityką, czyli nie chce zabiegać o swoje racje we własnym interesie? A może celowo rozpowszechniono tę postawę, by przestał się interesować?
W artykule „Zysk tkwi między sercem a rozumem” Izabela Filc Redlińska (Rzeczpospolita z dnia 07.04.2010 r.) przedstawia książkę Dan Hilla, amerykańskiego eksperta zajmującego się określaniem dysonansu między słowami a emocjami, który mówi: „Same racjonalne czynniki nie są w stanie skutecznie trafić do odbiorców. Aby nawiązać kontakt z konsumentami i pracownikami, firmy i ich liderzy muszą również kierować się emocjami. Muszą wiedzieć, które z nich są istotne, a także, jakie mają znaczenie i co dokładnie je wywołuje.” „ Z badań wynika, że w procesie podejmowania decyzji o zakupie emocje są nawet dwa razy ważniejsze niż fakty. A emocjonalne zadowolenie pracowników może podnieść ich wydajność o 10-25 proc.” W książce „Emocjonika” Dan Hill pisze: „Dzisiejsze najnowsze technologie staną się w końcu powszechnie dostępne, co obniży ich konkurencyjną wartość”, „dlatego jedyną szansą na osiągnięcie trwałego, zrównoważonego sukcesu jest budowanie emocjonalnego kontaktu z klientami i pracownikami”.
Początek Energetyki Częstochowskiej datowany jest od 1886 roku, czyli trwa już od ponad 120 lat. Po jej Pracownikach na tej ziemi pozostało tylko tyle, ile z serca udało im się wykrzesać dla innych. Wszyscy żywimy ogromne nadzieje, że decydenci i menedżerowie mający wpływ na rozwój energetyki polskiej, w pierwszej kolejności zapewnią bezpieczeństwo energetyczne służąc społeczeństwu i pamiętając, że nie tylko zysk, ale całe nasze życie tkwi między sercem a rozumem.

mgr inż. Krystyna Baum absolwentka Politechniki Częstochowskiej, Politechniki Warszawskiej i Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Pracownik energetyki od 1983 roku.

Krystyna Baum

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *