MICHAŁ SĘDZIWÓJ (1556 – 1636)


Związani z regionem

Urodził się w rodzinie szlacheckiej osiadłej pod Nowym Sączem. Początkowo nauki pobierał w Warszawie, a potem w Krakowie. Na Wszechnicy Jagiellońskiej studiował filozofię, teologię i medycynę, w tym alchemię wykładaną w ramach studiów medycznych.
W dobie Odrodzenia alchemia przyczyniła się do odkrycia nie tylko “zwykłych” związków chemicznych, ale także leków, i w tym sensie była poprzedniczką nie tylko współczesnej chemii, ale również farmacji. Nie jest więc prawdą, że zajmowała się tylko poszukiwaniem tzw. “kamienia filozoficznego”, czyli substancji przekształcającej metale nieszlachetne w złoto i srebro.
Już z początkiem XVI w. w Polsce słowo: alchemista” oznaczało konkretny zawód. Ludzie określani tym terminem trudnili się destylacją kwasów, uzyskiwaniem soli kuchennej i ałunu potrzebnego do garbowania skór, wytwarzaniem farb malarskich, potażu do wyrobu mydła, soli rtęci i antymonu używanych jako leki itp.
Na marginesie owych alchemików-praktyków roiło się w Polsce w XVI w. od alchemików-maniaków i oszustów, poszukiwaczy “kamienia filozoficznego” do fabrykacji złota. Tym trudniła się przede wszystkim szlachta, wśród której prym wodził – chyba najbogatszy swego czasu człowiek w Polsce – wojewoda sieradzki Olbracht Łaski oraz cały szereg przedstawicieli wybitnych rodów, jak Mniszchowie, Leszczyńscy i Mikołaj Wolski. Mania ta ogarnęła również dwory królewskie; alchemię uprawiali: Zygmunt Stary i królowa Bona, Zygmunt August i Zygmunt III. Przez ich pracownie przewinęły się dziesiątki zagranicznych alchemików, ludzi uczciwych tzw. maniaków, ale i wielu oszustów. Możne rody chciały po prostu łatwo wzbogacić swe prywatne szkatuły, a królowie – swoje i państwowe kasy.
Michał Sędziwój na studiach w Krakowie miał sposobność poznać wielu niezwykle ciekawych ludzi z elit intelektualnych Polski i całej Europy, a nawet się z niektórymi zaprzyjaźnić, jak np. z Mikołajem Wolskim (1549-1630), swym przyszłym mecenasem, przyjacielem a także współpracownikiem w alchemicznych poszukiwaniach “filozoficznego kamienia”.
Żądza wiedzy i niespokojna natura Sędziwoja skłaniały go do ciągłych wędrówek po świecie. Zwiedził prawie wszystkie kraje ówczesnej Europy oraz ich ważniejsze uczelnie i uniwersytety. W 1603 r. dociera do Drezna w celu spotkania się ze sławnym alchemikiem pochodzenia szkockiego – Aleksandrem Setonem, który jeszcze przed przybyciem Sędziwoja do tego miasta, poznaje w Monachium ponoć bardzo piękną mieszczkę bawarską, zakochuje się w niej, wkrótce żeni i prawie natychmiast wyjeżdża z nią do Drezna; niestety – tutaj zostaje porwany przez ludzi elektora saskiego i w więzieniu poddany okrutnym torturom w celu wyjawienia tajemnicy “kamienia filozoficznego”. Sędziwój, zaraz po przybyciu do Drezna, nie namyślając się długo, wykrada z więziennych kazamatów udręczonego Setona i wraz z jego piękną żoną – ucieka do Krakowa. Przed ucieczką nie zapomina jednak zabrać ze skrytki tajemniczego proszku (tzw. tynktury), z pomocą którego Seton dokonał transmutacji.
Po dotarciu do Krakowa, Szkot wkrótce umiera pozostawiając w spadku Sędziwojowi piękną żonę oraz… cenną tynkturę. Od tej chwili, mając “cudowny” proszek w ilości nieco ponad uncję, czyli 28 gramów, rozpoczyna Sędziwój oszałamiającą karierę alchemiczną. Dzięki swojemu staremu znajomemu Mikołajowi Wolskiemu, zostaje wprowadzony na dwór królewski i w obecności wielu dworzan i samego króla – Zygmunta III dokonuje, ku zdumieniu wszystkich, zamiany zwykłego gwoździa żelaznego – w szczerozłoty! Moment ten w około 270 lat później uwiecznił na płótnie sam Jan Matejko. Tego samego “cudu” dokonuje również nasz alchemik na dworze cesarza Rudolfa II w Pradze. Zachwycony cesarz nakazuje wówczas wmurować w ścianę sali, gdzie dokonał Sędziwój transmutacji, tablicę marmurową z łacińskim napisem: “Faciat hoc quisquam alius, quod fecit Sendigovius Polonus!” (“Niechaj zrobi to ktokolwiek inny, co zrobił Sędziwój Polak”).
Życie Michała Sędziwoja było niesłychanie interesujące, stanowiło niemal jedno pasmo przygód i podróży. Cesarze, królowie i książęta darzyli go sympatią, cieszył się wielkim autorytetem wśród współczesnych, a król Zygmunt III powierzał mu nawet specjalne misje dyplomatyczne. Napisano na jego temat wiele rozpraw, nowel, powieści, nawet sztuk teatralnych. Uchodził za posiadacza upragnionego przez wszystkich “kamienia filozoficznego”. Był autorem wielu alchemicznych rozpraw, m.in. słynnej pracy pt. “Novum lumen chymicum” (“Nowe światło chemiczne”), przetłumaczonej na języki: niemiecki, czeski, francuski, włoski, angielski i rosyjski. Jego alchemiczne dysertacje doczekały się w XVIII i XIX w. kilkudziesięciu wydań.
Mimo niewątpliwego szalbierstwa, Michał Sędziwój posiadał – stosownie do ówczesnych czasów – dużą wiedzę. Najlepszy współczesny nam znawca jego dzieła – Roman Bugaj – twierdzi, że około 1598 r. Sędziwój otrzymał (jako pierwszy!) tlen poddając rozkładowi pod wpływem wysokiej temperatury saletrę potasową. Stwierdził wówczas, że odkrył “ducha świata”, który umożliwia życie ludziom i zwierzętom.
Mikołaj Wolski – zapalony alchemik – razem z zaproszonym przez siebie Sędziwojem, w zamku krzepickim dokonywali doświadczeń transmutacji. Tutaj starosta krzepicki i marszałek wielki koronny posiadał wspaniale wyposażone laboratorium i osobiste, bogate doświadczenie chemiczno-metalurgiczne. Niegdyś bowiem, razem z królem Zygmuntem III prowadzili w odosobnieniu liczne “destylacje różnych cieczy w alembikach” oraz
“gotowanie i mieszanie rtęci z antymonem”. Tak się kiedyś zapamiętali w tej robocie, że – jak wieść niesie – omal nie spalili Wawelu…
Mikołaj Wolski i jego zamek w Krzepicach – to osobny, olbrzymi i interesujący temat. W pierwszej połowie XVII w. całe starostwo krzepickie, dzięki Wolskiemu, który był wszechstronnie wykształcony, jako miłośnik sztuk i nauk oraz ogrodów, zwierzyńców i wszelkiego rękodzieła – doprowadzone zostało do niesłychanego rozkwitu. Krzepice, wraz z okolicami, stały się polskim ośrodkiem górniczo-hutniczym.
Sędziwój na krzepickim zamku posiadał własne, wspaniale urządzone laboratorium alchemiczne. Wolski wybudował w rejonie rzek, takich jak Pankówka (nazywana dawniej Kostrzynią) i Liswarta – kuźnice i wielkie piece, w których wytapiano nie tylko żelazo, ale i ołów z rud miejscowych. Ten ostatni metal – jak wiadomo z historycznych wzmianek – kopano, jako galenę, w lasach w okolicy Boronowa. Do dzisiaj znajdują się tam stare ślady górnicze. Zapewne sam Sędziwój pomagał Wolskiemu w odkrywaniu, za pomocą różdżki, najważniejszych złóż rud żelaza i ołowiu krzepickiego zagłębia górniczego i hutniczego, gdzie ołów i żelazo były potrzebne do fabrykacji amunicji, dział armatnich, blach, mieczów, noży i nawet igieł, które to wyroby rozwożono po całym kraju.
W pierwszej poł. XVII w. wiara w możliwość otrzymywania złota z innych metali zaczyna powoli wyraźnie słabnąć. zawiedzeni bogaci mecenasi przestają się interesować nawiedzonymi alchemikami i zamykają przed nimi swoje szkatuły.
Michał Sędziwój opuszczony przez możnych przyjaciół emigruje do Niemiec, a potem do Austrii. Przyczynia się tam do odkrycia kilku złóż rud i co za tym idzie – do powstania nowych kopalń, za co cesarz Ferdynand II nagrodził go miasteczkiem śląskim o nazwie Krawarz oraz domem w Ołomuńcu, gdzie dożył 80 lat, umierając w roku 1636.
Michał Sędziwój, mimo wielu błędów, uważany jest do dzisiaj za protopastę chemików polskich.

ZBIGNIEW ZADRUSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *