- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

MALOWNICZY PARK KRAJOBRAZOWY

Jest lipcowy parny wieczór 2001 r. Mży lekki deszcz i powietrze przesycone parą wodną przypomina klimat, jaki panował miliony lat temu w okresie jurajskim na obszarze obecnej Europy, w tym i w Polsce. Stwierdzone metodą izotopową temperatury wody morskiej oceanu Tetydy wahały się wówczas w granicach 16 – 32 st.C., średnia zaś wynosiła 21 st.C. Temperatury powietrza były zapewne znacznie wyższe, sprzyjające gadom latającym, np. małym, bezogonowym pterodaktylom, czy większym, długoogniastym ramforynchom.
Oprócz aktualnej lipcowej aury nic nie przypomina, że żyjemy na osadach dawnego morza jurajskiego, utworach, które prawie zawsze stwarzają krajobraz zaskakujący fantazją współczesnej rzeźby, ulice Częstochowy są bowiem monotonne i płaskie, zawdzięczające ten wygląd grubemu, maskującemu płaszczowi osadów polodowcowych; jedynie w kilku miejscach: na zachodzie (Jasna Góra), na południu (Błeszno, Raków) oraz na wschodzie (Złota Góra, Osona, Przędziszów) teren wznosi się lekko ku górze tworząc wyżej wymienione wzgórza.
Miejsca, gdzie wychylają się spod młodszych skał osady morza jurajskiego są prawie zawsze zadziwiające i osobliwe. W Europie nie ma ich tak wiele, ale krajobraz jaki tworzą jest niezwykle urozmaicony.
We Francji są to dzikie, bezludne okolice północnego skłonu Pirenejów, Langwedocji i Kraju Basków, pocięte wąwozami, na których dnie szumią kapryśne potoki, znikające w szczelinach i czeluściach licznych jaskiń, aby znowu pojawić się na powierzchni parę kilometrów dalej. W Burgundii i Lotaryngii jurajskie wapienie krynoidowe i koralowe tworzą fantastyczne urwiska nad Mozelą. Dodatkowo malownicze wzgórza Cote-d’Or zbudowane z wapieni jurajskich, porośnięte są gęsto szpalerami winnic. Albo płaskowyż Causses, leżący na południe od Masywu Centralnego, o typowym krajobrazie krasowym, ze wspaniałymi jarami, rzekami podziemnymi, nagimi skałami i skąpą roślinnością … Natomiast we wschodniej Francji, gdzie występują obok siebie wychodnie wapieni i margli jurajskich o zróżnicowanej odporności na wietrzenie, wytworzyły się w efekcie wilgotne obniżenia bagnistej równiny Woevre z marglami w podłożu, oraz wapienne grzbiety i suche płaskowyże Langres Cote-d’Or we słynnymi kuestami wykorzystanymi przed drugą wojną światową pod budowę obronnej linii Maginota.
W Anglii ławice jurajskich wapieni i margli ze wspaniałymi, dobrze zachowanymi szkieletami gadów morskich, tworzą malownicze, strome brzegi (falezy) Lyme Regiz. W Niemczech – to niebezpieczne, ale urokliwe góry Jury Szwabskiej i Frankońskiej, zawdzięczające urozmaicony obraz swej rzeźby naprzemianległości ławic wapieni i margli tworzących nieprzerwaną, krętą linię 200-300 metrowych przepaści i urwisk.
Albo któż nie słyszał o cudownych, białych, rozległych falezach na Capri we Włoszech, zbudowanych z jurajskich wapieni koralowych?
U nas osady tego okresu geologicznego wychodzą na powierzchnię w obszarze pieczołowicie chronionych Pienin (Małe Pieniny, wąwóz Homole) oraz koło Nowego Targu (rez. geologiczny Skałki Rogoźnickiej), a przede wszystkim w pasie Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej (z kilkoma rezerwatami i Ojcowskim Parkiem Narodowym), ciągnącym się na przestrzeni ok. 100 km. I tutaj nie rozczarowują nas. Są zawsze te same: tworzą krajobraz pełen zadziwiających swą formą wysokich wapiennych skał i głębokich dolin. Liczne skałki wapienne, “twardziele” wypreparowane z miękkiego otoczenia, przybierają skomplikowane i dziwaczne kształty piramid, baszt, ambon, maczug, iglic i grzybów; jest piaszczysto, kamienisto i jałowo, z suchoroślami niekiedy bardzo rzadkiej proweniencji …
Pas Wyżyny biegnący z północo-zachodu na południowy wschód wznosi się do ok. 500 m npm. i odgraniczony jest od wschodu kredową Niecką Miechowską, a od zachodu Wyżyną Śląską z osadami starszymi od jury górnej. U północno-zachodniego krańca tego pasa, tam, gdzie wapienne, płytowo-skałkowe osady jurajskie przeważnie nikną już pod glinami, piaskami i żwirami polodowcowymi, usadowiła się Częstochowa, ale w “koronie” kilku wyniosłych wysp wapiennych utworzonych ze szczątków porozrywanej, głównie w trzeciorzędzie, twardej i długiej niegdyś bariery (kuesty) jurajskiej.
Historia tego miasta i jego rozwój są jak najściślej związane z warunkami geologicznymi okolic, z ich rzeźbą, zawodnieniem, z rudami żelaza w iłach jury brunatnej i doskonałymi surowcami budowlanymi.
Wzgórze, na którym zbudowano słynny klasztor, jest fragmentem wspomnianej wcześniej krawędzi utworzonej z twardych wapieni jury białej (stąd nazwa “Jasna Góra”), mającymi u swoich stóp miękkie, łatwo dające się zniszczyć przez erozję, iły jury brunatnej, na których bazują liczne – byłe i aktualne – cegielnie Gnaszyna i Kawodrzy.
Częstochowa jest miastem, do którego przybywają “od zawsze”, w celach religijnych, wielotysięczne pielgrzymki ludności z całego kraju oraz turyści zagraniczni, ale czy ktokolwiek wie, że w latach dwudziestych minionego wieku (oraz znacznie wcześniej) Częstochowa była także celem wypraw naukowych licznych geologów i paleontologów z całego świata, bo w odsłoniętych wówczas zboczach Jasnej Góry można było obejrzeć klasycznie rozwinięte warstwy górnojurajskie z olbrzymią ilością amonitów, tzw. “przewodnich”, podlegających szybkiej ewolucji i pozwalających na prześledzenie i wyodrębnienie krótszych okresów czasowych zawartych w poziomach tych warstw, oraz kolekcjonowanie tej unikalnej, skamieniałej fauny sprzed ok. 150 milionów lat? Wszystko to umożliwiały liczne kamieniołomy rozmieszczone na zachodnich stokach jasnogórskiego wzgórza.
Dzisiaj owe wspaniałe odkrywki geologiczne już nie istnieją, możemy jedynie oglądać ich resztki w załamaniach terenu, a i te już powoli nikną. Niegdyś w latach trzydziestych XX wieku, pasjonat i badacz tych stron – prof. S.Z. Różycki – postulował zachowanie kamieniołomów do celów naukowych i dydaktycznych, ale nikt z ówczesnych decydentów nie podjął poważnie tej myśli, aby stworzyć tutaj interesujący, unikalny obiekt, taki, jaki istnieje do dziś np. park Monceau w Paryżu, w dzielnicy Wagram, na północ od Sekwany, przy bulwarze de Courcelles (stacja metra “Monceau”), zaprojektowany jeszcze w XVII w. przez Carmontelle’a dla Filipa III Orleańskiego, w postaci “ogrodu malowniczego” (jardin pittoresque), dzisiaj oczywiście znacznie oswojonego formą z teraźniejszością, pierwotnie zawierał bowiem obfitość tzw. “fabryk” szokujących miłośników pejzażu. Po przekształceniu parku w ogród publiczny większość z nich zniknęła. Do dziś przetrwały tylko kolumnady Naumachii, piramida, kilka zruinowanych kolumn ze świątyni Marsa i inne, tzw. “grobowce”.
Projekt parku prof. Różyckiego przy Jasnej Górze przewidywał również szereg “osobliwości” w formie zgromadzenia pod gołym niebem, na trawnikach, kilku ciekawych obiektów, jak np. wielkie buły sferosyderytów z okolicznych kopalń, skamieniałe pnie drzew “zbudowane” z rud żelaza, konkrecje z okolic Zalesic (tzw. “kule szwedzkie”), duże skamieniałości ze Złotej Góry itp., a także stworzenie ogrodu skalnego złożonego z flory charakterystycznej dla skałek jurajskich, oraz fragmentu lasu bukowego …
Nam pozostały dzisiaj tylko nieziszczone marzenia o zieleni niebanalnego parku w białej oprawie wapiennych skał, pełnych, olbrzymich (do 1 m średnicy!), rzadkich i wymarłych już gatunków amonitów i innych ciekawych, unikalnych skamieniałości …
Prawdziwa, żywa lekcja historii ewolucji życia na Ziemi – w samym centrum (prawie!) znanego na cały świat miasta – została zaprzepaszczona.

ZBIGNIEW ZADRUSKI

Podziel się: