MAŁA KROPKA / Mur berliński


Zburzenie muru berlińskiego i zjednoczenie Niemiec wraz z rozpadem Związku Radzieckiego stanowiły właściwe zakończenie II wojny światowej. Ci, którzy ją wywołali: Niemcy i sowiecka Rosja okazali się jej ostatecznymi i końcowymi sukcesorami.

 

Nastąpiło tylko przeszacowanie depozytów i wymiana walorów. Niemcy, występujące pod osłonowym kryptonimem Unii Europejskiej, otrzymały pod swą kuratelę postsowieckie republiki: Estonię, Łotwę, Litwę oraz demoludy: Polskę, Czechosłowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię… Rosja utrzymała w swej władzy i uzurpacji Białoruś, Ukrainę, Mołdawię i całą azjatycką resztę.

Patrzyło na to wszystko i bezustannie patrzy zimne, szydercze i władcze: prusko-rosyjskie oko Królewca, czule i bezwzględnie doglądające bezpieczeństwa i rozkwitu  nowej odsłony sojuszu Rosji i Niemiec.

Cóż jeszcze widziało zimne i szydercze, ale i zachwycone rosyjsko-pruskie oko Królewca? Kolejną odsłonę cynizmu i tchórzostwa tzw. zachodu: w USA, Wielkiej Brytanii i Francji okrzyczano zjednoczenie Niemiec i „rozpad” Związku Sowieckiego jako triumf demokracji i wolności oraz ostateczne przekreślenie Jałty.

A przecież stało się całkowicie odwrotnie. Niemcy odebrały z rąk Rosji depozyt państw Europy Środkowo-Wschodniej tylko po to, by je od siebie uzależnić. A co do Jałty, to nie nastąpiło przekreślenie jej skutków, lecz ich odwrócenie, i tym samym – ostateczne, definitywne i diabelsko przewrotne usankcjonowanie postjałtańskiej rzeczywistości. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych światu ukazała się bowiem naga i okrutna prawda: ostatecznymi zwycięzcami II wojny światowej okazali się ci, którzy ją wywołali – Niemcy i Rosja.

Ten gigantyczny, geopolityczny sukces – Niemcy i Rosja, nie zasypując gruszek w popiele, zaczęły przekuwać w projekt godny ich historycznych, imperialnych ambicji – panowania nad światem – w postaci budowy rosyjsko-niemieckiego wału atlantycko-pacyficznego, od Lizbony po Władywostok.

Robota szparko postępuje, a ostatnio wsparł ją nawet, poprzez zgodę na Nord Stream 2, sam prezydent USA – Joe Biden.

SZYMON GIŻYŃSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *