- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

KOLEGIUM ZAMKNIĘTE

Częstochowskie kolegium d/s wykroczeń rocznie rozpatrywało ok. 9 tys. spraw. Zwykle były to drobne przypadki chuligaństwa, naruszenia porządku, przepisów ruchu drogowego. Siedzibę kolegium ktoś jakby specjalnie wybrał, by pasowała do tego typu spraw. Dawny budynek koszarowy, siedziba przedwojennej policji i powojennej milicji. Podziemia były świadkami łamania kości w latach pięćdziesiątych; o tym, iż była tu katownia ubecka przypomina tablica pamiątkowa. Brudny, zatęchły korytarz, pełniący rolę poczekalni. Mała salka rozpraw, gdzie “trójka” (wykwalifikowany prawnik i dwóch ławników) wyrokowała kary za życiowe błędy.
Już w czasach Władysława Jagiełły przyjęto zasadę, że nikt nie może być więziony bez wyroku sądu. Każde odstępstwo od zasady, że wymiar sprawiedliwości jest wyłączną domeną sądu kwestionuje podstawowe prawa człowieka. Jesteśmy przyzwyczajeni nie rozróżniać co jest naszym prawem, a co wolą rządzących. Dlatego przekazanie rozpatrywania wykroczeń sądom traktowane jest u nas z niechęcią. Po co? Najważniejsza jest skuteczność. W drobnych wykroczeniach wystarczyłby obdarzony większą władzą policjant. Łapałby chuligana, sam decydował o jego winie i sam wymierzał karę. Wsadzałby go na tydzień czy miesiąc do “ciupy”, nakładałby grzywnę, nakazywałby odpracować mu karnie 100 godzin przy zamiataniu ulic. Jestem pewny, że tego typu rozwiązanie zyskałoby dziś większe poparcie społeczne niż przekazanie wykroczeń sądom.
System “władza rządzi, władza karze” był uważany za coś naturalnego przez pięćdziesiąt lat. Do 1990 r. administracyjne kolegia d/s wykroczeń mogły karać grzywną do wysokości 2,5 krotnej średniej pensji, 3 miesiącami aresztu i tzw. konfiskatą narzędzia przestępstwa. To ostatnie mogło oznaczać (były takie przypadki w latach 80-tych) zabranie samochodu służącego do przewożenia nielegalnych ulotek. Kolegium było dwuinstancyjne. Pierwsza instancja funkcjonowała w Urzędzie Miasta, druga w Urzędzie Wojewódzkim. W latach osiemdziesiątych odwołać się do sądu można było jedynie od nałożonej kary aresztu. Przy czym odwołanie nie wstrzymywało wykonania kary aresztu. Immunitet dla członka
Miałem przyjemność dobrze poznać ten system. Pamiętam jak skazywany byłem w oparciu o zarzuty dziś wyglądające na absurdalne. Za udział w jednoosobowej manifestacji nielegalnej… Za udział w nielegalnym zgromadzeniu czterech osób w moim mieszkaniu prywatnym… Tak było. Słowo milicjanta będącego jednocześnie oskarżycielem publicznym i świadkiem było decydujące. Kolegium sankcjonowało wyrok wymierzany przez funkcjonariusza spraw wewnętrznych.
Ktoś może powiedzieć, że sprawy polityczne dotyczyły niewielu. Uproszczony system karania gwarantował za to ład i porządek. Surowymi i szybkimi karami ograniczano chuligaństwo. Jest to mit. Jeden z mitów gloryfikujących PRL. Chuligaństwo kilkanaście lat temu było nie mniejsze niż dziś. Za to “przewalone” miał każdy, kto z jakiegokolwiek powodu podpadł milicjantowi. Stąd tak pokornie tytułowano milicję – “władzą”. Dodajmy jeszcze jeden drobiazg. Członka PZPR nie można było ukarać bez zgody właściwej instancji partyjnej. Istniał swoisty immunitet dla członków.
Po 1990 r. wprowadzono istotną zmianę funkcjonowania kolegium. Pozostawiono pierwszą instancję jako organ administracyjnego wymiaru kary. Drugą instancją stał się Sąd Rejonowy. Innymi słowy, wprowadzono kontrolę sądu nad orzecznictwem w sprawach o wykroczenie. Takie rozwiązanie, połączone z wprowadzoną równolegle reformą sądownictwa powszechnego gwarantującą faktyczną niezawisłość sądu, przyczyniło się do radykalnej poprawy jakości orzecznictwa. Do skazania nie wystarczyły tylko słowa policjanta, obwinionemu winę należało dowieść. Logicznym krokiem dalej musiało być pełne dostosowanie się do standardów cywilizacyjnych i całkowite przekazanie wykroczeń sądom. Niestety, ten słuszny krok trafił w niezbyt odpowiedni moment. Na jakość i szybkość orzecznictwa rzutować będą niekorzystne uwarunkowania. Pierwsze – niedoinwestowanie i słabość kadrowa sądów. Jest to ewidentne zaniechanie obciążające większość rządów po 1990 r. Co roku ustawy sejmowe zwiększają liczbę spraw prowadzonych przez sądy. W ślad za tym nie idzie odpowiednie zwiększenie ilości sędziowskich etatów ani nakłady na poprawę warunków ich pracy. W Częstochowie powinniśmy to wiedzieć bardzo dobrze. Nasz budynek sądów przy ul. Dąbrowskiego (dzielony z prokuraturą) dawno już przekroczył poziom zatłoczenia. Sąd ratuje się otwierając placówki w innych miejscach. 9 tys. spraw o wykroczenia może nie mieć kto i gdzie rozpatrywać. Przedawnienie w takich sprawach następuje po 2 latach, możliwe więc, że zator spowodowany niewydolnością sądu doprowadzi do nieukarania wielu sprawców ewidentnych wykroczeń.

Amerykanie lubią się sądzić

Kiedy w Stanach Zjednoczonych policja kontroluje kierowcę naruszającego przepisy zwykle pada standardowe pytanie – grzywna czy idziemy do sądu? W 90% odpowiedź jest równie standardowa – idziemy do sądu. Amerykanie lubią się sądzić. Nie dziwią tu nikogo sprawy w banalnych kwestiach (np. naruszenie prywatności przez wejście na czyjś trawnik). W przeciętnym amerykańskim mieście, liczącym 80 tys. mieszkańców jest średnio 2-3 razy więcej spraw niż w naszym sądzie rejonowym. Co dziwne, mniej jest sędziów. Jednocześnie pilnuje się ściśle standardu – każda sprawa, niezależnie czy bardziej lub mniej skomplikowana, ma być rozstrzygnięta w ciągu 3 miesięcy!
Sądy w Stanach działają jednak pod presją, która w Polsce uważana jest za barbarzyństwo. Sędziowie są wybierani przez obywateli. Tak samo jak wybierani są szefowie policji, straży pożarnej, prokuratorzy itd. Wybierany przez społeczeństwo sędzia musi sprostać społecznym oczekiwaniom, demokracja kontroluje i narzuca wysokie standardy. A kto kontroluje i narzuca standardy naszym sędziom? Kto ocenia ich pracę? Ano właśnie. Wszelka władza demoralizuje, władza absolutna demoralizuje absolutnie – a sędziowie w granicach określonych prawem mają władzę absolutną.
W sensie skuteczności ścigania sprawców wykroczeń nie spodziewajmy się poprawy. W najlepszym wypadku, będzie tak samo. Ale będzie normalniej. W przyszłości daje to gwarancję lepszej ochrony naszych podstawowych praw. W przyszłości, bo najpierw musimy zrozumieć, że nasze prawa mają jakąś wartość.

NOWE ZADANIA

Sędzia Bogusław Zając – rzecznik prasowy częstochowskiego sądu: – Dla nikogo nie było zaskoczeniem, że po upływie 4 lat od dnia wejścia w życie Konstytucji obowiązki kolegiów przejmą sądy. W Częstochowie działa już sąd grodzki, tworzony jest także jeden zamiejscowy w Kłobucku. W stopniu zadowalającym bieżąca praca byłaby możliwa, gdybyśmy posiadali 18 sędziów. Niestety, już dziś wiemy, że z powodu niewystarczających środków finansowych możemy liczyć na 6 etatów. A obecnie mamy zaledwie 4. Częstochowa w skali kraju nie jest żadnym wyjątkiem. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że będzie ciężko. Z drugiej jednak strony, zgodnie zresztą ze standardami europejskimi, orzekanie przejmą profesjonaliści i choćby dlatego można ufać w ich kompetencje i sprawność działania.
Agnieszka Miedzińska – były radca kolegium do spraw wykroczeń: – Do tej pory – oprócz funkcji przewodniczących, których mianowała Rada Miasta – pozostałe 8 osób zatrudnione były i są nadal przez sąd w Częstochowie. W tej kwestii nic nie uległo zmianie. Również, jeśli chodzi o lokalizację, w dalszym ciągu sprawy rozpatrywane będą w budynku przy ulicy Popiełuszki. Uchwałą Rady Miasta Częstochowy, w 1999 roku, powołano 75 członków kolegium. Funkcje przewodniczących pełniło około 20 osób. Dziś, zamiast nich, w sprawach o wykroczenia orzekać będą sędziowie. Byli przewodniczący wrócą do swoich poprzednich zajęć. Nowy wydział przejmie oczywiście wszystkie zadania związane z wykroczeniami, ponadto, drobne sprawy cywilne, karne. Zostanie więc rozszerzony zakres pracy.
Jarosław Jaworski – kierownik referatu Straży Miejskiej w Częstochowie: – Dla nas nowa sytuacja nie oznacza żadnej zmiany. Kierujemy się przepisami Kodeksu Postępowania w sprawach o wykroczenia. Nadal karać będziemy osoby zakłócające porządek, niszczące miejsca publiczne, zanieczyszczające otoczenie, itd. Nowe przepisy absolutnie nie oznaczają bezprawia. Od kilku tygodni prowadzimy szkolenia strażników miejskich. Uczymy się wypełnienia nowych druków i protokołów. Oczywiście, zwiększy się w związku z tym dokumentacja każdej sprawy. Nasze dotychczasowe działania zazwyczaj kończyły się przed kolegium do spraw wykroczeń. Będziemy musieli przyzwyczaić się do faktu występowania przed sądem. Myślę, że wielu strażników miejskich obawia się rygorystycznego nastawienia sądów, większej precyzji i, co tu dużo mówić, biurokracji. Wypełnimy jednak wszystkie swoje zadania.
Sławomir Jędrak – Sekcja Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej w Częstochowie: – Około 3 tysięcy spraw rocznie trafiało do kolegium. Dla nas różnica polega na tym, że teraz te wnioski kierować będziemy do sądów. Wydłuży się czas oczekiwania na rozprawę i pięciokrotnie wzrosną koszty, z czym liczyć się powinna strona przegrana. Szczególnie dotkliwie odczują to pokrzywdzeni w kolizjach drogowych.

JAROSŁAW KAPSA RENATA KLUCZNA

Podziel się: