INTERWENCJA. Lekarze z Parkitki nie rozpoznali objawów wskazujących na udar mózgu


– W stanie zagrożenia życia nie otrzymałam prawidłowej pomocy medycznej od lekarzy ze szpitala na Parkitce. Nie rozpoznali objawów udaru mózgu i odesłali mnie do domu – mówi „Gazecie Częstochowskiej” pani Jadwiga z Częstochowy.

Pani Jadwiga od wielu lat jest pracownikiem Poczty Polskiej. We wrześniu 2015 roku przeżyła horror. – W sytuacji dla mnie bardzo krytycznej nie otrzymałam prawidłowej pomocy medycznej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Najświętszej Maryi Panny na Parkitce w Częstochowie. Miałam udar mózgu, a lekarze nie rozpoznali choroby i wypuścili mnie do domu. Gdyby nie pomoc moich koleżanki i kolegi z pracy oraz mojej starszej cioci nie wiem, co by się ze mną stało, w stanie zagrażającym mojemu życiu – mówi pani Jadwiga, która zgłosiła się do naszej Redakcji z prośbą o interwencję w jej sprawie.
Jak relacjonuje działy się z nią dziwne rzeczy i w była w stanie nieświadomości. Cały ciąg zdarzeń zna z relacji osób trzecich: aptekarki ze Stradomia, kolegów z pracy i wreszcie z opisów dokumentów. Wszystko zaczęło się w aptece na Stradomiu, gdzie 8 września 2015 roku pani Jadwiga poszukiwała pomocy. – Nie wiem jak znalazłam się w osiedlowej aptece, ale to tam udzielono mi pierwszej pomocy – mówi nasza Czytelniczka. Jak wyglądało to spotkanie czytamy w opisie farmaceutki. – „Pani przyszła do nas z prośbą o pomoc w dotarciu do lekarza, z którym, jak zapewniała, była umówiona na wizytę. Wykonałam kilka telefonów do poradni przy szpitalu na Parkitce, ale okazało się, że nie była to prawda. Poważnie zaniepokoiłam się stanem pani Jadwigi. Ciągle powtarzała, że źle się czuje i ma mętlik w głowie. Z mojej analizy sytuacji wynikło, kobieta ma objawy zaburzenia pamięci. Mówiła bardzo chaotycznie: raz w miarę logicznie, a zaraz nie pamiętała, co mówiła przed chwilą. Gdy zaczęła w kółko powtarzać te same zdania, wezwałam pogotowie. Sanitariusze zbadali ją i kiedy nie umiała powiedzieć, jaki jest dzisiaj dzień i rok zabrali ją do szpitala. Potem zadzwoniłam pod numer telefonu, który pani Jadwiga miała spisany na kartce. Był to telefon do jej koleżanki z pracy, która potwierdziła, że z panią Jadwigą od kilku dni dzieje się coś niedobrego, dlatego radziła jej udać się do lekarza.”
Pani Jadwiga nie zdawała sobie sprawy, co się z nią dzieje. – Jak przez mgłę pamiętam, że byłam w jakimś obcym miejscu, gdzieś jechałam. Potem dowiedziałam się, że pogotowie zawiozło mnie do szpitala na Parkitkę. Tam jednak lekarze zamiast zdiagnozować przyczynę mojego stanu zdrowia, skupili się na tym, że mam zastawkę w głowie, którą wszczepiono mi 24 lata temu. Zastawka nie stwarzała mi żadnych kłopotów. Normalnie funkcjonowałam. Skończyłam studia językowe. Pracuję. Natomiast niektórzy lekarze z Parkitki fakt wszczepionej zastawki w głowie chcieliby przedstawić mi jako „niesamowity defekt” i wpędzić mnie w poczucie niższości. Ja w związku z tym żadnego poczucia niższości nie mam i mieć nie zamierzam – mówi pani Jadwiga. – Po konsultacjach lekarza neurochirurga i lekarza młodszego asystenta wypuszczono mnie do domu z zaleceniem zgłoszenia się do poradni neurochirurgicznej za cztery tygodnie. To było dziwne, bo przecież – co wynika z karty lekarza pogotowia – już on po zbadaniu mnie sugerował przyjęcie na oddział neurologiczny. Na karcie pogotowia ratunkowego lekarz wyraźnie stwierdził, że mam zaburzenia pamięci, wzroku, słowotok i wskazał leczenie neurologiczne. Ale lekarz neurochirurg, który mnie badał zbagatelizował sprawę. Był tak roztargniony, że nawet nie wiedział jaki był rok, bo na karcie konsultacyjnej zamiast 2015 napisał 2014 rok – opowiada pani Jadwiga.
A jej stan był bardzo poważny i mogło dojść do tragedii, bo przechodziła udar niedokrwienny mózgu, co na drugi dzień stwierdzili lekarze ze szpitala na Zawodziu. A wcześniej także lekarz z poradni pierwszego kontaktu, do którego po wypisie z Parkitki zawieźli panią Jadwigę jej koleżanka i kolega z pracy, stwierdził zły stan pacjentki. – Do szpitala na Zawodziu trafiłam na następny dzień dzięki mojej cioci. Była bardzo zaniepokojona moim stanem, bo ciągle mówiłam nielogicznie i bardzo chaotycznie. Tym razem to ciocia wezwała karetkę pogotowia. I jak potem się okazało był to ostatni dzwonek, aby mnie uratować – opowiada pani Jadwiga.
To lekarze w szpitalu na Zawodziu uratowali panią Jadwigę. Po prawidłowej diagnozie neurologa, podjęli odpowiednie leczenie. W opisie lekarz neurolog, a nie neurochirurg – co stanowczo podkreśla pani Jadwiga – stwierdził: „Pacjentka przyjęta na oddział z powodu spowolnienia psycho-ruchowego, zawrotów głowy, zaburzeń równowagi, a także pogarszającego się wzroku, zaburzeń ruchu gałek ocznych oraz przymusowych kurczów powiek.” To opis typowych objawów udaru niedokrwiennego mózgu. Świadomość odzyskałam po kilku dniach. Podano mi kroplówki na ukrwienie mózgu i odpowiednie lekarstwa. Powiedziano mi, że objawy udaru już z pewnością były poprzedniego dnia. Nawet wyniki badań tomografii komputerowej ze szpitala na Parkitce i na Zawodziu były porównywalne, ale na Zawodziu przyjęto mnie na oddział neurologiczny, a z Parkitki bezprawnie odesłano mnie do domu – mówi pani Jadwiga.
Pani Jadwiga, gdy pozyskała całą wiedzę o jej potraktowaniu w szpitalu na Parkitce, rozpoczęła batalię o wyjaśnienie sprawy. Jej intencją było także wykazanie, że lekarze z Parkitki zlekceważyli jej stan chorobowy i narazili ją na poważne zagrożenie życia i zdrowia.
– Niekompetencja lekarzy ze szpitala na Parkitce, którzy nie rozpoznali choroby, nie może pozostać bezkarna. Jeżeli szpital i lekarze nie poniosą żadnej odpowiedzialności za narażenie mojego zdrowia i życia, to w poczuciu swojej bezkarności będą tak samo postępować z innymi ludźmi. Nie każdy będzie mieć tyle szczęścia co ja, żeby w miarę szybko znaleźć się w innym szpitalu, gdzie zostanie udzielona mu odpowiednia pomoc – stwierdza pani Jadwiga. I dodaje: – Gdybym zgodnie z zaleceniem lekarzy z Parkitki czekała 4 tygodnie z udaniem się do poradni na kontrolę, dzisiaj pewnie byłabym „warzywem”, o ile w ogóle bym żyła. Sprawa nie dotyczyła przecież jakiejś błahostki, ale mózgu i mogących nastąpić poważnych powikłań i nieodwracalnych konsekwencji. Dlaczego neurochirurg nie napisał w karcie konsultacyjnej, że konieczna jest konsultacja neurologiczna? Jest to podobno lekarz doświadczony…. Więc skąd taka decyzja? Czy była to zła wola wobec pacjenta? Nie widzę żadnego powodu, żeby lekarze, którzy narazili mnie na kalectwo, mieli uniknąć odpowiedzialności – komentuje pani Jadwiga.
Pani Jadwiga napisała do różnych instytucji wiele interwencyjnych pism, ze szczegółowym opisem przebiegu zdarzeń. Udokumentowała je kopiami kart medycznych, relacjami świadków. Pisma poszły, między innymi, do Wydziału Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, Narodowego Funduszu Zdrowia, Ministerstwa Zdrowia, Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy w Warszawie. Niestety, nie odniosły one oczekiwanego efektu. – W mojej sprawie odbywa się typowa spychologia, ale trudno się dziwić, skoro Okręgowym Rzecznikiem Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy w Częstochowie jest lekarz pracujący na Parkitce, a przewodniczącym Sądu Lekarskiego w Częstochowie jest jeden z dyrektorów szpitala na Parkitce – stwierdza częstochowianka.
Ówczesna dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie Barbara Magnuszewska-Pankiewicz w odpowiedzi na zapytanie Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego stwierdza (pismo z 12 września 2016 r.), że lekarze, którzy przyjmowali pacjentkę podtrzymują swoje rozpoznania, w których – jak twierdzą – nie zdiagnozowali u pani Jadwigi cech ogniskowego uszkodzenia Ośrodkowego Układu Nerwowego i nie widzieli podstaw do rozpoznania udaru mózgu. Stwierdzili również – pisze pani dyrektor – że pacjentka w momencie wypisu ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego była przytomna, w pełnym kontakcie logiczno-słownym. (…). – Jak było naprawdę wskazują wypowiedzi świadków i dokumenty innych lekarzy: ze Szpitala na Zawodziu oraz Przychodni Rejonowej, gdzie zawieźli mnie przerażeni moim stanem znajomi (koleżanka i kolega z pracy), po odesłaniu mnie ze szpitala na Parkitce – komentuje wyjaśnienia pani dyrektor WSS pani Jadwiga.
O pilne przekazanie akt i wyjaśnienie sprawy związanej z panią Jadwigą do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Częstochowie zwrócił się Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej z Warszawy. Dokumentacji jednak nie otrzymał, bo jak wyjaśniał mu Rzecznik z Częstochowy zostały one przekazane do Okręgowego Sądu Lekarskiego w Częstochowie.
– To celowa kołomyja. Pisma krążą, aby moją sprawą nie zajęła się Warszawa. Przekazano ją do Częstochowskiego Sądu Lekarskiego, choć wcześniej umorzył ją częstochowski Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy. I sprawa utknęła – mówi pani Jadwiga. Ale nie rezygnowała z walki o sprawiedliwość. W ostatniej nadziei skierowała sprawę do Prokuratury (pismo z dnia 6 października 2017 roku), która nadała bieg zawiadomieniu o ewentualnym popełnieniu przestępstwa przez lekarzy ze szpitala na Parkitce. – Policjant prowadzący sprawę poinformował mnie, że przesłuchał już świadków i zebrał dowody. Uzupełnienie dokumentów złożyłam do Prokuratury Rejonowej Częstochowa Północ. Jeśli zawiodły kontrolne instytucje medyczne, to mam nadzieję, że sprawiedliwości dowiodę w Prokuraturze – mówi pani Jadwiga.

Do aktualnej dyrekcji WSS na Parkitce wysłaliśmy zapytania o wyjaśnienie sprawy. Czekamy na odpowiedź.

Sprostowanie
Na wniosek rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. NMP w Częstochowie o sprostowanie, która zarzuca nam, że w artykule znalazły się treści niezgodne z prawdą: bowiem napisaliśmy, że „Do aktualnej dyrekcji WSS na Parkitce wysłaliśmy zapytania o wyjaśnienie sprawy. Czekamy na
odpowiedź.” Pani Rzecznik twierdzi, że “do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. NMP w Częstochowie nie
przekazano żadnych zapytań w zakresie tematyki artykułu z redakcji Tygodnika Regionalnego “Gazeta Częstochowska”.
prostujemy, że pytania skierowane do Dyrekcji Szpitala dotyczące sprawy pani Jadwigi przekazaliśmy na ręce Rzecznika Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, który jest oficjalnym przedstawicielem Dyrekcji w kontaktach z mediami. Zapytania zostały wysłane 6 sierpnia 2018 roku na e-mail rzecznika WSS. Artykuł opublikowaliśmy 10 dni później.

Poniżej kopia e-maila:

— Treść przekazanej wiadomości —
Temat: Gazeta Częstochowska
Data: Mon, 6 Aug 2018 09:51:30 +0200
Nadawca: urszula.gizynska@gazetacz.com.pl
Adresat: rzecznik@szpitalparkitka.com.pl

zapytanie prasowe

Szanowna Pani Rzecznik

uprzejmie proszę o odpowiedź:

Czy lekarze diagnozujący p. Jadwigę Cichecką na izbie przyjęć 8 września 2015 roku, którzy nie ocenili prawidłowo objawów chorobowych pani Cicheckiej (przechodziła objawy udaru niedokrwiennego mózgu), po interwencji pacjentki złożyli jakieś wyjaśnienia i czy szpital wyciągnął wobec nich konsekwencje?

Gwoli dopełnienia: dzień później pani Cichecka z takimi samymi objawami została przyjęta do miejskiego szpitala, bo fachowcy rozpoznali jej stan chorobowy.

Z poważaniem


Urszula Giżyńska
Redaktor Naczelny Gazety Częstochowskiej

tel. 504 076 535
redakcja@gazetacz.com.pl
www.gazetacz.com.pl

RODO
Uprzejmie informujemy, że Pani/Pana adres e-mail znajduje się w naszej bazie danych.
Dzięki temu możemy wysyłać do Pani/Pana informacje prasowe, z których korzysta Pani/Pan lub może skorzystać w dowolnie wybranym przez siebie momencie.

W związku z tym, że 25 maja 2018 r. weszło w życie “RODO” (unijne ogólne rozporządzenie o ochronie danych), zaktualizowaliśmy zapisy naszej Polityki prywatności, dotyczące zasad przetwarzania i ochrony danych osobowych i jesteśmy zobowiązani do poinformowania Pani/Pana o tym fakcie (obowiązek informacyjny).

Dane osobowe
1. Wszelkie dane osobowe powierzone firmie Przedsiębiorstwo Wydawnicze Produkcyjne i Usługowe „Gazeta Częstochowska” Sp. z o.o. przez Użytkowników i/lub Klientów są przetwarzane przez Administratora Danych Osobowych, którym jest GAZETA CZĘSTOCHOWSKA PRZEDSIĘBIORSTWO WYDAWNICZE PRODUKCYJNE I USŁUGOWE SP Z O. O., REGON 150006472, NIP 5730014566, KRS 0000474696, zwanej dalej: GAZETA
2. GAZETA zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (w skrócie „RODO”), w pełni uznaje i szanuje prawo Użytkowników i Klientów do prywatności i ochrony danych osobowych.
3. GAZETA nie sprzedaje, nie udostępnia i nie użycza osobom trzecim danych osobowych Użytkowników i Klientów oraz zobowiązuje się nie odwołać tej reguły kiedykolwiek w przyszłości.
4. Państwa dane osobowe (imię, nazwisko, dane adresowe, telefon, e-mail, IP oraz (opcjonalnie): nazwa firmy i NIP, będą przetwarzane przez GAZETA wyłącznie w poniższych celach:
• wysyłki materiałów prasowych, wizerunkowych (PR) oraz informacyjnych i ofertowych,
• wysyłki zaproszeń/ informacji na temat organizowanych wydarzeń.
5. Podanie danych osobowych jest dobrowolne, jednak jest niezbędne do przesyłania powyższych informacji.
6. Z zastrzeżeniem ograniczeń wynikających z RODO i innych przepisów prawa, posiadasz prawo dostępu do treści Swoich danych osobowych oraz prawo ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych osobowych, prawo wniesienia sprzeciwu, prawo do cofnięcia zgody a także masz prawo wniesienia skargi do organu nadzoru, gdy uznasz, że przetwarzanie Twoich danych osobowych narusza przepisy RODO.
7. Kontakt z osobą nadzorującą przetwarzanie danych osobowych w GAZETA jest możliwy drogą elektroniczną pod adresem e-mail: redakcja@gazetacz.com.pl.
8. Twoje dane osobowe będą przechowywane jedynie przez okres realizowania przez GAZETA zadań wypływających z wpisu do CEiDG. Wraz z zaprzestaniem działań firmy GAZETA nie zostaną przekazane żadnym innym podmiotom ani osobom prywatnym
Cookies (Ciasteczka)
1. Strona www GAZETA wykorzystuje technologię cookies, tj. informacji zapisywanych przez serwer na komputerze użytkownika, które serwer ten może odczytać przy każdorazowym połączeniu się z tego komputera.
2. Nasze „ciasteczka” nie zawierają żadnych danych osobowych.
3. Warunkiem działania cookies jest ich akceptacja przez przeglądarkę i nie usuwanie ich z dysku. Więcej informacji na temat cookies dostarczają instrukcje poszczególnych przeglądarek.
Statystyki
Do analizy statystyk www używamy narzędzi udostępnionych przez Google.
Partnerzy
GAZETA nie odpowiada za politykę prywatności innych stron internetowych, zarówno tych dostępnych dzięki linkom umieszczonym na naszych stronach, jak i tych, które umieszczają linki kierujące do nas.
Jeśli akceptuje Pan/Pani aktualne zapisy Polityki prywatności, nie musi Pan/Pani nic robić.
Jeśli ma Pan/Pani pytania dotyczące Pana/Pani danych osobowych lub chce je Pan/Pani usunąć, prosimy o kontakt z nami pod adresem:
redakcja@gazetacz.com.pl

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *