Gazowo-elektryczne bomby pod Jasną Górą


Prezydent Częstochowy z SLD dopuścił do ruchu 40 łatwopalnych autobusów miejskich o niesprawdzonej konstrukcji czym naraził na śmiertelne bezpieczeństwo mieszkańców Miasta, a na skutek podejrzanej transakcji miasto straci blisko 100 milionów złotych i najprawdopodobniej wszystkie pojazdy.

W piątek 30 kwietnia 2017 roku, późnym popołudniem autobus częstochowskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego linii nr 11 staje w płomieniach. Na szczęście nikomu nic się nie stało bo kierowca wcześnie zauważył dym, natychmiast zatrzymał autobus i zdołał wyprowadzić pasażerów. Szybkość reakcji kierowcy zapewne wynikała również z faktu, że jest to już trzeci pożar autobusu tego typu, choć te fakty władze Częstochowy próbowały skrzętnie ukrywać przed opinią publiczną, ale kierowcy swoje wiedzą i nowiutkie Solarisy szybko zyskują złą sławę i przydomek – zapalniczki. Jednak pomimo szybkiej interwencji Straży Pożarnej pojazd spalił się doszczętnie. Samą akcję gaśniczą strażacy określają jako wyjątkowo trudną i bardzo niebezpieczną. Autobus bowiem jest niespotykaną nigdzie na świecie hybrydą o napędzie elektryczno – gazowym więc płonący jak pochodnia pojazd może w każdej chwili eksplodować zwłaszcza, że pod wpływem żaru rozszczelnią się zbiorniki z gazem. I tu znowu duży fart bo pożar zdążył się na przedmieściach Częstochowy, a nie w centrum miasta. Po kilkudziesięciu minutach od zgłoszenia cztery zastępy strażaków zdołały wreszcie ugasić ogień ale 40 nowiutkich autobusów hybrydowych ( minus jeden spalony) dopiero co zakupionych przez władze miasta i prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka zostaje wycofanych z użytkowania i zapewne nigdy już na ulice nie wyjadą i nigdy nie powinny znaleźć się na ulicy, w szczególności wożąc pasażerów bo zagrażają życiu.

Kupię skodę na wodę.

A miało być tak pięknie MPK w Częstochowie otrzymało środki w kwocie niemal 66 milionów złotych na zakup autobusów w ramach realizowanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej programu „Gazela. W 2016 roku władze Częstochowy nie posiadały się z dumy. Miasto kupiło 40 autobusów Solbus o hybrydowym napędzie gazowo-elektrycznym. Na ten zakup otrzymały 66 mln złotych od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. ”. Częstochowa miała być pionierem, bo żadne z polskich miast nie zdecydowało się wcześniej na zakup autobusów z napędem hybrydowym elektryczno-gazowym. I nie tylko polskich bo zamówiony autobus jest prototypem. Takiego napędu nie stosuje się nigdzie na świecie właśnie z uwagi na niebezpieczeństwo pożaru i eksplozji zbiorników z gazem. Podobnie w mieszkaniach nie wolno krzyżować instalacji gazowych z elektrycznymi. Ale co tam. Skoro NFOŚGW chce dać 66 milionów złotych, a wkładem miasta ma być jedynie budowa stacji do napełniania gazu nie ma się przecież co przejmować takimi drobiazgami jak bezpieczeństwo pasażerów i mieszkańców Częstochowy.

Albo Ładę na gaz.

Już na etapie testów nowej konstrukcji , w listopadzie 2015 roku podczas jazdy testowej spłonęła przegubowa hybryda Solbusa skonstruowana wyłącznie dla Częstochowy. Pomimo poważnego pożaru, w którym spaliła się cała tylnia część autobusu, prototyp błyskawicznie uzyskuje homologację, na którą w opinii ekspertów należałoby poświęcić minimum pięć lat poważnych badań, tym bardziej, że producenci podzespołów nie zgadzali się na użycie ich w pojazdach wymyślonych przez Miasto. Dlatego też np. prądnice i silniki gazowe znaleziono w Czechach, komputery w Kanadzie, a kondensatory w Korei. Zbadano za to poziom hałasu jaki wytwarzała nowa konstrukcja i okazało się, że już tylko z tego powodu autobus nie powinien zostać dopuszczony do ruchu. Pomimo absurdalności całego pomysłu napędu gazowo – elektrycznego, braku należycie przeprowadzonych badań i testów dopuszczających pojazd do ruchu pasażerskiego oraz pierwszego poważnego pożaru tej konstrukcji władze Częstochowy podpisały umowę na dostawę 25 autobusów 12-metrowych oraz 15 autobusów przegubowych, 18-metrowych.

Zapalniczki.

Autobusy dostarczono do Częstochowy w iście stachanowskim tempie i już w styczniu 2016 roku zorganizowano uroczystą prezentację nowego cudu techniki. Na Placu Biegańskiego i w Alejach NMP ustawiono całą flotyllę pojazdów i na ich tle prezydent Krzysztof Matyjaszczyk z dumą rozpływał się jak bardzo innowacyjnym miastem jest Częstochowa , jak odważny jest projekt zakupu autobusów z napędem jakiego nie używa nikt na całym świecie, troską o czyste powietrze oraz nad komfortem pasażerów, którzy tym wizjonerskim i nowoczesnym wehikułem mieli podróżować. Szybko okazało się, że autobusy nowoczesne są tylko z nazwy. Pojazdy co chwila się psuły – bywały dni, kiedy tylko kilkanaście z nich było w stanie wyruszyć z bazy, reszta była niezdolna do jazdy. Na porządku dziennym były usterki kondensatorów i wycieki płynów. W sierpniu 2016 roku doszło do kolejnego pożaru autobusu już kursowego. Władze Częstochowy starały się ten fakt ukryć przed opinią publiczną nazywając niewielki co prawda pożar – „zadymieniem”. Jednak Gazeta Polska dotarła do pisma Państwowej Straży Pożarnej, w którym incydent sklasyfikowano jako „pożar mały”. Rzeczywiście dzięki przytomności kierowcy ogień udało się zdusić w samym zarodku ale przecież każdy pożar na początku jest „mały”. To wtedy hybrydowe Solbusy zaczęto nazywać zapalniczkami.

Dostawca za jeden uśmiech.

Zupełnie zdumiewający jest również model biznesowy przyjęty dla całej transakcji. Oto bowiem dostawę 40 autobusów o wartości 66 milionów złotych powierzono firmie Lider Trading Spółka z Ograniczoną Odpowiedzialnością o kapitale zakładowym 2 800 000,00 złotych, a więc kapitale nie pokrywającym nawet w małej części zobowiązań gwarancyjnych i serwisowych wynikających z dostawy autobusów. Lider Trading, spółka, która formalnie startowała przez ostatnie lata w przetargach a faktycznemu producentowi – znajdującemu się od dawna w stanie upadłości Solbusowi jedynie zlecała montaż pojazdów oraz dzierżawi zakład w Solcu Kujawskim. W takiej konfiguracji biznesowej i wobec gigantycznej odpowiedzialności gwarancyjnej za płonące cacka stało się to, co stać się musiało i co mógł przewidzieć już u początku tej transakcji każdy, kto ma elementarne pojęcie o biznesie, a w szczególności o oligarchiczno-postkomunistycznej jego odmianie. Lider Trading, dostawca autobusów – zapalniczek, postawiony został w stan upadłości. Miasto odzyskało co prawda niewielkie środki z tytułu niewykonanych napraw serwisowych ale w obliczu stanu, który można nazwać katastrofą również finansową jest kropla w morzu, a kolejne roszczenia Częstochowa może kierować już na Berdyczów.

Mistrzowie biznesu.

A katastrofa zbliża się nieuchronnie bo o swoje środki postanowił upomnieć się NFOŚiGW, który finansował przecież zakup autobusów kursujących po mieście, a nie nieruchomości stojących w zajezdni. Razem z odsetkami kwota, którą Częstochowa będzie zmuszona zwrócić, wyniesie zapewne blisko 100 milionów złotych. Stosowne pisma mają dotrzeć do częstochowskiego ratusza w najbliższych dniach. Rachunek końcowy wyniesie zatem minus 100 milionów oraz ogromny problem, co zrobić z eskadrą zagrażających życiu pojazdów, bowiem eksperci niezwykle sceptycznie wypowiadają się o jakiejkolwiek możliwości technicznej modernizacji inaczej należy się liczyć z koniecznością ( i kosztem) ich złomowania.
Odpowiedzialnym za ten stan rzeczy jest Prezydent Miasta Krzysztof Matyjaszczyk, (jednoosobowo w imieniu Miasta właściciel MPK), który do grona najbliższych współpracowników dobrał zasłużonych towarzyszy z SLD, jak Prezes MPK Roman Bolczyk , który za PRL-u był prokuratorem wojskowym, a ostatnio szefował również sądowi partyjnemu w śląskim SLD. Z kolei Przewodniczącym Rady Nadzorczej MPK był Mirosław Soborak, do niedawna wiceprezydent Częstochowy, który 2 tygodnie temu został wyrzucony z tego stanowiska za spowodowanie wypadku i potrącenie dziecka ( po wielu godzinach od zdarzenia zawartość alkoholu we krwi wynosiła ok 1 promila) ) oraz ucieczkę z miejsca wypadku. Z zawodu prawnik z aplikacją sędziowską, który trzeźwo nie potrafił zadbać nawet o własny transport do domu. Wszelkie okoliczności tej bulwersującej sprawy powinny być przedmiotem wnikliwej analizy prokuratorskiej.

Adrian Stankowski, Gazeta Polska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *