Francja elegancja


To, że rewolucja pożera własne dzieci, wiemy dobrze z historii, jako że to najlepsza nauczycielka życia. Niestety nader często zdarza się, że historia zatacza koło i rewolucjoniści wprowadzają jeszcze większy terror – wszak można nim usprawiedliwić wszystko, a raz uruchomioną gilotynę trudno zatrzymać, o czym dobrze przekonali się przywódcy rewolucji francuskiej. Niestety największym ich osiągnięciem z haseł wolność, równość i braterstwo było to drugie, ponieważ jak nigdy wcześniej, bez względu na stan pochodzenia wszyscy ginęli na gilotynie.

Rewolucjoniści zazwyczaj kończą marnie – tak było i wówczas, jako że po 10 latach znów nastały rządy silnej ręki w postaci Napoleona. A to, jak obchodził ich los zwykłego człowieka, można było zaobserwować na poczynaniach przywódców francuskiej rewolucji, którym absolutnie nie przeszkadzało niewolnictwo w ich zamorskich koloniach, z których czerpali pełnymi garściami.
Jak dobrze wiemy nie ma darmowych obiadów. Wcześniej czy później ktoś musi za to zapłacić. Dzisiejsza Francja chciałaby chętnie tym rachunkiem podzielić się z nami. Jako była metropolia nie może zbytnio odtrącić swoich dawnych poddanych, którzy skuszeni ogromnym socjalem robią sporo, aby z niego skorzystać. Jak wiemy dzisiejsza Unia Europejska to francuskie idee za niemieckie pieniądze, jednak obecnie gospodarka naszego zachodniego sąsiada dostała zadyszki, a żółte kamizelki pokazują wszelkie niedostatki nad Sekwaną. Prezydent Macron, który jeszcze niedawno pouczał nasz kraj w kwestii demokracji, najwyraźniej nie dostrzega belki we własnym oku, jak mówi mądre przysłowie. Tak na prawdę to zapewne nie chodzi o cenę paliwa, ale o to, że Francja stacza się po równi pochyłej już od dłuższego czasu, a sprawa jest bardzo poważna, skoro Francuzi protestują w zimę, nie czekając tradycyjnie do wiosny, a zapewne co bardziej nerwowi rozglądają się znów za gilotyną.

ANNA GAUDY

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *