Fotograficzny festiwal Huty


W Ośrodku Promocji Kultury „Gaude Mater” 26 listopada 2016 roku zaprezentowano wystawę fotografii autorstwa częstochowskiego fotografika Cezarego Miłosia, studenta drugiego roku metalurgii na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Podczas wernisażu młodemu artyście z okazji obchodów 120 lat Huty Częstochowa przedstawiciel Zarządu ISD Huty Częstochowa Jacek Kasprzyk wręczył pamiątkową statuetkę – dzieło częstochowskiego artysty-rzeźbiarza Mariusza Chrząstka.

O idei wystawy rozmawiamy z jej autorem – Cezarym Miłosiem

Po raz pierwszy publicznie prezentuje Pan swoje prace?
– To pierwsza moja wystawa przygotowana z takim rozmachem. Wcześniej Galerii „Wejściówka” miałem epizodyczną ekspozycję, którą mógłbym nazwać prapremierą. W tym roku uczestniczyłem też w drugiej edycji Festiwalu Fotografii Industrialnej. Tam miałem debiut.

Pana wystawa to prawdziwy festiwal na temat huty. Pokazuje Pan ten zakład tak barwnie i radośnie…
– Poprzez obraz staram się wydobywać piękno huty, choć może dla niektórych nie ma nic ciekawego w takim przedsiębiorstwie. A już otoczenie tworzy malowniczy krajobraz. Huta jest ekologicznym zakładem, przyjaznym dla środowiska i jej usytuowanie na przestrzeni czasu piękniało. Ale i wnętrza huty, które prezentuję są imponujące. Mogą być też ciekawe dla potencjalnego odbiorcy, bo huta nie jest na co dzień dostępna dla każdego.

Jakie elementy Huty najbardziej Pan wyeksponował?
– Dwa podstawowe działy produkcyjne ISD Huty Częstochowa: Wdział Stalowni oraz Wydział Walcowni Blach Grubych. Wydział Stalowni posiada park technologiczny wybudowany w latach 90., dający możliwość wyprodukowania bardzo wysokich gatunków stali, które później wykorzystywane są między innymi w Walcowni Blach Grubych. Walcownia jest największym tego typu zakładem w Polsce. Jej zdolności produkcyjne wynoszą 1 milion 200 tysięcy ton, co stawia ten wydział w pozycji lidera w naszym kraju, choć – jak wiadomo – czas dla hut nie jest obecnie najlepszy i do tych rekordowych liczb trochę nam – chwilowo – daleko.

Miejmy nadzieję, że czas prosperity nadejdzie.
– Tak, hutnictwo jest branżą koniunkturalną. Jeżeli spojrzymy na historię Huty Częstochowa, to nie raz było dużo trudniej niż teraz. Huty mogło już nie być kilkakrotnie. Już Hantke, gdy rozpoczynał budowę Huty na częstochowskim Rakowie miał problemy z jej ukończeniem. W tym czasie nastąpiła fala dekoniunktury i musiał szukać pomocy u nowych partnerów. Czas wojny też był niełatwy. Trzeba dodać, że wielki piec tyle samo czasu pracował, co był na postoju. To pokazuje, że nie można tracić nadziei, niezależnie od sytuacji. Aktualnie mamy trudne realia prowadzenia działalności hutniczej. Unia Europejska, którą z braku poczucia obiektywizmu, nazywam niestety „eurokołchozem”, nie ułatwia nam zadania. Ceny energii spowodowane polityką klimatyczną trzeba – z przykrością – nazwać „ekohipokryzją”. Nakładanie na nowoczesne przedsiębiorstwa obciążeń, kiedy stal tańsza napływa do nas z Azji, gdzie o ekologii nic nie wiedzą jest niesprawiedliwe. Hutnictwo wbrew niektórym sceptykom jest branżą rozwojową. W Polsce zużywamy 12 milionów ton stali, to przeszło 3 miliony więcej niż produkujemy. Jesteśmy światowym potentatem w produkcji koksu, Polska jest w grupie dziesięciu największych producentów na świecie tego surowca. To pokazuje, że te branże są bardzo ważne, nie tylko dla naszej lokalnej społeczności, ale całokształtu naszej gospodarki. Hutnictwo ma przyszłość, ale muszą obowiązywać uczciwe reguły gry.

Widzę, że Pana pasją obok fotografii industrialnej jest częstochowska huta…
– Przede wszystkim moją pasją jest huta.

Jak długo zajmuje się Pan fotografowaniem obiektów przemysłowych?
– Początek mojej dokumentalnej działalności fotograficznej datowałbym na rok 2008, kiedy świadomie podjąłem się dokumentowania fotograficznego. Znalazłem się wówczas na ulicy Wielkopiecowej w Częstochowie, która niestety Wielkopiecową jest dzisiaj tylko z nazwy, i obserwowałem rozbiórkę wielkich pieców. Był to najsmutniejszy widok w moim życiu, kiedy zobaczyłem tę pustkę po piecach. Ten moment stał się dla mnie impulsem i postanowiłem podjąć działania chroniące od zapomnienia zmiany, jakie następują na hucie. Stąd fotografowanie obiektów. Moim najbardziej zaawansowanym projektem jest cykl „Przedsiębiorstwa przemysłowe Ziemi Częstochowskiej”. Potem przyszedł pomysł na dokumentowanie zakładów w całej Polsce, szczególnie tych branż, które są mi najbliższe: huty żelaza i stali, koksownie, także – chociaż w mniejszym zakresie,– górnictwo węgla kamiennego. Epizodycznie fotografuję zakłady przemysłu cementowego, huty szkła, zakłady chemiczne. Warto je pokazywać, to miejsca wysokiej technologii i nauki.

Co najpiękniejsze jest w hucie?
– Imponujące są strzeliste, wysokie kominy, wielkie piece, baterie koksownicze ze wszystkimi elementami pomocniczymi. To nietypowy krajobraz: drugie miasto w mieście. Emocjonujący jest moment kiedy widzę ciekły metal, spust surówki. W Krakowie miałem okazję widzieć wypychany koks, to też był widok ekscytujący.

Z czego wynikają Pana zainteresowania hutą?
– To miłość i tradycja rodzinna. Mój dziadek pracował w Hucie Częstochowskiej, dziadek od strony mamy pracował w hucie na Zaolziu w Trzyńcu, wówczas była to huta polska, teraz jest po stronie czeskiej. Hutnikiem jest też mój tata, opiekun duchowy i merytoryczny moich zainteresowań. Jest dla mnie rdzeniem, meritum. Zawsze mi coś podpowie. Myślę, że kontynuowanie zwyczajów rodzinnych daje szanse na rozwój, gdyż pozwala korzystać z doświadczeń przodków.

Marzenia?
– Oczywiście są, i są związane z naszą hutą. Marzy mi się, aby ulica Wielkopiecowa stała się nią ponownie, by odbudowano wielkie piece na hucie. Może ktoś, jak to usłyszy, będzie się podśmiewał ze mnie, ale realia gospodarcze pokazują, że wszystko się zmienia. Na podstawie historii huty, jej wzlotów i upadków, liczę na wzlot, który pozwoliłby odbudować część wielkopiecową huty.

Dziękuję za rozmowę

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *