“Mam co robić”
0616 / nr 35 / 2003-08-29
– Jak to się stało, że trafiła Pani do częstochowskiego teatru?
– Prosto. Zaprzyjaźniłam się już trochę z Częstochową robiąc tu “Pannę Julię” dwa lata temu i robiąc plenerowy spektakl “Rzecz o Franciszku”. Przedsięwzięcia te były oparte głównie o tutejsze siły, bo takie były założenia. Przypuszczam – bo tego nie wiem na pewno – że stąd wziął się pomysł pana Tadeusza Wrony, aby zaproponować mi to stanowisko. Była to dla mnie bardzo trudna decyzja, bo ja – mówiąc krótko – wcale nie mam urzędniczych ambicji. Mam natomiast – słusznie lub nie – ambicje artystyczne. Dalej, mówiąc krótko, jestem przede wszystkim reżyserem.