„I znalazłam malarstwo”


Częstochowska malarka Magdalena Kmiecik w Ośrodku Promocji Kultury „Gaude Mater” zaprezentowała kolejną wystawę swoich prac. Tym razem hasłem przewodnim stały się „Emocje tła”. Podczas wernisażu 2 grudnia 2016 roku artystka udzieliła nam wywiadu.

Co pragnie Pani wyartykułować poprzez ten oryginalny tytuł wystawy?
– Chciałam opowiedzieć o czymś, co jest bardzo głęboko we mnie, co pozostaje pod skórą po różnych przeżyciach. Każdy z tych obrazów jest tworzony w innym momencie, to nie znaczy, że akurat w danej chwili te emocje mną rządziły. W czasie pracy przychodził pomysł, narzucał się jakiś kolor i z tego wyłaniała się cała reszta.

Emocje tła, emocje głębi. Co konkretnie kryje Pani głębia? Co popycha do tworzenia?
– Trudno powiedzieć o jednym powodzie. Jest to na przykład zachwyt. Długo trwający plener na łonie przyrody sprawia, że jestem oczarowana, urzeczona widokami, tymi perspektywicznymi, ale też tymi minimalistycznymi, które budują całościowy krajobraz. I jak rośliny, ptaki czy ważki, które zdominowały moją, aktualną ekspozycję, chcę wyrazić radość z wiosny. Ale są też momenty smutne w życiu. I te smutne emocje odkładają się w nas, i później eksplodują, w różny sposób. Takie prace też się tu znalazły.

W Pani twórczości przeważa abstrakcja. To ona stała się Pani wizerunkiem artystycznym?
– Tak, dobrze się czuję w tym gatunku malarstwa, ponieważ zawsze w sztuce intrygowała mnie nie dosłowność postaci czy pejzażu, tylko kolor. Kolor był i jest dla mnie najważniejszy. Jego forma przetworzenia, wzajemne przenikanie się barw, paleta czasami bardzo różna, która też oddaje emocje.

Niedawno zrobiła Pani dyplom z malarstwa na Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Był to swoisty manifest przeciwko terroryzmowi, złu, agresji, skądinąd problem narastający i tak bardzo palący. Co dzisiaj, poprzez swoje malarstwo pragnie Pani zamanifestować?
– Może to nie do końca manifest, to wyrażenie siebie w różnych aspektach życia. Każdy z nas doświadcza różnych nastrojów, pod wpływem których działa. Tak samo jest w sztuce. I o tym mówi moje malarstwo.

Działa i wyraża Panie siebie poprzez różne dziedziny sztuki. Malarstwo jest chyba tą najnowszą odsłoną Pani postawy artystycznej?
– Malarstwo jest moim odkryciem od trzech lat. Zawsze lubiłam coś namalować, przykleić… nigdy jednak nie zdawałam sobie sprawy czy potrafię malować profesjonalnie. I nadal tego nie wiem. Jestem ciągle na etapie poszukiwań. Do malowania skłonił mnie przypadek, może ta chwila, gdy znalazłam się na życiowym zakręcie i trzeba było znaleźć coś dla siebie, żeby nie popaść w stan smutku, depresji. I znalazłam malarstwo.

Jest Pani siostrą znanej częstochowskiej malarki Elżbiety Ledeckiej. W jednej z poprzednich rozmów zdradziła mi Pani, że nie podejmowała się Pani malowania, aby nie konfrontować się z siostrą. A dzisiaj, jak to jest?
– Nadal trudno jest porównywać nasze malarstwo, ponieważ jest ono zupełnie inne. I dobrze się z tym czuję, bo nie próbuję naśladować siostry. Robię to, co sama sobie wymyśliłam.

Potrzeba malowania zbiegła się u Pani wraz ze studiami. Jak zatem kształtują się Pani inspiracje twórcze: są efektem zdobytej wiedzy czy wrodzonej intuicji?
– W okresie studiów byłam zobowiązana do malowania tematów, które narzucała pracownia, ale to właśnie pozwoliło mi się bardzo rozwinąć. Uwierzyłam na przykład, że na formacie 100 cm x 70 cm też da się namalować, że też dam radę. Praca na studiach pod kierunkiem profesorów, którzy udzielali nam korekt była bardzo cenna. Oni wskazywali pewne kierunki, w których należy się rozwinąć, czy choćby spojrzeć na malowany obiekt w inny sposób, niż to kiedyś robiłam.

Czyli do podjęcia twórczości potrzebna jest szkoła?
– Zdecydowanie. Studia przeszłam pod merytoryczną opieką profesora Włodzimierza Karankiewicza. On był moim mentorem.

Czy ma Pani zamiar podjąć kolejne wyzwania?
– Bardzo odpowiada mi performance i działania parateatralne, do których inspirował mnie dr Marian Panek, nasz wykładowca z AJD. Być może w tym kierunku będę próbować realizować swoje kolejne artystyczne pragnienia.

Motto artystyczne?
– Że nigdy nie jest za późno na realizowanie swoich marzeń.

Dziękuję za rozmowę

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *