”Na szczęście stało się inaczej” – rozmowa z prof. Krzysztofem Szwagrzykiem


Krzysztof Szwagrzyk: profesor Dolnośląskiej Szkoły Wyższej; naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu; pełnomocnik Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego, kierujący pracami ekshumacyjnymi m.in. na warszawskiej Łączce.

Anna Dąbrowska: – Panie Profesorze, w zeszłym tygodniu pojawiła się informacja, że prawdopodobnie odbędą się ekshumacje współczesnych grobów, które powstały na tzw. Łączce powązkowskiej. Wydaje się, że pochówki na grobach Niezłomnych nie były przypadkowe?

Prof. Krzysztof Szwagrzyk: Nie ma w tym żadnej przypadkowości, jest natomiast typowa dla komunistów metoda zacierania śladów po miejscach pochówku swoich ofiar. Z takimi sytuacjami spotykamy się nie tylko w Warszawie. Ważny jest przy tym czas podjęcia decyzji o przeznaczeniu kwatery „Ł” na miejsce spoczynku ludzi zasłużonych dla władzy komunistycznej – rok 1982 r. – czas stanu wojennego w Polsce. Pochówki z tego okresu miały być ostatecznym krokiem zacierającym jakiekolwiek ślady po dawnej kwaterze więziennej. Na szczęście stało się inaczej.

Jest Pan Profesor człowiekiem, który chyba, jak nikt inny zna historię zbrodni dokonanych na naszych Niezłomnych Bohaterach. Czy w czasie prac na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie było coś, co Pana zaskoczyło, zszokowało, o czym Pan nie wiedział?

– Naukowiec, który mówi, że wie już wszystko i nic go już nie zdziwi powinien szybko złożyć podanie o przeniesienie na emeryturę… Byłem i jestem porażony trwającym przez dziesięciolecia wysiłkiem komunistów, by to miejsce wymazać i zabić prawdę o nim. Ludzi tam pogrzebanych nie wciągano w żadną ewidencję cmentarza. Gdybyśmy mieli się w poszukiwaniach posługiwać jedynie zapisami w księdze głównej cmentarza powiedzielibyśmy, że ok. trzystu ofiar stalinizmu z majorami Zygmuntem Szendzielorzem „Łupaszką” i Hieronimem Dekutowskim „Zaporą” nie ma na tej nekropolii. W połowie lat 50. cały obszar Łączki przysypano warstwą ziemi o grubości od 1-1.5 m. Na początku lat 60. przez środek dawnego pola więziennego poprowadzono asfaltową drogę szerokości ok. 7 m, a na początku lat 80 pochowano na nim blisko 200 ludzi, których „władza ludowa” uznała za zasłużonych. Wśród nich znaleźli się m.in. oficerowie UB, Informacji Wojskowej, stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości.

Prezydent Komorowski zapowiedział uroczystości pogrzebowe odnalezionych na Łączce ofiar ubeckich zbrodni na 27 września tego roku. Czy wobec tego, że jeszcze około 90 osób nie zostało odnalezionych, termin ten jest realny i zasadny do przeprowadzenia?

– Mając świadomość ogromu prac do wykonania na Łączce i pozostałego czasu do wrześniowej uroczystości, mam poważne obawy, czy wyznaczona data będzie mogła być dotrzymana.

Jakie jest prawdopodobieństwo, że znajdziecie Państwo na Łączce rotmistrza Pileckiego i generała Fieldorfa Nila?

– Nie określę tego procentowo. Wierzę, że tak się stanie, a o podstawach mojego optymizmu mam nadzieję będę mógł jeszcze w tym roku opowiedzieć. Proszę jeszcze o cierpliwość.

Kwatera „Ł” to nie jedyne miejsce pracy Pańskiego Zespołu. Gdzie jeszcze prowadzone są poszukiwania miejsc pochówku Żołnierzy Niezłomnych?

– W całym kraju w tym roku planujemy przebadać kilkanaście takich miejsc. Dotychczasowy zwyczaj informowania wcześniej o konkretnych miejscach przysparzał nam sporo problemów. Dlatego teraz będziemy informowali o pracach z chwilą ich rozpoczęcia. Już wkrótce przekażemy pierwsze informacje.

Również nasz lokalny Bohater, „Warszyc” – kpt. Stanisław Sojczyński, twórca i dowódca Konspiracyjnego Wojska Polskiego, wciąż nie ma grobu. Czy jest szansa, że i jego szczątki Państwo odnajdziecie?

– To piękna postać i bardzo chciałbym, aby jego szczątki zostały odnalezione. Wszystko wskazuje na to, że został pochowany na poliginie wojskowym Bruss w Łodzi. Badania tam prowadzą już naukowy z Uniwersytetu Łódzkiego. Wierzę, że im się powiedzie.

Niedawno na Wojskowych Powązkach, gdzie winni być pochowani ludzie dla Polski wyjątkowo zasłużeni, znów pochowano mordercę polskich patriotów – generała Pietrzaka. Był on – między innymi – uczestnikiem zbrodniczej operacji Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, w trakcie, której, we wrześniu 1946 roku zamordowano Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych ze Zgrupowania Partyzanckiego kpt. Henryka Flame ps. „Bartek”. Tylko wskutek zdecydowanych protestów środowisk kombatanckich i patriotycznych pogrzeb odbył się bez wojskowej asysty honorowej. Czy zdaniem Pana Profesora historycznie i moralnie jest uzasadnione, by oprawcy dalej honorowani byli pochówkami i spoczynkiem na najbardziej reprezentacyjnym polskim cmentarzu?

– Ani historycznie, ani moralnie sytuacja taka jest niedopuszczalna. Gdyby nie nagłośnienie medialne i opór części środowisk gen. Pietrzak pochowany zostałby z honorami wojskowymi. Dzieje się to w czasie, gdy wciąż poszukujemy miejsc ukrycia blisko 200 zwłok partyzantów NSZ „Bartka” zamordowanych na Opolszczyźnie we wrześniu 1946 r. W mordzie tym Bral osobisty udział gen. Pietrzak, co potwierdził w swoich zeznaniach przed prokuratorem. Żałuję, że nie zechciał powiedzieć, co zrobiono ze zwłokami zabitych partyzantów. Nie wierzę, że nie wiedział. Nie chciał powiedzieć. Nawet blisko ćwierć wieku po upadku systemu komunistycznego ludzie bezpieki nadal wierzą, że służyli słusznej sprawie.

Panie Profesorze proszę przyjąć – dla całego zespołu, którym Pan kieruje – serdeczne podziękowania od Czytelników Gazety Częstochowskiej, za wszystko co dla przeszłości i przyszłości Polski Państwo robią!

– Bardzo dziękuję za dobre słowo. Przekażę je moim współpracownikom.
Rozmawiała

ANNA DĄBROWSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *