1939. DROGA KU WOJNIE. O podstawowych faktach oraz o szkodliwym wpływie historii alternatywnej


1 września obchodziliśmy kolejną rocznicę agresji Niemiec na Polskę, która rozpoczęła II wojnę światową. Podobnie jak w przypadku wielu innych wielkich wydarzeń historycznych, współcześni zadają sobie pytania: Czy wybuch wojny był nieunikniony? Czy można było jej zapobiec? Czy były jakieś alternatywy? Stawianie tego typu pytań jest jak najbardziej uzasadnione i przyczynia się do pozytywnego rozwoju nauki.

Jednak w ostatnich latach do merytorycznej dyskusji historycznej wkradło się wiele fałszywych argumentów i nieuzasadnionych tez. Spowodowane jest to w dużej mierze pojawieniem się na rynku księgarskim sporej ilości literatury traktującej o tzw. alternatywnej wersji historii. W założeniu, tego typu twórczość miała być ciekawą i intrygującą odskocznią od poważnych monografii i opracowań historycznych. Niestety, przez niektórych publicystów (historyków amatorów sympatyzujących z określonymi środowiskami) została ona wykorzystana do oczerniania szeroko rozumianych „sanacyjnych” elit przedwojennej Polski, polskiego państwa podziemnego i władz na uchodźctwie, do których odnoszą się z nieskrywaną niechęcią. Oceniając i wyrokując z perspektywy dziesiątek lat, a więc na podstawie dzisiejszej wiedzy na temat przebiegu wydarzeń czy zakulisowych rozgrywek (o których ówcześni wiedzieć przecież nie mogli!), autorzy tego typu publikacji dopuszczają się licznych manipulacji, a pomijając podstawowe fakty i źródła, przedstawiają skrajnie wypaczony obraz ówczesnej rzeczywistości. Co gorsza, jak można zaobserwować w ostatnich latach, spora część Czytelników zaczyna te dywagacje rodem z science fiction, przyjmować za pewnik, za jedyne słuszne rozwiązania i koncepcje (np. atrakcyjna publicystycznie, ale zarazem absurdalna wizja sojuszu polsko-niemieckiego tzw. fikcyjny Pakt Ribbentrop – Beck), których ówcześni przywódcy Polski przez swą „nieudolność” (łagodnie mówiąc) mieli nie dostrzegać. Mimo że najczęściej są one całkowicie oderwane od ówczesnych realiów, wprowadzają duże zamieszanie w ogólnym dyskursie historycznym, zwłaszcza dotyczącym II wojny światowej. Bez cienia wątpliwości, tego typu fałszywe alternatywne wersje historii działają na szkodę prawdy historycznej, a tym samym na szkodę społeczeństwa i państwa polskiego, dając „paliwo” do zakłamywania historii przez wrogie Polsce siły. Efekty tego typu działań, mogliśmy dostrzec aż nazbyt wyraźnie w ostatnich miesiącach i latach.
W rzeczywistości wybuch wojny był nieunikniony. Nie wdając się w szczegółowe rozważania na temat wydarzeń sprzed marca 1939 roku (m.in. remilitaryzacja Nadrenii, anschluss Austrii, układ monachijski, aneksja Sudetów), należy stwierdzić, że przywódca Rzeszy Niemieckiej, Adolf Hitler, dążąc do realizacji swych ideologicznych planów, nieuchronnie zmierzał ku konfrontacji zbrojnej. Mimo niewątpliwej przewagi militarnej, wynikającej wprost z olbrzymiego potencjału przemysłowego i ludzkiego Niemiec, Adolf Hitler nie był pewny szybkiego zwycięstwa nad Polską. Wszak dysponowała ona, wbrew celowo powtarzanym później stereotypom, jedną z najsilniejszych armii w Europie (a tym samym i na Świecie). Aby zapewnić sobie ostateczne zwycięstwo, przywódca Niemiec nie zawahał się zawrzeć sojuszu ze znienawidzonym dotąd ZSRS. Dwa wrogie sobie zbrodnicze totalitaryzmy, zawarły pakt o nieagresji (słynny pakt Ribbentrop – Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku), którego tajny załącznik wymierzony był głównie w Polskę. W wytworzonym w ten sposób położeniu geopolitycznym i strategicznym, los państwa polskiego był niemal przesądzony (podobnie jak w takiej sytuacji przesądzony byłby los każdego innego państwa, bez względu na siłę jego armii).
Czy Polska zrobiła wszystko, aby do ewentualnej wojny przygotować się należycie? Tak. Wysiłek państwa i społeczeństwa polskiego był w tej kwestii bezprecedensowy. Od trwającej od 1936 roku wielkiej modernizacji armii, po podjęcie konkretnych i zdecydowanych kroków wobec narastającego, bezpośredniego zagrożenia ze strony Rzeszy Niemieckiej. Już 15 marca 1939 roku, w odpowiedzi na fakt zajęcia przez wojska niemieckie Czech i Moraw oraz wkroczenia Wehrmachtu do Pragi, w stan pogotowia postawiono część oddziałów na pograniczu polsko-niemieckim, w tym m.in. część oddziałów lublinieckiego 74 Gpp. W związku z niemieckimi żądaniami wobec Polski z 21 marca oraz faktem zajęcia przez Niemców Kłajpedy, 23 marca Generalny Inspektor Sił Zbrojnych marszałek Edward Śmigły-Rydz ogłosił mobilizację alarmową, w wyniku której rozwinięto do pełnych stanów cztery dywizje piechoty i jedną brygadę kawalerii oraz formalnie powołano do życia pięć armii i jedną samodzielną grupę operacyjną.

Dokończenie na str. 8/II

Dokończenie ze strony 7/I

1939. DROGA KU WOJNIE
O podstawowych faktach oraz o szkodliwym wpływie historii alternatywnej

Ponadto, mobilizacji podlegała część pododdziałów pułków piechoty i artylerii wchodzących w skład dywizji, których garnizony znajdowały się na najbardziej zagrożonych kierunkach – łódzkim i warszawskim. Jedną z nich była 7 DP, w której mobilizacją objęto łącznie dwa bataliony piechoty (z 27 i 74 Gpp), dwa plutony przeciwpancerne (z 27 i 74 Gpp) i jedną baterię artylerii lekkiej (z 7 pal). 12 kwietnia wzmocniono komisariaty Straży Granicznej na całym pograniczu polsko-niemieckim (w tym komisariaty podlegające Komendzie Obwodu SG Częstochowa). W tym samym czasie trwała już budowa pierwszych umocnień polowych i fragmentów pozycji dla oddziałów osłonowych. W okresie czerwiec – sierpień, stopniowo mobilizowano bataliony saperów, dywizjony artylerii przeciwlotniczej i inne jednostki. Od czerwca zintensyfikowano budowę umocnień, przeszkód i zapór, a od lipca także polowych schronów żelbetowych (należy pamiętać, że już w okresie międzywojennym wybudowano odcinki silnych linii umocnień, tak na granicy z Niemcami, jak i z ZSRS). Do wojny przygotowywało się także społeczeństwo oraz polskie miasta i miasteczka. Nie szczędzono ofiar na rzecz wojska, przygotowywano rowy i schrony przeciwlotnicze, wzmacniano budynki, zarządzano próbne alarmy przeciwgazowe.

Wreszcie, 24 sierpnia na skutek napływających meldunków polskiego wywiadu o koncentracji kolejnych niemieckich jednostek na granicy z Polską oraz wobec faktu podpisania niemiecko-sowieckiego paktu o nieagresji, marszałek Edward Śmigły-Rydz zarządził mobilizację częściową, która objąć miała jednostki z okręgów sąsiadujących z granicą niemiecką, stanowiących łącznie około 3/4 czynnych jednostek Wojska Polskiego (w tym także 7 DP). Miała ona charakter tajny i odbywała się systemem imiennym, tzn. bez oficjalnych obwieszczeń. Początek mobilizacji wyznaczono na godz. 5.00 24 sierpnia 1939 roku. Tym samym wprawiono w ruch olbrzymią i precyzyjną machinę, która w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin postawiła pod broń blisko milionową armię, największą i najsilniejszą w dziejach oręża polskiego.
Na marginesie warto wyraźnie podkreślić fakt, który większości Czytelników zapewne pozostaje nieznany, że nowoczesny polski plan mobilizacyjny „W” należał do najlepszych w Europie, a jego założenia w pełni zdały egzamin w sierpniu i wrześniu 1939 roku, pozwalając na błyskawiczną mobilizację setek tysięcy żołnierzy. Do takiego „wyniku” nie były nawet w stanie zbliżyć się armie państw sojuszniczych, w tym Francja, posiadająca według ówczesnych ocen najsilniejszą armię lądową na świecie (działania wojenne z 1939 i 1940 roku drastycznie zweryfikowały te oceny).
Jednocześnie z pracami przygotowawczymi, prowadzono intensywne działania dyplomatyczne. Na skutek podjętych rozmów polsko-brytyjskich, 31 marca uzyskano gwarancje jednostronne, a 6 kwietnia w protokole podpisanym przez Józefa Becka i Edwarda Wooda (lord Halifax), gwarancje dwustronne, zapewniające o wzajemnej pomocy w razie zagrożenia niepodległości Polski lub Wielkiej Brytanii. W kilka dni później spowodowało to z kolei potwierdzenie przez stronę francuską obowiązywania sojuszu polsko-francuskiego. 5 maja 1939 roku, minister spraw zagranicznych Józef Beck, w słynnym przemówieniu będącym odpowiedzią na bezprawne zerwanie przez Adolfa Hitlera polsko-niemieckiego paktu o nieagresji, jednoznacznie i ostatecznie odrzucił żądania niemieckie dotyczące m.in. wcielenia do Rzeszy Wolnego Miasta Gdańska oraz budowy eksterytorialnego korytarza komunikacyjnego przez polskie województwo pomorskie. Zwieńczeniem wspomnianych wcześniej rozmów i gwarancji polsko-brytyjskich, było podpisanie 25 sierpnia w Londynie układu sojuszniczego między Polską a Wielką Brytanią. Rzadko podkreśla się, że był to sukces polskiej dyplomacji, który szybko przyniósł pierwsze korzyści. Wytworzona przez podpisanie oficjalnego sojuszu polsko-brytyjskiego nowa sytuacja geopolityczna, zasiała niepewność u Adolfa Hitlera, zmuszając go do odwołania pierwotnego terminu ataku na Polskę wyznaczonego na 26 sierpnia. Dało to stronie polskiej bezcenny czas na dalsze przygotowania i koncentrację zmobilizowanych jednostek w wyznaczonych rejonach.
Przy tej okazji warto sprostować świadomie rozpowszechniane przez historiografię PRL mity o nieprzygotowaniu Polski do wojny oraz o spóźnieniu polskiej mobilizacji. O ile pierwszy, jak w telegraficznym skrócie wykazano wyżej, nie wytrzymuje konfrontacji z faktami, o tyle drugi – choć również daleki od rzeczywistości – wymaga dodatkowego sprecyzowania. Otóż zarzut spóźnionej mobilizacji, związanej z odwołaniem jej pierwotnego rozpoczęcia w dniu 29 sierpnia (na skutek nacisków przedstawicieli Francji) i przeniesienia na 31 sierpnia, dotyczy mobilizacji powszechnej (jawnej), a więc odnoszącej się do ok. 1/4 jednostek czynnych i jednostek rezerwowych. Mimo przeniesienia terminu rozpoczęcia mobilizacji powszechnej, pozostałe jednostki czynne zakończyły mobilizację w pierwszych dniach września, będąc następnie transportowane koleją do rejonów koncentracji. Choć opóźnienie mobilizacji powszechnej spowodowane wspomnianymi naciskami sojuszników, miało oczywisty i negatywny wpływ na gotowość bojową części jednostek i związków taktycznych w dniu niemieckiej agresji, nie było jednak równoznaczne z brakiem gotowości armii polskiej do walki. Tymczasem, w okresie PRL, wykorzystując niewiedzę ogółu społeczeństwa, przez lata wyrobiono w nim fałszywe przeświadczenie, że Polska została całkowicie zaskoczona niemiecką agresją, co jak dziś wiemy, nie ma nic wspólnego z prawdą.
Podsumowując, od 23 sierpnia 1939 roku, wydarzenia na arenie międzynarodowej potoczyły się błyskawicznie; od paktu Ribbentrop – Mołotow (23 sierpnia), przez polską mobilizację tajną (24 sierpnia), sojusz polsko-brytyjski (25 sierpnia), odwołanie pierwotnego terminu ataku na Polskę (26 sierpnia), odwołanie polskiej mobilizacji powszechnej (29 sierpnia), aż po ponowną polską mobilizację powszechną (31 sierpnia) i wybuch wojny (1 września). Z polskiego punktu widzenia uczyniono wszystko co było możliwe, aby jak najlepiej przygotować się do odparcia potencjalnej agresji. Wartość zawartych sojuszy zweryfikować miały działania wojenne, nie mniej w ostatnich dniach sierpnia, strona polska nie miała podstaw, aby wątpić w ich skuteczność. Natomiast poczynione przygotowania wojenne, sprawna mobilizacja i gotowość bojowa większości jednostek Wojska Polskiego już na kilka dni przed wybuchem wojny (świetnym przykładem jest tu częstochowska 7 DP), umożliwiły Polsce stawienie planowego i zdecydowanego oporu wobec niemieckiej agresji już od pierwszych minut II wojny światowej. Armia polska, duma II Rzeczypospolitej, wraz z całym społeczeństwem, stanęła do bezprecedensowej walki w obronie zagrożonej Ojczyzny przeciwko dwóm wrogim mocarstwom totalitarnym, których jednym celem była ostateczna likwidacja państwa polskiego. Wobec ogromu wyzwania z jakim zmierzyli się nasi przodkowie (tak bliscy zresztą), nam, potomnym, pozostaje jedynie oddać im cześć oraz odkrywać kolejne biały plamy z historii działań wojennych z września 1939 roku, ku chwale i pamięci bohaterów tamtych krwawych dni.

Opis do zdjęcia

1. Polski plakat propagandowy przedstawiający marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza, Naczelnego Wodza we wrześniu 1939 roku.

ADAM KURUS

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *