1918-2018. W stulecie odzyskania niepodległości. Przełamać porozbiorowy syndrom!


Lata między rokiem 1918 i 2018 to okres porozbiorowy w dziejach Polski. Właśnie teraz, w symbolicznych okolicznościach stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości, możemy ten syndrom przełamać i jego porzucenie – ogłosić światu.

Bitwa pod Połtawą w 1709 roku i Sejm Niemy w 1717 roku otwierają okres przedrozbiorowy w naszych dziejach, kiedy to car Piotr I podniósł potęgę Rosji do roli gwaranta podyktowanych przez siebie wewnętrznych i zewnętrznych paradygmatów funkcjonowania Rzeczypospolitej. Ten początek rosyjskiego protektoratu nad Polskę definitywnie zamknął okres, gdy wojny o naszą samodzielną pozycję w Europie toczyliśmy na szerokim theatrum: nie tylko z Rosją, ale także z Turcja, Szwecją, Siedmiogrodem… Od Połtawy i Sejmu Niemego, zagrożenia dla polskiej niepodległości i suwerenności – aż po dziś dzień – pochodzą już tylko i są rezultatem współpracy dwóch żywiołów: niemieckiego i rosyjskiego. Taka sytuacja umiejscowiła polską myśl polityczną i potoczne myślenie Polaków w porozbiorowej koleinie tzw. teorii (doktrynie) dwu odwiecznych wrogów: Rosji i Niemiec.
Teoria dwóch wrogów jest przydatna dla sytuacyjnego opisu, zwłaszcza w deterministycznej i fatalistycznej interpretcji naszych losów; najzupełniej zaś szkodliwa dla polskiej niepodległości i suwerenności. Dlatego powinnością polskiej myśli niepodległościowej jest w pierwszym rzędzie precyzyjne rozpoznanie, tym samym: antycypacyjno-prewencyjne przeciwdziałanie wszelkim próbom sojuszy, współdziałań i wspólnoty celów – Rosji i Niemiec. Poucza i przestrzega przed tym nasza przeszłość, domaga się tego nasza odpowiedzialna i bezpieczna przyszłość.
Zatem punktem wyjścia naszych rozważań niech będzie: nie negatywnie znaczeniowo nacechowana teoria dwóch wrogów, lecz geopolitycznie obiektywne i uświetnione tradycją polskiej historiozofii – określenie: Polska między Rosją i Niemcami. Metodologiczne rzecz ujmując, historia Polski wobec zagrożenia rosyjsko-niemieckiego, po Połtawie (1709) i Sejmie Niemym (1717) przyjmuje postać jednego z dwóch modeli: albo czynnikiem wyraźnie dominującym są Niemcy, albo Rosja. Taka sytuacja prowadzi do utrwalonego protektoratu nad Polską, formalnie którejś ze współpracujących ze sobą stron: Rosji lub Niemiec, ale zawsze jest to perspektywicznie korzystne, także dla strategicznego partnera. To Rosja była mocarstwem dominującym w przedrozbiorowej i rozbiorowej rozgrywce. Wskutek rozbiorów Rosja zagarnęła aż 82 procent polskiego terytorium, a połączony prusko-austriacki, żywioł niemiecki – 18 procent. Dlatego to Rosja, jako główny beneficjent rozbiorów, była celem najważniejszych polskich zrywów powstańczych w XIX wieku, i to, w dwóch trzecich, z ziem zaboru rosyjskiego powstało niepodległe państwo polskie w 1918 roku.
Podobnie, po 1945 roku Rosja jako okupant i w postaci PRL-u – protektor całości ziem polskich, wszystkie tzw. polskie kryzysy lat: 1956, 1968, 1970, 1976, 1980 odbierała jako zagrożenie swoich interesów i swojego stanu posiadania i na nie – stosownie reagowała.
Trzeci, sytuacyjny model porozbiorowych dziejów Polski obrazują losy II Rzeczypospolitej, gdy niepodległość Polski od samego początku, od 1918 roku, była jednocześnie przez Niemcy i Rosję – kwestionowana i zagrożona. Rosja i Niemcy traktując Polskę jako „pokracznego bękarta Traktatu Wersalskiego” i „państwo sezonowe”, czynnie i niecierpliwie czekały na okazję zdławienia polskiej niepodległości i poprzez Rapallo i Locarno doprowadziły do paktu Ribbentrop-Mołotow i w konsekwencji do wspólnej napaści i zmiażdżenia polskiego państwa.
Tego właśnie, pomny sytuacji z 1794 i 1795 roku, gdy wojska naczelnika Kościuszki uległy armiom – rosyjskiej i niemieckiej, najbardziej się obawiał Marszałek Józef Piłsudski: równoczesnej zdolności Niemiec i Rosji do politycznej, dyplomatycznej, a w konsekwencji także militarnej, zbrojnej współpracy. Dlatego po dojściu Hitlera do władzy Marszałek Piłsudski proponował Francji i Zachodowi wojnę prewencyjną przeciw Niemcom, po to, by dwubiegunowy układ zagrażający Polsce zmienić w jednobiegunowy. W ówczesnych warunkach, owemu rozbiorowemu paradygmatowi – wynikającemu z najściślejszego współdziałania niemiecko-rosyjskiego – nie udało się zapobiec.
A czy w dzisiejszych okolicznościach – temu samemu, czyli porozbiorowemu syndromowi naszych dziejów można położyć tamę; można mu się skutecznie i zwycięsko przeciwstawić i raz na zawsze – go przełamać?
Uważam stanowczo, że tak! Opisowo, stan wyjścia z sytuacji jest wciąż, od z górą trzystu lat, taki sam: post lub jak kto woli – porozbiorowy. Nadal pozostajemy w obszarze dwubiegunowego rosyjsko-niemieckiego zagrożenia, choć z istotnymi modyfikacjami. Po rozpadzie Związku Sowieckiego i zjednoczeniu Niemiec porozbiorową logiką rosyjsko-niemieckiej współpracy i ustaleń, dominacja Rosji nad Polską została przekazana w ręce Niemiec. Całość polskich ziem w latach 1945-1991 – zdominowana i kontrolowana przez Rosję – przeszła pod niemiecki protektorat, zapośredniczony od 2004 roku przez niemiecką Unię Europejską. Fakt, iż stało się to na drodze polskiego, ogólnonarodowego referendum świadczy tylko, że syndrom porozbiorowy zagnieździł się głęboko i wciąż trwa…
Równie głęboko syndrom porozbiorowy naznaczył wzajemne relacje niemiecko-rosyjskie. Nawet, gdy los postawił obie potęgi przeciw sobie, to ów wzajemny, morderczy uścisk zelżał na tyle, by mógł dokonać się wspólny mord, choć rękami Niemców, na Powstaniu Warszawskim i Warszawie.
A gdy w Polsce, rosyjscy paputczicy wprowadzali stan wojenny, NRF – go po cichu wsparła, a NRD aż rwała się do interwencji. Pomni takich niemieckich nastawień rosyjscy władcy Kremla, od czasu do czasu, napomykali pod nosem swych warszawskich, komunistycznych prokurentów, że przecież Szczecin może być niemiecki.
Porozbiorowy splot okoliczności, zaciskający się nad Polską, to również efekt współdziałania Rosji i Niemiec, na rzecz ustanowienia w światowej geopolityce atlantycko-pacyficznego, gigantycznego bloku – o wymiarze gospodarczym i militarnym – od Lizbony po Władywostok.
I w tym miejscu znaleźliśmy się u wrót nadziei. Rosyjsko-niemiecki blok pacyficzno-atlantycki jest nie do przyjęcia z punktu widzenia interesów dwóch potęg, już dzisiaj rywalizujących o światowy prymat: USA i Chin. Żadne z nich nie może ryzykować, by zblokowane Niemcy i Rosja wsparły rywala. Powtórzmy: wsparty przez USA blok Rosja-Niemcy to wielkie wyzwanie i zagrożenie dla Chin; blok zaś Rosja, Niemcy, Chiny to poważne zagrożenie dla USA.
I ponownie znaleźliśmy się w miejscu przylądka polskiej nadziei. Polska – stając oko w oko, z prawa i z lewa, z blokiem rosyjsko-niemieckim – musi wykorzystać to, iż konstytuują go dwa, jednakowoż nierównoważne czynniki. Euroazjatycka głębia i surowce Rosji to jednak coś znacznie więcej, niż kalifacka, czyli dopuszczona do zislamizowania przez Niemcy część Europy, ze stolicą w Berlinie. Zislamizowane Niemcy i przez nie zislamizowana Europa stanowią niepewny komponent światowego ładu i systemu bezpieczeństwa. Zblokowane z Rosją Niemcy, to niewiarygodny sojusznik USA i NATO. Zdekomponowane geopolitycznie i opuszczone przez Niemcy miejsce jest w stanie zapełnić Polska, odporna na islamizację, bezpieczna, stabilna i wiarygodna jako ważny NATO-wski sojusznik USA.
Miejscem ulokowania swego nowego, ale już stabilnego, geopolitycznego potencjału jest dla Polski koncepcja Trójmorza, pomyślanego i przydatnego dla balansu, czyli wzajemnej równowagi sił – trzech światowych potęg: USA Chin i Rosji. Polska, nawet nie opuszczając Unii Europejskiej, wraz z innymi państwami Trójmorza, może z powodzeniem wypełniać role i obowiązki współgospodarza owego balansu sił: USA, Chin i Rosji. Oznacza to dla Polski zakwestionowanie, po wsze czasy, porozbiorowego, rosyjsko-niemieckiego geopolitycznego paradygmatu, a dla Polaków – takoż samo – odrzucenie postrozbiorowego, mentalnego syndromu.

Artykuł publikowany w miesięczniku społeczno-politycznym „Kurier WNET.:, marzec 2018 r.

SZYMON GIŻYŃSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *